Startowa Do nadrzędnej Nowości English Komunikaty Pro Inne English articles O nas Współpraca Linki Polecamy Ściągnij sobie Zastrzeżenie
| |
Naukowe kłamstwa
(ilustracja z politykazdrowotna.com)
Tytułowy temat jest obszerny i dlatego był tu już parokrotnie poruszany - od
wielu stron.
Wspomnę, że kłamstwa w nauce powodują iż decydenci, przedstawiciele
administracji i różnych zawodów, publicyści oraz obywatele podejmują błędne i
pochopne oceny - często fatalne -
społecznie i indywidualnie. W artykule było sporo przykładów.
Tutaj - ze wzgledu na tematykę strony, przyglądam się (od dawna) zakłamaniom i
nadużyciom w dziedzinie medycyny.
Użyłem mocnego słowa kłamstwo, które często ma postać
niewiarygodności - artykuł Wiarygodność prac
naukowych, gdzie szczególnie zaakcentowana jest owa "wiarygodność"
właśnie na polu medycyny.
Popularne jest określenie Evidence Based Medicine (EBM)
czyli Medycyna Oparta na Faktach - wskazałem w wielu odnośnikach jak złudne jest
poleganie na owych "dowodach" i całej koncepcji. Czasem ta niewiarygodność
polega na hołdowaniu mitom i ich rozprzestrzenianiu.
Było tu wiele artykułów z przykładami szczegółowymi (w dziale
ANTY), przykładowo:
11 największych kłamstw,
Kłamliwe reklamy leków,
Metody BigPharmy, 7
najgroźniejszych kłamstw, jakie możesz usłyszeć od lekarza, nawet jeśli nie ma
on złych intencji, Nieżywi lekarze nie kłamią,
... (i znacznie więcej).
Kwestia kłamstw w medycynie poruszana jest w wielu książkach.
Mamy na naszej stronie artykuły od Katarzyny Świątkowskiej (lek. med.), która
ujawnia dużo mitów i dezinformacji. Napisała książkę MITY MEDYCZNE, KTÓRE MOGĄ
ZABIĆ, KONTRA FAKTY RATUJĄCE ŻYCIE - omawiam ją w
tym artykule (był i
tom 2.)
Podobnie wiele mitów odkrywa Jerzy Zięba - nie tylko w prelekcjach i artykułach,
ale przede wszystkim w swoich książkach "Ukryte terapie" (przedstawiałem
odpowiednio tu i
tu).
Podobne ujawnienia znajdziemy w książce "Mit chorób nieuleczalnych i wielki biznes" Jacka Safuty (Neo).
Szerzej o tym jak naukowcy i media za nimi rozprzestrzeniają różne mity oraz
fałsze pisałem też gdzie indziej, np. w przykładowym przeglądzie
Które książki mówią prawdę?
Często mamy do czynienia z dezinformacją biorącą się z błędów myślenia,
wnioskowania, z zaniedbań, powierzchowności, z uprzedzeń i poprawności
politycznej lub środowiskowej. Traktuje o tym ksiązka Stefana Garczyńskiego
Błąd. Źródła.
Unikanie., którą we własnym opracowaniu udostępniam w formie
bezpłatnego ebooka (mam prawa). Poniżej prezentacji książki jeszcze parę
artykułów stowarzyszonych...
Nie rozbudowując dalej tego wstępu chciałbym poszerzyć i uzupełnić temat na
bazie pewnego artykułu z australijskiego periodyku Nexus (www.nexusmagazine.com
JUNE – JULY 2018) pt. The Failure of Peer Review — Especially in
Medicine (co można przetłumaczyć "Porażka recenzji naukowych - zwłaszcza w
dziedzinie medycyny".) autorstwa B.D. Murphy.
Wybieram parę fragmentów, przy czym zacznę od zjawiska ogólnego (nie tylko w
medycynie), a potem przejdę do przykładów z pola medycyny. Powołane źródła [
] znajdziesz w
oryginalnym artykule.
W
nawiasach { } parę własnych komentarzy.
___________
Dzisiaj nauka stoi na piedestale. Pojawił się nowy bóg; jego arcykapłani
prowadzą rytuały za pomocą reaktorów jądrowych, rakiet księżycowych, kineskopów
i laserów. A ich terytorium jest święte; laikom odmawia się wstępu.
-
Bruce Cathie, The Energy Grid.
