Startowa Do nadrzędnej Nowości English Komunikaty Pro Inne English articles O nas Współpraca Linki Polecamy Ściągnij sobie Zastrzeżenie
| |
Uwaga ogólna do tutejszych stron
- ze względu na starszą technologię, są one dostosowane do czytania na
komputerze.
Na telefonach - zaleca się czytać w poziomie. |
"Pandemia zdemaskowana" - recenzja książki
Po recenzji książki
Fałszywa pandemia V
umieszczam kolejną z książki tego samego wydawnictwa. Jest to
"Pandemia zdemaskowana".
Wstępnie przedstawiłem ją wcześniej w ramach spisu
Kowidowe książki (pozycja 18 suplementu).
Niniejsze omówienie (bardziej niż typowa recenzja), ma dodatkowe nawiązania do
niektórych tutejszych przyczynków,
jest zatem rozszerzeniem "oficjalnej" recenzji jaką umieściłem w paru innych
miejscach, patrz np. https://locusmind.com//blogs/19256/Pandemia-zdemaskowana-recenzja-ksi%C4%85%C5%BCki
To rozszerzenie ma na celu udostępnienie Czytelnikowi szybszej informacji
w podobnej interpretacji na wybrane tematy - zanim ew. zapozna się z omawianą
książką, ale bardzo polecam jej przeczytanie - to fachowa ocena sytuacji i ważny
głos w dyskusji naukowej i publicystycznej.
Autorzy: Dr
Karina Reiss, Dr Sucharit Bhakdi.
Redaktor i autor wstępu - Mariusz Błochowiak.
Wyd.
https://ordomedicus.org/ we współpracy z 3DOM, 2021,
223 strony w poręcznym formacie.
Fragment z opisu wydawniczego (na stronie
3DOM, gdzie znajduje się obszerniejszy tekst, tamże spis treści i fragment
książki):
"Oddajemy do Państwa rąk pierwszą książkę wydaną
przez Instytut Ordo Medicus, który jest
zrzeszeniem lekarzy i naukowców na rzecz zdrowia, wolności, prawdy i niezależnej
nauki. Powstało ono w odpowiedzi na jednostronną, nienaukową i propagandową
narrację dotyczącą tzw. pandemii koronawirusa.
Niniejsza książka prof. Kariny Reiss i prof. med. Sucharita Bhakdiego jest
niezależnym i kompetentnym medyczno-naukowym głosem dotyczącym obecnej sytuacji.
Prof. Reiss od 15 lat zajmuje się badaniami naukowymi w dziedzinie biochemii,
biologii komórki i medycyny. Prowadzi również wykłady w tym zakresie. Jej
zawodowe kwalifikacje są poświadczone przez wyróżnienia i ponad 50 oryginalnych
artykułów w międzynarodowych czasopismach naukowych, które były cytowane ponad
3500 razy.
Natomiast prof. med. Sucharit Bhakdi jest naukowcem i lekarzem, wybitnym
specjalistą w dziedzinie mikrobiologii i epidemiologii chorób zakaźnych. Przez
22 lata był dyrektorem Instytutu Mikrobiologii Medycznej i Higieny na
Uniwersytecie w Moguncji w Niemczech. Jest autorem kilkuset publikacji naukowych
i jednym z najczęściej cytowanych naukowców w dziedzinie medycyny w Niemczech. W
latach 1990-2012 był redaktorem naczelnym czasopisma naukowego 'Medical
Microbiology and Immunulogy'. Za swoją pracę pracę naukową otrzymał kilkanaście
wyróżnień".
Autorzy
(małżeństwo)
w 2020 r. napisali książkę Koronawirus
- fałszywy alarm? Liczby, konkrety, konteksty (wyd. Multibook, przedstawianą
u nas w suplemencie artykułu Kowidowe książki,
pozycja 10). S. Bhakdi był współautorem
Fałszywa pandemia. Krytyka naukowców i
lekarzy. Cz 1 oraz
Fałszywa Pandemia. Część 4 Szczepionki.
Tu omawiana
książka jest uzupełnieniem poprzedniej, stąd podtytuł Nowe fakty, dane,
konteksty.
Mimo że autorzy są naukowcami,
to ich wypowiedź jest prosta i zrozumiała dla przeciętnego czytelnika. Można
polecić wszystkim, najlepiej z poprzednią - by lepiej zrozumieć przesłanie
autorów.
