Celem
obchodów
święta
(wg
deklaracji)
jest
pogłębianie
świadomości
opinii
publicznej
na temat
globalnych
problemów
żywnościowych
i
wzmocnienie
międzynarodowej
i
narodowej
solidarności
w walce
z
głodem,
niedożywieniem
i
ubóstwem...
To temat
bardzo
szeroki,
który
leży mi
na sercu
(na
żołądku?)
i
dlatego
pozwolę
sobie na
mini-PRZEGLĄD
okolicznościowy
(kusi
mnie
obszerniejsze
opracowanie,
ale nie
jestem
gotów na
dziś -
gdy
temat
jest
medialny).
Niewątpliwie
sprawa
jest
ważna,
bo w
2010 na
świecie
głodowało
925
milionów
ludzi ,
co
stanowi
13, 6
procent
całej
populacji
(jej
liczba
wynosi
obecnie
ok. 6,8
miliardów).
Nie znam
kryteriów
tej
statystki,
ale
jestem
pewien,
że
istotne
niedożywienie
dotyka
znacznie
szerszego
odsetka
ludzi,
bo co
innego
oznacza
jeść (i
to nawet
do
syta), a
co
innego
odżywiać
się tak,
by
zaspokoić
potrzeby
organizmu.
Współczesna
żywność
jest
bardzo
zubożona
o
istotne
składniki,
stąd
rosnąca
popularność
suplementacji.
Obecnie
niedożywienie
powoduje
duży
odsetek
zgonów
(podobno
co 6
sekund z
powodu
głodu),
proliferację
chorób
oraz
coś, co
nazwałbym
marazmem
społecznym
zagrożonych
populacji.
Oczywiście
rozkład
zjawiska
jest
bardzo
nierównomierny
-
najbardziej
dotknięte
są kraje
"Południa"
a w
krajach
"Północy"
szerzy
się
epidemia
otyłości
i
związanych
z tym
chorób -
nie
tylko z
przejedzenia
ale z
powodu
jakości
żywności,
o czym
za
chwilę.
Sprawa
ma
aspekt
polityczny
-
interesy
monopoli
żywnościowych,
i
socjologiczny
- bogaty
często
nie
dostrzega
biedy
("co z
oczu to
i z
serca")
i, jak
mówi
przysłowie,
"syty
głodnego
nie
zrozumie".
Mamy
podstawy
sądzić,
że pod
szczytnymi
hasłami
dzisiejszych
i innych
podobnych
akcji
ukryta
jest
duża
dawka
hipokryzji.
Absurdalne
są tezy
o
niewystarczalności
zasobów
Ziemi
aby
wszystkich
wyżywić
- jeśli
policzy
się
ilość
ugorów
(zwłaszcza
przygnębia
widok
ich
przestrzeni
na
żyznej
Ukrainie,
a
przecież
to nie
"trzeci
świat")
oraz
psucie i
marnotrawstwo
żywości.
Przy
okazji
chciałbym
zwrócić
uwagę
na
bardzo
mało
wymagające
i zdrowe
zboża,
którymi
można by
takie
ugory
zasiewać
-
http://lepszezdrowie.info/amarantus.htm.
Nie
funkcjonuje
sprawiedliwy
podział
żywności
i
dotacji
albo
przybierają
one
patologiczne
formy.
Uprzemysłowione
kraje
OECD,
głownie
USA i
Europa
wspierają
swoje
wysokoproduktywne
(zwłaszcza
ilościowo)
rolnictwo
dopłatami
w
wysokości
ok. 300
mld
dolarów
rocznie,
czyli 7
razy ile
wynosi
roczna
pomoc
dla
krajów
rozwijających
się i
350 razy
tyle ile
kraje OECD
wydają
bezpośrednio
na
dopłaty
do
rolnictwa
w
państwach
afrykańskich.
Tam
gdzie w
krajach
rozwijających
się
dociera
pomoc
rzeczowa
rozkłada
ona
tamtejsze
rolnictwo
poprzez
stosowanie
cen
dampingowych.
W ten
sposób
kraje te
utraciły
zdolność
do
samozaopatrzenia,
uzależniły
się od
importu
i zmian
cen
żywności
a tym
samym od
dyktatu
zewnętrznego.
Obecny
kryzys
żywnościowy
polega
właśnie
na
spekulacyjnym
wzroście
i
niestabilności
cen.
W ciągu
minionych
paru lat
ryż
podrożał
ponad
200%,
pszenica
ponad
150%,
kukurydza
i soja o
ponad
100%. *
Pisze o
tym
wszystkim
dobitnie
i
szeroko
Daniel
Goeudevert
w swej
dramatycznej
książce
"Zasada
nenufaru"
(BC
Edukacja,Warszawa,
2010) w
rozdziale
"O tym
jak
chciwość
sytych
powoduje
głód".
Rolnictwo
psute
jest na
różne
sposoby,
patrz np.
artykuł
Niedorzeczności
współczesnego
rolnictwa
Wbrew
takim
praktykom
trwa
nieufność
do
wegetarianizmu
(a nawet
czasem
nagonka).