W
ostatnich latach defekty w systemie wzajemnej oceny (recenzji) były przedmiotem
wielu krytycznych artykułów wstępnych i badań w literaturze. Najwyższy czas, aby
świat wziął pod uwagę to, co mówią krytycy, zwłaszcza ze względu na konsekwencje
medyczne i zdrowotne. Pojęcie wzajemnej oceny od dawna zajmuje specjalne
terytorium w świecie nauki. Jednak dochodzenie w sprawie stłumionych innowacji,
wynalazków, metod leczenia, lekarstw itp. szybko ujawnia, że system
recenzowania jest prawdopodobnie najlepszy w jednej rzeczy ponad wszystko - w
cenzurze. Może to oznaczać cenzurę wszystkiego, od sprzecznych punktów widzenia
po innowacje, które czynią uprzywilejowane dogmaty, produkty lub usługi
przestarzałymi (zagrożenia ekonomiczne). Problem jest w samym systemie -
wielu naukowców przekonało się o tym na własnej skórze.
W
rzeczywistości systemowa porażka wzajemnej oceny jest jedną z głównych,
żenujących znanych tajemnic nauki. Jak mówi nam dr David Kaplan: „Wiadomo, że
recenzja naukowa sprzyja lub powoduje stronniczość, niekompetencję, nadmierne
wydatki, nieskuteczność i korupcję. Nadmiar publikacji udokumentował braki tego
systemu.” [1]
Australijski naukowiec Brian Martin wyjaśnia w swoim doskonałym artykule
„Strategie wobec naukowych dysydentów”:
„Pewne innowacje są mile widziane w nauce, gdy mieszczą się w ustalonych ramach
i nie zagrażają własnym interesom. Ale oprócz tego rodzaju rutynowych innowacji
nauka ma wiele podobieństw do systemów dogmatów. Nie zgadza się z odmiennymi
poglądami. Są ignorowane, odrzucone, a czasem atakowane.” [2]
Badacz koncepcji wszechświata elektrycznego i krytyk Wielkiego Wybuchu Wal
Thornhill wyraźnie stwierdził w naszym wywiadzie dla GFM Media, że
system recenzowania równa się cenzurze. Naukowiec Gary Novak zgadza się:
„Wzajemna ocena to forma cenzury, która jest tyranią nad umysłem. Cenzura nie
oczyszcza; niszczy…
Istnieje wiele śmieciowych nauk i śmieci, które przechodzą pomyślnie proces
recenzji naukowej.” [3]
Brian
Martin pyta retorycznie:
„Co
(naukowcy) zyskują, spędzając czas pomagając outsiderowi? Najprawdopodobniej
rzekome odkrycie okaże się bezcelowe lub błędne ze standardowego punktu
widzenia. Jeśli outsider dokonał prawdziwego odkrycia, oznacza to, że outsider
wygrałby nagrody kosztem tych, którzy już pracowali w tej dziedzinie, którzy
zainwestowali wiele lat w konwencjonalne pomysły.” [4]
Na
tym polega problem przesuwania nauki do przodu i zmiany paradygmatów. Paradygmat
jest tak plastyczny (lub zmienny), jak zainwestowane w niego umysły i ego.
{ Dla
mnie jest to także problem etyczny, zwłaszcza gdy z ww. powodów dochodzi do
oportunizmu i korupcji }.
Problem „Ekspertów”
W rzeczywistości naukowcy mają skłonność - podobnie jak laicy - do poświęcenia
się swoim ukochanym teoriom i opiniom, zwłaszcza jeśli zostali wyraźnie
wynagrodzeni lub w rezultacie uzyskano publicznie wyróżnienia lub wynagrodzenie
finansowe. Naukowcy, podobnie jak laicy, są wrażliwi emocjonalnie, a czasem mają
dość duże ego - częściowo ze względu na swoją „wiedzę specjalistyczną” i tytuły
naukowe, kwalifikacje, teorie itp.
Gdy
tylko te potężne ego - należące do ludzi ogólnie znanych jako „eksperci” -
osiągnie pozycję władzy i / lub wpływu, mogą zahamować postęp naukowy, a także
zrozumienie nowych odkryć lub teorii - szczególnie jeśli ostatecznie zaczną
działać jako „recenzenci” na wysokim szczeblu w prestiżowych publikacjach.
Pełniąc tę funkcję, zbyt wielu staje się zwykłymi strażnikami i nie stara się
ułatwiać innowacji ani nowych istotnych rewelacji w skali Kopernika, ale przede
wszystkim powoduje utrzymanie status quo, który ich tam doprowadził.