Od strony
formalnej - zdania są krótkie, jasne. Profesorowie na wstępie zastrzegają się,
że książka nie jest pracą naukową, ale są skromni - można ją potraktować jako
przegląd naukowy, ponieważ podają niezliczoną ilość odnośników (uwzględniając
dalsze odsyłacze) do prac
naukowych, statystyk, oświadczeń rządów i ich instytucji. Zatem ew. krytycy nie
powinni etykietować ich pracy jako prywatne zdanie autorów. Wykorzystują zwłaszcza źródła niemieckie. Wnoszą też swój własny
wkład o charakterze naukowym.
Recenzja tego rodzaju pracy nie
może być wartościowa jeśli przynajmniej w pewnym stopniu nie odnosi sie do merytoryki,
zatem włączam właśnie takie elementy i miejscami swoje komentarze.
Tytuł książki nie mówi
wszystkiego, ponieważ nie chodzi tylko o demaskację samej pandemii, ale o wiele
zjawisk jakie jej towarzyszyły oraz aspektów samej pandemii. Już z samego spisu
treści widać jak szeroki zakres tematyczny poruszają - od zagadnień medycznych
i biologicznych do społecznych i politycznych.
Nie przytaczając tego spisu wymienię tylko ważniejsze tytuły rozdziałów (bez podrozdziałów)
by zilustrować ów zakres oraz potem się do tych rozdziałów odwołać.
Pandemia
z laboratorium
Stan
nadzwyczajny w szpitalach?
Pandemia
stulecia bez podwyższonej śmiertelności?
Czy
obostrzenia nas uratowały?
Mit
bezobjawowego zakażania
Gdzie
jest analiza korzyści l zagrożeń?
Z
koronawirusem czy na koronawirus?
W kwestii
odporności na COVID-19
Szczepionka
jako uniwersalne remedium?
Odurzenie
szczepionkowe
Stracone lata
Fala za falą i
tak bez końca
Strach jako narzędzie władzy
Demontaż demokracji?
...
Samo słowo "zdemaskowana"
przywołuje temat masek poruszony w rozdziale Maseczkowy obłęd.
Za zgodą wydawnictwa
przedstawiam go w całości w osobnym artykule -
różne aspekty zagadnienia masek ochronnych ze wskazaniem na podstawie badań, że
maski nic nie dają, a mogą zagrażać zdrowiu i traumatyzować, zwłaszcza dzieci i
osoby starsze.
Na początku książki zadano
pytanie: Od czego zaczęła się światowa
panika i dalsze działania? Od "testu" PCR odnośnie SARS-COV-2 opracowanego
przez prof. Ch. Drostena, o którym to teście wiemy, że nie można go używać do stwierdzenia
lub wykluczenia przypadków zakażenia, co zresztą było napisane nawet na
opakowaniu od producenta.
WHO jednak go szybko uznała (bez walidacji) i propagowała. Autorzy wyjaśniają działanie
tego testu, który wg oryginalnego wynalazcy prof. C. Mullisa jest tylko narzędziem
badawczym w mikrobiologii, natomiast w praktykowanym zastosowaniu epidemiologicznym jest
wysoce niewiarygodny. A szczególnie przy stosowaniu wysokiej wartości tzw. cykli
replikacji, co niestety było zalecane w powszechnej praktyce. (O tym "teście"
jest dużo informacji wksiążce
Fałszywa pandemia. Krytyka naukowców i
lekarzy. PCR. Cz.2.,
patrz też np. Pandemia C-19 dla opornych,
gdzie poruszonych jest wiele wątków zbieżnych z książką tu omawianą. Także w
bezpłatnym urywku z książki na stronie wydawnictwa zamieszczono odnośny
podrozdział).
I w ten sposób stwierdzano nierealne, zawyżone ilości zakażeń. Nadto, ewentualnej infekcji
nie należy mylić z chorobą zakaźną, która wcale nie musi się rozwinąć. Zatem
strach przed SARS-CoV-2 był sztucznie rozdmuchany i nieuzasadniony. To wywołało
fatalne skutki w wielu wymiarach - obserwowaliśmy je przez ponad dwa lata.