Dr Malcolm Kendrick komentuje w swojej doskonałej książce Doctoring Data
(czyli Preparowanie Danych ), że z definicji każdy, kto jest „ekspertem” w
dziedzinie medycyny, będzie zwolennikiem wszystkiego, co rządzi dogmatami.” [5]
Świadczy o tym badanie "dynamiki władzy" w medycynie.
...
Recenzja, jako „quasi-święty” proces, który rzekomo wykracza poza słabości i
ułomności natury ludzkiej, uzyskała status świętości . Czy artykuł został
pobłogosławiony przez kapłana recenzji? Recenzja jest uważana za coś więcej niż
tylko rzecz pragmatycznie użyteczna i funkcjonalna (co oczywiście nie jest
prawdą, ogólnie mówiąc) - jawi się jako transcendentalna, niemal magiczna,
organizująca siła występująca w niebiańskich wieżach z kości słoniowej, która w
jakiś sposób unika padania ofiarą ludzkiej słabości, bo wynika to z wysokich
kwalifikacji tych ludzi jako „naukowców” lub „ekspertów”.
Naukowcy nie są oczywiście tylko ludźmi - są czymś więcej, czymś czystym, czymś,
czym laik nigdy nie może być. Uczniowie uczestniczą w magicznym procesie
alchemicznym, przechodząc przez instytucje edukacyjne i wyłaniając się z
poczwarki wraz ze swoimi doktoratami, magisteriami, stetoskopami i równaniami.
Są to Wybrańcy {podobnie jak sędziowie i prokuratorzy - ta wyższa kasta
ludzi...}, oczyszczeni, święci, odkupieni, sprawiedliwi. Nie muszą odpowiadać
mało naukowemu plebsowi - nie mówiąc już o niewierzących heretykach.
Oczywiste jest jednak, że popularna opinia recenzentów wprowadza w błąd, a
najbardziej prestiżowe publikacje to jedne z najgorszych winowajców.
Znaczące publikacje naukowe - na przykład czasopismo Nature - mają dobrze
udokumentowaną historię uprzedzeń wobec ustaleń lub hipotez sprzecznych z
ustalonym dogmatem naukowym.
...
Spektakularny sukces fałszywych dokumentów i nieistniejących autorów
W
kwietniu 2010 r. Cyril Labbé z Uniwersytetu Josepha Fouriera w Grenoble we
Francji wykorzystał program komputerowy o nazwie SCIgen do stworzenia 102
fałszywych dokumentów pod pseudonimem Ike Antkare. SCIgen został utworzony w
2005 r. przez badaczy z MIT w Cambridge, aby wykazać, że konferencje zaakceptują
takie bzdury… a także dla zabawienia się.
Labbé dodał fałszywe artykuły do bazy danych Google Scholar, co
podniosło indeks Hirscha (do oceny dorobku naukowego) autorowi Ike Antkare do 94
- czyniąc Antkare 21. najbardziej cytowanym naukowcem na świecie [18].
Tak więc nieistniejący naukowiec osiągnął uznanie jako jeden z najczęściej
cytowanych autorów na świecie - podczas gdy „autorskie” artykuły składały się z
kompletnego bełkotu. Gratulacje są z pewnością na miescu. W lutym 2014 r.
stwierdzono, że Springer i Instytut Inżynierów Elektryków i Elektroników (IEEE)
usunęli ponad 120 takich fałszywych dokumentów z ich usług subskrypcyjnych po
tym, jak Labbé zidentyfikował je za pomocą własnego oprogramowania.
Już w 1996 roku dziennikarze i badacze publikowali fałszywe artykuły na
konferencjach lub czasopismach, aby celowo ujawniać słabości akademickiej
kontroli jakości. Fizykowi Alanowi D. Sokalowi (słynna sprawa Sokala o której
wspominamy w art. Wiarygodność prac naukowych)
udało się opublikować artykuł w czasopiśmie Social Text w 1996 r., a
dziennikarz naukowy Harvardu John Bohannon ujawnił w numerze Science z
2013 r., że oszukał ponad 150 czasopism, aby opublikować „celowo” błędne
badanie. ” [19]
____
Artykuł podaje jeszcze inne przykłady na podobieństwo tego, co ujawnił Sokal,
ale przejdźmy teraz do tego jak podobnie dzieje się na polu medycyny.