Jak to się rozwijało na świecie
opisuje rozdział Kronika pewnego kryzysu. Skracając - było wiele
fałszywych alarmów, a statystyki były manipulowane, do czego wystarczyły
niedopowiedzenia lub zła metodologia. Książka dyskutuje też z przyjętymi
wskaźnikami epidemicznymi jak np. wskaźnik zapadalności, oraz pokazuje, że tzw.
testy szybkie są jeszcze bardziej niewiarygodne i dodatkowo wypaczają obraz
rzekomych zakażeń. Niestety "naukowcy dali się uwieść przez władzę i wyrzucili
za burtę wszystkie standardy nauki wraz z jakąkolwiek odpowiedzialnością".
Większość lekarzy poszło tą samą drogą. O tym psuciu nauki i etosu
lekarzy znajdziesz wiele wpisów na tej stronie np.
Skorumpowane nauki medyczne.
Podobne fałszerstwa zostały opisane w rozdziale
Stan nadzwyczajny w szpitalach?
gdzie pokazano
(statystyki i opinie personelu), że szpitale wcale nie były przeciążone, a nawet
wskaźniki przyjęć były niższe niż w poprzednich latach.
Przez bezsensowne przepisy wielu naprawdę chorych, w tym na różne choroby, nie
przyjmowano.
Budowano za to dodatkowe szpitale, które też były mało zapełnione lub wcale. Np.
w Berlinie zbudowano za 40 miliony euro klinikę covidową, której nie oddano do
użytku, ale samo jej utrzymanie kosztowało 13,1 miliona euro.
Wygląda na to, że nie tyle chodziło o zdrowie, a o pieniądze drenowane z
budżetów służb zdrowia.
Podobnie było z respiratorami, których zbyt pospieszne lub niewłaściwe
stosowanie było nawet przeciwskuteczne. O tych praktykach pisałem krytycznie i
dyskusyjnie w Respiratorowa eutanazja.
Tytuł rozdziału Pandemia
stulecia bez podwyższonej śmiertelności dobrze oddaje konkluzję, że nie było
pandemii, przynajmniej wg klasycznej definicji.
Rozdział
Czy obostrzenia nas uratowały?
wykazuje, że
nie. Wykazują to statystyki, ale także badania naukowe. Niestety, spowodowały za
to wiele szkód, o których dalej. Podano też dane z Afryki, co dla niektórych
jest zaskoczeniem, dla innych kolejnym potwierdzeniem złych praktyk. Otóż
wskaźnik zgonów na milion mieszkańców w porównaniu z Europą jest dużo niższy
mimo na ogół słabej służby zdrowia, gorszych warunków sanitarnych i mniejszego
przejmowania się zasadami higieny. Rzucam osobistą tezę: to potwierdza, że
pandemia był w dużym stopniu tworem medialnym lub że bogatym społeczeństwom
farmacja bardzie zaszkodziła niż pomogła. Medycyn ludowa, zioła, czystsze
otoczenie dają lepsze wyniki.
Jednym z obostrzeń był nakaz
noszenia maseczek. O tym we wspomnianym osobnym artykule
Maseczkowy obłęd.
Rozdział
Mit bezobjawowego zakażania podaje argumenty, że taki przypadek jest
niezwykle rzadki i uwarunkowany. Wynika to z przeprowadzonych badań i samej
wiedzy autorów - z racji ich profesji.
W następnym
rozdziale pokazano, że "zniknięcie" grypy w czasie Covid to po prostu
kwalifikowanie jej jako coronawirusa, podobnie jak szeregu innych patogenów. Wg
ulotki testu RT-PCR na SARS-Cov2 z firmy Biomol, test ten reaguje pozytywnie na
wiele odmian grypy, ale także na wirus oddechowy RSV, adenowirusy (typ 3 i 7),
bakterię Haemophylis infuenza, gronkowiec złocisty, streptotok zapalenia płuc
itd.
Rozdział
Gdzie
jest analiza korzyści l zagrożeń?
podsumowuje różne fatalne konsekwencje przyjętej strategii "obrony"
społeczeństw przez pandemią. Cudzysłów jest zasłużony ponieważ w wyniku wielu
błędów i braku oceny korzyści względem strat "lekarstwo było gorsze od choroby".