Oczywiście pseudonauka zdarza się po obu stronach barykady, z tym, że główny
nurt w swym "monopolu na wiedzę" ma zasięg i siłę tysiące razy większą - często
odwrotnie proporcjonalnie do ... prawdy, i to boli, zwłaszcza gdy badaczy i
publicystów działających z pobudek czysto naukowych i społecznych a nie
biznesowych, postponuje się i zwalcza.
Rozważ następujące słowa
redaktora The Lancet, Richarda Hortona (było o tym we wspomnianym
artykule Jeszcze o EBM):
„Błąd polegał oczywiście na
tym, że uważałem, że recenzja naukowa to coś więcej niż zwykły sposób na
odkrycie akceptowalności - a nie ważności - nowego odkrycia… Przedstawiamy
opinii publicznej recenzję jako quasi-święty proces, który pomaga uczynić naukę
naszym najbardziej obiektywnym głosem prawdy. Wiemy jednak, że system wzajemnej
oceny jest stronniczy, niesprawiedliwy, nieobliczalny, niekompletny, łatwy do
naprawienia, często obraźliwy, zwykle ignorancki, czasami głupi i często
błędny.” [6]
...
Pisząc w British Medical Journal (BMJ) w maju 2000 r., badacz z Kanady,
David Sackett, powiedział, że „nigdy więcej nie będzie wykładał, pisał ani
wyrokował niczego związanego z praktyką kliniczną opartą na dowodach”, w obawie,
że „eksperci” uduszą nowe pomysły. Proponuje obowiązkowe przejście na emeryturę
ekspertów dla wymiany pokoleń.... Sackett mówi, że „… postęp w kierunku prawdy
jest utrudniony w obecności eksperta”. [7]
Na przykład zaufanie do „ekspertów” w dziedzinie onkologii jest ogólnie bardzo
dobrym sposobem na sztuczne przyspieszenie podróży do grobu, szczególnie jeśli
ma się raka z przerzutami (medycyna alopatyczna jest w tej dziedzinie wyjątkowo
nieskuteczna). A jednak „eksperci” są teraz na nieosiągalnym poziomie zaufania,
który być może rozumieją tylko papieże i celebryci - są dziś praktycznie
półbogami.
Zasadniczo „ekspertami” są ci ludzie z establishmentu, którzy popierają główny
nurt dogmatu i potwierdzają poprawne politycznie struktury przekonań. „Eksperci”
są wyróżniani, ponieważ świat, który uczynił ich ekspertami, promuje ich i
potwierdza, gdy potwierdzają już ustalone (i opłacalne) przekonania - a media
biorą w tym udział. Jeśli chcesz zostać okropnie wprowadzony w błąd w
jakiejkolwiek ważnej sprawie, po prostu przejdź prosto do dowolnego głównego
medium i posłuchaj „ekspertów” z tego środowiska.
Czy nie nadszedł czas, aby usunąć skorumpowaną, sztywną i skorumpowaną Starą
Gwardię z drogi, abyśmy mogli pozwolić na rozwój nauki?
Nierzetelne badania kliniczne
Dr Marcia Angell { było o niej w art. o
wiarygodności } z Harvard Medical School jest byłym redaktorem
naczelnym New England Journal of Medicine, gdzie spędziła dwadzieścia
lat, przeglądając artykuły naukowe, przesiąknięte wątpliwymi praktykami
przenikającymi świat badań medycznych. Stwierdza bez ogródek:
Po prostu nie można już wierzyć w większość opublikowanych badań klinicznych ani
polegać na osądach zaufanych lekarzy lub autorytatywnych wytycznych medycznych.
Nie czerpię przyjemności z tego wniosku, do którego powoli i niechętnie sięgałem
przez dwie dekady jako redaktor „The New England Journal of Medicine”
[8].
Większość „ekspertów” w medycynie jest, z punktu widzenia psychologii, po prostu
zaangażowana w dobrze płatną grupę, myślącą i energicznie działającą na rzecz
potwierdzania uprzedzeń i broniącą (lukratywnej) konstrukcji swego świata i ego.
...
Gdy opinia publiczna zaakceptuje prawdy, narracje i wyznaczy „ekspertów”
naukowej instytucji, badacze, którzy uzyskają wyniki odbiegające od przyjętej
normy, mogą natychmiast zostać oznakowani jako głupki, wariaci, szaleni,
pseudo-naukowcy i tak dalej, bez względu na to, jak skrupulatnie stosowali swoje
metody, i mieli niezaprzeczalne wyniki.