Widzimy nienotowany wcześniej przyrost zgonów, które wcale nie były spowodowane
przez Covid-19. Przykładowo przytoczono tabelę porównującą wiele przyczyn
nadmiarowych zgonów z innych powodów, gdzie ważną rolę odegrały odroczone
terapie, zamknięcie ludzi w domach (samotność, dystans społeczny, brak ruchu,
słońca...) i strach ludzi przed zgłaszaniem chorób i hospitalizacją. Szpitale
były przedstawiane jako miejsce masowych zgonów i tragedii ludzi. Wiemy też, że
de facto tam często nie leczono lub leczono niewłaściwie.
Ważnym aspektem tragedii jest szkodzenie dzieciom - też zamkniętym, bez
naturalnej socjalizacji, zastraszanym że mogą "zabić dziadków", zamaskowanym
więc i niedotlenionym. To wszystko nie tylko fizycznie, ale i psychologicznie
może obciążyć je na całe życie. Nawarstwiły się traumy, wystąpiło wiele
samobójstw wśród młodzieży.
Osobiście uważam, że ten rozdział mógłby być dużo obszerniejszy w fakty, ponieważ te
inne, oprócz śmierci, szkody - psychologiczne, neurologiczne, społeczne i
gospodarcze z powodu złej polityki zdrowotnej, zwiedzenie przesadzonym
zagrożeniem, były niespotykane w poprzednich pandemiach
i to w takiej skali.
W dwóch
następnych rozdziałach mamy uzasadnienie tezy, że straszono nas przesadzonym
zagrożeniem oraz okłamywano.
Oceniono faktyczne wskaźniki epidemiologiczne IFR i CFR oraz zakwestionowano
merytorycznie i statystycznie szereg medialnych i pseudomedycznych
"straszaków". Np.: że obraz kliniczny Covid-19 był inny niż wcześniejszych
chorób, że C-19 zabija nie tylko starych ale i młodych i że ma straszne
następstwa długoterminowe, że może atakować wszystkie organy (co później okazało
się powikłaniem po szczepieniach w związku z tzw. białkiem kolca - o tym np.
w COVID-19: Jaka jest prawda? - tam szereg innych
wątków dobrze pasujących do omawianej książki).
Jedną z
głównych manipulacji
było nie
rozróżnianie zgonu z koronawirusem od zgonu na koronawirusa, co jest przedmiotem
i tytułem kolejnego rozdziału. Za winowajcę można uznać wytyczną WHO, w której
napisano "Zgonu z powodu COVID-19 nie wolno sprowadzać do innej choroby (np.
raka). COVID-19 należy wpisywać [w dokumentacji] jako wyjściową przyczynę zgonu
u wszystkich zmarłych, u których choroba wywołała lub przypuszczalnie wywołała
zgon lub przyczyniła się do zgonu".
Ta rekomendacja była stosowana globalnie w szpitalach, nawet gdy ewidentnie
przyczyną zgonu był rak, atak serca itp. Tak postępowano zwłaszcza gdy lekarz
nie miał pewności jaka była przyczyna zgonu, nawet gdy wynik testu RT-PCR był
wielokrotnie ujemny, a tym bardziej gdy dodatni, co, jak widomo, nie determinuje
choroby C-19. Skądinąd wiemy, że taka postawa była motywowana
ekonomicznie co bezwstydnie wykorzystywano.
W rozdziale
W kwestii
odporności na COVID-19
autorzy
przedstawiają merytorycznie odnośne mechanizmy mikrobiologiczne, co sprowadza
się do następujący ważnych wniosków:
1. Podnoszenie "statusu odpornościowego" opartego na przeciwciałach nie ma
żadnego sensu
2. Szanse na sukces szczepienia są nie do przewidzenia z góry.
Nie wchodzę tutaj w specjalistyczne rozważania autorów, ale mają one
konsekwencje w zakresie metod leczenia oraz roli szczepień, co jest przedmiotem
kolejnego rozdziału - Szczepionka
jako uniwersalne remedium?
Wg autorów masowe szczepienia nie mają sensu, gdy znaczna część populacji
jest już w sporym stopniu dostatecznie zabezpieczona przed ciężkim
zachorowaniem, co ma miejsce w przypadku SARS-CoV-2. Oraz, że "światowy program
szczepień przeciw SARS-CoV-2 nie ma sensu i z góry skazany jest na
niepowodzenie".
Dalej przedstawiono znane główne szczepionki i ich działanie od strony
biologicznej i założeń strategicznych jakie przyświecały producentom. Wspomniano o
błędach i fatalnych skutkach innych szczepień w przeszłości oraz o szczególnych
zagrożeniach na bazie preparatów z DNA z tytułu zapaleń systemowych oraz możliwych
oddziaływań toksycznych. Przypomniano ważne i znane zastrzeżenia, że żadna
szczepionka oparta na genach nie była nigdy wcześniej dopuszczona do stosowania
na ludziach, a obecnie szczepionki na koronawirusa nie zostały poddane
dostatecznym testom przedklinicznym, jak to przewidują w normalnych warunkach
przepisy międzynarodowe. Nastąpiło tylko warunkowe dopuszczenie do użycia, zatem
przeprowadza się eksperyment na ludziach - na olbrzymią skalę, bez znajomości
ew. niepożądanych skutków. A te już licznie się pojawiają.
O wątpliwym a nawet szkodliwym działaniu obecnych szczepionek też tu pisaliśmy,
zobacz np. Czy powinieneś się
zaszczepić.
Uzasadniony jest więc tytuł kolejnego rozdziału Odurzenie szczepionkowe.
W zakresie krytyki obecnych szczepionek przypomniano, że dobre produkty
wymagają czasu. W szczególności amerykańska operacja Warp Speed mająca
radykalnie przyspieszyć produkcję i dystrybucję szczepionki na SARS-CoV-2, oprócz
afery korupcyjnej i lobbystycznej nie mogła spowodować powstania czegoś
bezpiecznego i skutecznego. Argument, że prace nad szczepionkami genetycznymi
trwały od wielu lat, pomija że żadna poprzednia próba nie odniosła sukcesu
nawet na zwierzętach, a na ludziach nie była zastosowana.
Autorzy zadają dwa pytania:
- czy wyszczepienie (jak nie lubię tego określenia z żargonu weterynarii!)
całej ludzkości ma sens?
- czy zaszczepienie w ogóle może zapobiec infekcji?
Po obszernym wyjaśnieniu swojego stanowiska odpowiadają odpowiednio: to nie ma
sensu, a na na pytanie drugie - nie może przeszkodzić w zainfekowaniu płuc,
chociaż w pewnych przypadkach może zatrzymać rozsianie i proliferację bakterii
(?).
Natomiast ważniejsze są skutki uboczne (NOPy). Tuszowane ich objawów środkami
przeciwbólowymi czy paracetamolem, autorzy określają jako równoznaczne z przestępstwem.
Najpoważniejsze zagrożenie powodowane jest biodystrybucją preparatu do wielu
miejsc ciała poprzez krążącą krew i limfę, w tym z możliwością przekraczania
bariery krew-mózg. Założenie, że spakowane geny nie wykraczają poza mięsień,
gdzie dokonano iniekcji, jest błędne. Kolejnym zagrożeniem jest tzw. efekt
wzmocnienia zależnego od przeciwciał - ADE. (patrz np.
https://www.theepochtimes.com/covid-vaccines-ade_4607583.html, w
uproszczeniu powoduje ono że nieneutralizujące przeciwciała wytworzone w wyniku
szczepienia nasilają infekcję wirusową, a np. że limfocyty T wzmacniają swoją
aktywność do stopnia w którym atakują inne limfocyty). Nie wnikając dalej w
możliwe mechanizmy (naszkicowane w książce) mamy do czynienia z szeregiem
zagrożeń, które w praktyce powodowały skrzepy w naczyniach, także w mózgu, a to
doprowadzało do udarów i innych groźnych następstw ze śmiercią włącznie. Nie
należy łatwo propagować że szczepionki genetyczne są bezpieczne.
Jednym z dowodów jest stan przedstawiony w rozdziale Państwo wzorcowe:
Izrael.
Pomimo różnych obostrzeń, zaszczepienia społeczeństwa w wysokim odsetku,
ponawianiu dawek, odnotowano tam niepokojąco dużo powikłań, zakażeń i zgonów.
Wskaźnik śmiertelności 0,7 procenta nie spadł. Mimo szczepień tam i w
innych rejonach świata utrzymano zatem noszenie masek, zaleca sie dystans społeczny
(co, jak wykazano, ma minimalny efekt) oraz prowadzi się dalsze kampanie proszczepionkowe.
W następnych rozdziałach wskazano na ruch lekarzy i badaczy, którzy wołają o
rozsądek.