Media mają kluczowe znaczenie w tej dynamice kontroli, ponieważ sprzedają
oficjalna wersje establishmentu.
W ten sposób utrzymuje się politycznie poprawne status quo.
Prace
naukowe, które wydają się wspierać modne idee lub zakorzenione dogmaty,
prawdopodobnie dobrze sobie radzą, nawet jeśli są bardzo wadliwe - lub wręcz
bzdurne.
David Kaplan, profesor patologii w Case Western Reserve University School of
Medicine w Cleveland, stwierdził: „Recenzja naukowa uległa zepsuciu. Trzeba
ją zreformować gruntownie, a nie tylko zmodyfikować. Zachęty { do rzetelności }
należy zmienić, aby: autorzy byli bardziej zadowoleni i bardziej skłonni do
lepszej pracy, recenzowanie było bardziej przejrzyste i uczciwe, a czasopisma
nie musiały kooperować z nieporęcznym i skorumpowanym systemem, który wywołuje
niezadowolenie i brak innowacji.” [9]
Czy to dziwne, że John Ionnidis doniósł w swoim słynnym artykule z 2005 roku,
że: „Większość wyników badań jest fałszywa w większości projektów badawczych i w
większości dziedzin”?
Biorąc pod uwagę już zarysowane problemy, czy naprawdę zaskakujące jest to, że
słowami Ionnidis:
„Powoływane wyniki badań mogą często być po prostu skutecznym
narzędziem podtrzymywania dominujących uprzedzeń (stronniczości)” [10]
Dr Marc Girard, matematyk i lekarz, który zasiada w redakcji Medicine Veritas
(The Journal of Medical Truth), napisał: „Przyczyna tej katastrofy jest
zbyt jasna: siła pieniądza. W instytucjach akademickich obecna dynamika badań
bardziej sprzyja zdolność pozyskiwania dotacji - gromadzenia i wydawania
pieniędzy - niż wyobraźni naukowej lub kreatywności.” [11]
{Dokładnie odpowiada to diagnozie obecnego stanu nauki i medycyny w artykule
Pochopna ocena }
Ogólnie rzecz biorąc, recenzenci - zwykle nie mający dużo czasu - nie próbują
powielać eksperymentów, a rzadko nawet żądają surowych danych potwierdzających
wnioski z artykułu. Kto ma na to czas? W związku z tym, według recenzji Richarda
Smitha w czasopiśmie Journal of the Royal Society of Medicine:
„recenzent, poza tym, że jest słaby w wykrywaniu poważnych defektów i prawie
bezużyteczny w wykrywaniu oszustw, jest powolny, kosztowny, recenzowanie zabiera
mu czas akademicki, jest wysoce subiektywny, coś z loterii, skłonnej do
stronniczości i łatwo nadużywanej.”[12]
A co z fałszywą recenzją? To tutaj stają się teatrem absurdu z zepsuciem i
marnością.
Na przykład berliński Springer Nature, który wydaje wspomniany wcześniej
magazyn Nature, ogłosił 18 sierpnia 2015 r. wycofanie 64 artykułów
w 10 czasopismach . Było to po wewnętrznym dochodzeniu, w którym znaleziono
sfabrykowane recenzje recenzentów związane z artykułami. Czystka nastąpiła po
„podobnych odkryciach„ fałszywej recenzji ”przez kilku innych głównych wydawców,
w tym londyńską BioMed Central, ramię Springera, które zaczęło wycofywać
w marcu 43 artykuły, powołując się na„ recenzje od sfabrykowanych recenzentów
”[13].
Tak, oznacza to nieistniejących recenzentów - polecanych jako
„recenzenci” przez osoby zgłaszające swoją pracę do recenzji. Wyobraź sobie, że
piszesz artykuł i możesz wyznaczyć nieistniejącą osobę, która przejrzy twoją
pracę, a kontaktowy adres e-mail podany w tym celu do wydawcy to tak naprawdę
ten, który sam wymyśliłeś, który przekieruje artykuł z powrotem do ciebie (bez
wiedzy wydawcy), abyś mógł następnie potajemnie przeprowadzić (pozytywną)
recenzję swojej pracy pod pseudonimem!
To się dzieje, ludzie, to nie żart. W odpowiedzi na fałszywą recenzję niektórzy
wydawcy faktycznie zakończyli praktykę recenzentów sugerowanych przez autora.
[14]
...
Wracając konkretnie na arenę (głównego nurtu) medycyny, cytat w PLOS Medicine
stwierdza:
„Czasopisma przekształciły się w pranie informacji dla przemysłu
farmaceutycznego”, napisał Richard Horton, redaktor The Lancet, w marcu
2004 roku. W tym samym roku Marcia Angell, była redaktorka New England
Journal of Medicine upomniała przemysł za to, że stał się „przede wszystkim
maszyną marketingową” i kooptował „każdą instytucję, która może mu stanąć na
drodze” ...
Jerry Kassirer, inny były redaktor Nowej Anglii Journal of Medicine
twierdzi, że przemysł zaburzył kompasy moralne wielu lekarzy, a redaktorzy
PLOS Medicine oświadczyli, że nie staną się „częścią cyklu zależności…
pomiędzy czasopismami i przemysłem farmaceutycznym”. [23]
Przesłanie Johna Ioannidisa skierowane do uczestników siódmego kongresu
recenzentów było takie, że większość badań naukowych jest w błędna, ponieważ
naukowcy są zainteresowani pieniędzmi i karierą, a nie prawdą.
Jeśli większość badań jest błędna, a większość naukowców jest bardziej
zainteresowana własną karierą i finansowaniem niż zdobyciem prawdy - podczas gdy
dzienniki pozwalają na publikowanie i promowanie fałszywych i wadliwych badań
farmaceutycznych - to dlaczego ktoś przy zdrowych zmysłach wierzyłby w
twierdzenia lekarzy na temat skuteczności produktów opartych na „wzajemnej
ocenie” lub „badaniach farmaceutycznych”?
Co oznacza termin „bezpieczny i skuteczny” w tym świecie oszustwa i podstępu?
Najwyraźniej problem korupcji i konfliktów interesów coraz częściej pojawia się
na radarze profesjonalnych naukowców, do tego stopnia, że stał się przedmiotem
coraz większej liczby bardzo krytycznych artykułów i artykułów redakcyjnych.
Przekazywanie głębi i szerokości oszustwa „niewtajemniczonym” stanowi jednak
wyjątkowe wyzwanie.
I to nie tylko konflikt interesów i korupcja są obwiniane za niepowodzenie
wzajemnej oceny, istnieje uprzedzenie ludzi, tandetna praca recenzentów,
fałszywi recenzenci i oszustwa oraz różne inne ludzkie interesy do
uwzględnienia.
Musimy przynajmniej zaprzestać indoktrynacji studentów w wierze w dogmaty, że
wszystkie dobre rzeczy są recenzowane, i odwrotnie: że wszystko, co nie było
recenzowane, jest wyraźnie bluźniercze i spreparowane przez bezbożne ręce
grzeszników. W międzyczasie należy ostrzec opinię publiczną: wzajemna ocena jest
w dużej mierze fikcją i nie ochroni ciebie ani twojej rodziny przed pseudonauką
medyczną lub niebezpiecznymi produktami - w tym szczepionkami.
Nie mogę się powstrzymać od kulenia się, gdy słyszę, jak ludzie pytają, czy
badanie zostało „sprawdzone”. Odpowiedź na to pytanie coraz bardziej zasługuje
na to po prostu: „Kogo to obchodzi?” Według słów Richarda Hortona z The
Lancet: „Sprawa przeciwko nauce jest prosta: znaczna część literatury
naukowej, być może połowa, może być po prostu nieprawdziwa. Obarczona badaniami
z małą liczebnością próby, niewielkimi efektami, nieprawidłowymi analizami
eksploracyjnymi i rażącymi konfliktami interesów, wraz z obsesją na punkcie
podążania za modnymi trendami o wątpliwym znaczeniu, nauka wkroczyła na drogę w
ciemność. ” [25]
...
Opr.
L.K.
PS.
1. powiedz o
www.LepszeZdrowie.info innym...
2 .Aha, sprawdź, proszę, co się kryje pod ikonkami (bannerami) na prawym marginesie.
| |
Wyszukiwarka
lokalna
na dole strony
Także w Komunikaty
_______________
Zapisz się na
▼Biuletyn▼
Zobacz informację
wstępną
(Twoje dane są całkowicie bezpieczne;
za zapis - upominek >
Informacja wstępna)
_______
Twoja
Super Ochrona Medyczna
|