W świetle danych z baz skutków ubocznych (VAERS, EUDRA, MHRA itp.), gdzie
odnotowuje się tysiące zgonów po szczepieniach, a to i tak tylko część
zgłaszanych wydarzeń, obrana polityka szczepień oraz całego działania przeciw
pandemii budzi opozycję i głosy przedstawiające inne strategie. Autorzy
przywołują akcje podjęte wspólnie z innymi naukowcami z Niemiec i
międzynarodowo. Oprócz zaleceń ogólnych, podali konkretne propozycje dotyczące
przynajmniej rozpoznania zakrzepic i ich prewencji przez swoiste testy. Te
działania, chociaż poparte przez innych naukowców nie zainteresowały jednak EMA
(Europejska Agencja Leków), która brnie w swoich zaleceniach stosując przy tym
merytoryczne manipulacje, co autorzy pokazali wyraźnie na przykładzie.
Oceniam, że za mało tu powiedziano o skutecznych lekach i ich blokowaniu w
praktyce szpitalnej i w prewencji, oraz o metodach terapii naturalnych, które
dobrze się sprawdzają w pierwszej fazie choroby, a wzmacniając odporność mogą
nie dopuścić do jej zaistnienia.
Krótki rozdział
Stracone lata
odnosi się do błędnej oceny ze strony niektórych propagandzistów, że szczepienia
podarowało wielu ludziom dodatkowe lata. Niezależnie od złej
interpretacji wskaźników długości życia, wychodzi na to, że liczne zgony i
powikłania pokazują wprost coś odwrotnego. Dodajmy do tego zgony związane z
zaniedbaniem leczenia i obraz całkowicie się zmienia.
Tytuł rozdziału Fala za falą i tak bez końca dobrze oddaje sytuację, z
jaką mamy stale do czynienia - przynajmniej medialnie i wg służb zdrowia.
Autorzy podważają zasadność takiej narracji, pokazując między innymi
wykorzystywanie naturalnych fal zachorowań w sezonach roku i wskazując, że w
żadnej epidemii w historii nie wystąpiła nawet tylko druga jej fala, oprócz słynnej
epidemii "hiszpanki" z 1918 roku. Przy okazji pokazują w skrócie przyczynę i
przebieg tamtej pandemii.
Do straszenia falami, zagrożeniami epidemii i samą chorobą nawiązuje krótki
rozdział Nachalne tytuły na wszystkich kanałach. Komu wierzyć? Nazywają
to powodzią dezinformacyjną, co łatwiej zrozumieć znając już konstatacje
niniejszej książki i jej podobnych (jest ok. setki wg mojej wiedzy). Siła
propagandy jest wielka, ponieważ idzie z samej góry i jest mocno dotowana.
Natomiast wiedza przeciętnych ludzi na te tematy jest mała. Dodatkowym
zjawiskiem są samozwańczy "weryfikatorzy" i serwisy ich zatrudniające w imieniu
koncernów szczepionkowych, na ogół bez dostatecznych kwalifikacji oraz
wszechobecna cenzura wykluczająca inne niż oficjalne głosy i zwalczające
dyskusję.
O niechlubnej roli mediów zobacz Uwikłanie mediów
w dezinformację.
I tak Strach jako narzędzie władzy (tytuł kolejnego rozdziału) spełnia
swoją destrukcyjną rolę. To stara wypróbowana metoda stosowana przez władze w
wielu dziadzinach życia społecznego i polityce. Przytoczono przykładowe
scenariusze, liczne metody manipulacji danymi i działaniami. Przykładowo, bodajże
najbardziej znaną manipulacją jest nie rozróżnianie zakażeń wirusem od
zachorowania. Autorzy oskarżają nawet skądinąd renomowane instytucje jak
Instytut Roberta Kocha (RKI) za stosowanie takich praktyk, podporządkowanie władzom,
zapewne w imię politycznej poprawności i ciągłości dotacji.
Za urywkiem książki w jej opisie wydawniczym zacytuję następujący jej fragment:
"Już w maju 2020 roku ekonomista Stefan Homburg
zwrócił uwagę, że politycy mogą zastosować strach jako instrument dominacji, aby
przepchnąć nieuzasadnione naukowo zabiegi. Fachowi siewcy paniki stosują bardzo
skuteczną metodę gruntowania i rozszerzania swojej władzy. Strach prowadzi do
zawężenia pola widzenia i myślenia, dlatego zbiorowo wygenerowany można
wykorzystać, aby wedle potrzeby ukryć przed opinią publiczną procesy decyzyjne.
Niepokój blokuje też zdolność do wyciągania racjonalnych wniosków. Politycy z
pomocą mediów wykonali kawał roboty, aby zamknąć ludzi w zbiorowej paranoi. Czy
taki był zamiar?"
To wszystko budzi głębokie zaniepokojenie i
troskę o dokonujący się demontaż demokracji (tytuł rozdziału).
Milczą instytucje wymiaru sprawiedliwości, milczą i manipulują politycy, za nimi
media, a stan lekarski i nauka dały się owładnąć i skorumpować, obowiązuje
konformizm a nawet oportunizm spowodowany opłacaniem złych praktyk.
Na szczęście budzą się głosy protestu i orędowników praktyk dobrych. Autorzy wymieniają
takie niemieckie i międzynarodowe inicjatywy. Także wśród zwykłych obywateli
wzrasta świadomość - coraz więcej ludzi widzi że "król jest nagi" - by użyć
zacytowanej opowieści Andersena. Potrzebna jest mobilizacja wobec wciąż
kolejnych zakusów globalnego podporządkowania społeczeństwa, uzurpacji WHO do
ponadnarodowej omnipotencji, zwoływania decydentów na symulacje kolejnych
pandemii, co - jak pokazuje historia, jest raczej ich planowaniem.
Ostatni rozdział Quo vadis? Czyli dokąd właściwie maszerujemy? i
Zakończenie oprócz jeszcze innych opisanych sygnałów stymulowanych
zagrożeń przekazują też mini-manifest pozytywny, wzywający do porzucenia lęków,
położenia kresu obłędowi i by zacząć żyć na nowo. Pokazuje nowe postawy i
rozwiązania.
Ten przegląd zakończę kolejnym małym fragmentem z opisu wydawniczego:
"CO NAS CZEKA W PRZYSZŁOŚCI? Co nam pozostanie, gdy ze strachu przed śmiercią
przestaniemy żyć? Niezależnie od wszystkich ryzyk, jakie ze sobą niesie życie,
nie możemy tracić perspektywy całości. Mamy nadzieję, że niniejsza książka w tym
pomoże".
Osobiście brak mi
dokładniejszego wskazania na element, którzy niektórzy interpretują jako teorię
spiskową, a który coraz wyraźniej się uwidacznia nie jako teoria a praktyka i
celowe działanie. Na odgórny plan przygotowywany i realizowany by wprowadzić
"nową normalność" zniewolenia i dehumanizacji - wg zamierzeń ukrytej władzy
garstki psychopatów i bezwzględnego biznesu. Nie tylko ja tak to widzę.
Wprowadzony w tym celu drakoński sanitaryzm przyczynił się także do wielkich
strat gospodarczych i transferu dóbr w kierunku oligarchii i różnych cwaniaków.
Ten wątek też nie był dostatecznie zaakcentowany.
Rozumiem jednak, że to nie rola naukowców od biotechnologii i medycyny -
zastawmy to komisjom śledczym i innym organizacjom obywatelskim.
Ktoś mógłby zarzucić autorom, że pewne tematy uprościli, ale jak w zastrzeżeniu
- to nie jest elaborat naukowy. Zainteresowani szczegółami mogą sięgnąć do
naukowych przypisów.
Trudno mi zaleźć jakieś ew. inne "punkty zaczepienia".
Na koniec chciałbym wyrazić swoje uznanie tłumaczowi - Marcinowi Masnemu, który
po raz kolejny zaangażował się w sprawę rozsądku i prawdy, co pokazuje i na
innych polach swej publicystyki.
Leszek Korolkiewicz
26.07.22
PS. Ponieważ do tego omówienia dodałem szereg własnych
krytycznych opinii, wskażę na ogólne
Zastrzeżenie
do tej strony.
| |
Wyszukiwarka
lokalna
na dole strony
Także w Komunikaty
_______________
Zapisz się na
▼Biuletyn▼
Zobacz informację
wstępną
(Twoje dane są całkowicie bezpieczne;
za zapis - upominek >
Informacja wstępna)
_______
Twoja
Super Ochrona Medyczna
|