Startowa Do nadrzędnej Nowości English Komunikaty Pro Anty English articles O nas Współpraca Linki Polecamy Ściągnij sobie Zastrzeżenie
| |
Jeszcze o EBM
O EBM czyli Evidence Based Medicine (Medycyna Oparta na Dowodach)
pisałem w artykułe Medycyna Oparta na Faktach (EBM)?
Chciałem wskazać na ograniczenia bezkrytycznego polegania na tym podejściu,
tak zachwalanym przez większość naukowców i lekarzy. Od tamtego czasu wiele
innych przykładów jeszcze bardziej zasiało moje wątpliwości. Zanim do tego
przejdę - powtórzę fragment z powyższego artykułu dla osób, które nie
bardzo wiedzą o co chodzi, chociaż zachęcam do jego całości.
Wg wikipedii: Medycyna oparta na faktach
lub inaczej medycyna oparta na dowodach (naukowych),
czyli EBM
(od ang. evidence-based medicine) – to korzystanie w postępowaniu
klinicznym z wiarygodnych dowodów naukowych dotyczących skuteczności i
bezpieczeństwa terapii. Dowodów takich dostarczają wyniki badań
eksperymentalnych oraz badań obserwacyjnych.
Wg Polskiego Instytutu EBM:
"Wyeksponowanie w nazwie danych z badań naukowych (evidence) nie oznacza, że
wystarczają one do podejmowania decyzji klinicznych lub odgrywają w tym procesie
najważniejszą rolę. W ten sposób podkreślono jedynie fakt, że są niezbędne i
trzeba je umiejętnie wykorzystywać. Ponadto stanowią element stosunkowo nowy,
gdyż historia wiarygodnych badań klinicznych obejmuje zaledwie pół wieku -
pierwsze badanie z randomizacją opublikowano w 1948 roku. ...
Pierwszą zasadą EBM jest, na pozór paradoksalnie, przejrzyste i bez
pozostawiania wątpliwości przypomnienie lekarzowi, że dane naukowe nie
wystarczają do podejmowania decyzji, co ilustruje rysunek. Umiejętność
właściwego wykorzystywania danych z badań naukowych niewątpliwie daje lekarzowi
większą autonomię w podejmowaniu decyzji i satysfakcję zawodową..."
Dlaczego wspominam o EBM?
Już powyższy obrazek i jego opis sugeruje entuzjastom pewną moderację owego
entuzjazmu i bezwzględnego zaufania, a nawet nakaz wielostronnego podejścia do
pacjenta.
Wspominam o tym, bo osobiście - jako niepoprawny sceptyk - mam duże wątpliwości
co do nieomylności EBM. Nie chodzi o to, że nie ufam metodom naukowym (sam mam tytuł naukowy i
pracowałem przez długie lata w dwóch instytutach). Nie ufam
zaś
monopolowi wiedzy. Nie ufam politykom. Nie ufam prymatowi biznesu...
Jakże wiele leków głośno zachwalanych przez naukowców i państwowe instytucje
okazało się truciznami, które z hukiem trzeba było wycofywać z rynku i płacić
miliardowe odszkodowania. Jak długo pokutował jedynie słuszny naukowo mit
cholesterolowy i związane z nim normy "z sufitu", propaganda margaryn,
diety wysokowęglowodanowej itp. Jak wiele badań było fałszowanych pod interesy koncernów farmaceutycznych... Podobno nawet artykuły w renomowanych czasopismach naukowych jak np.
Lancet
są oparte często na badaniach ... sfałszowanych. Kłamstwa, skostnienie nauki, reglamentowanie a nawet zwalczanie wiedzy, która
mogłaby zaszkodzić interesom, to zjawisko dość powszechne - nie tylko w
medycynie, bo i w historii, archeologii, nawet w fizyce! Króluje
kłamliwa i szkodliwa reklama...
Te osobiste wątpliwości, chociaż oparte na wieloletnim śledzeniu mitów
medycznych (także w ramach tej witryny), nie są tylko jakimś moim
uprzedzeniem. Poniżej wskażę jeden z artykułów, który rzuca na to zjawisko nieco światła.
Zaczyna się tak:
Na początku lat 1980. stworzono nowy paradygmat w medycynie.
Paradygmat ten polegał na negowaniu doświadczenia osobistego lekarzy, a
opieraniu się tylko na pracach doświadczalnych, wykonywanych według pewnych
reguł, zasad przygotowanych przez tzw. odpowiednie ośrodki. Nazwano to medycyną opartą na dowodach, z angielskiego zwaną Evidence-Based
Medicine – EBM. Wbrew oczekiwaniom lekarzy, był to slogan pijarowy, chodziło po prostu o
stworzenie monopolu na prawdę...
Artykuł skupia się głównie na szczepionkach, co ma mocne uzasadnienie (pisaliśmy
o tym wielokrotnie). Podobnie o EBM wypowiada się
artykuł
O MEDYCYNIE OPARTEJ NA FAKTACH z licznymi odesłaniami. Czytaj
zatem dalej -
Medycyna oparta na dowodach – fikcja w Polsce i zwróć uwagę na
jeszcze mocniejsze wyartykułowanie fałszów w raportach naukowych. Istnieje podobny artykuł tego samego autora z dodatkowymi uwagami i wnioskami -
Medycyna oparta na dowodach, a korporacje kryminalne w przemyśle farmaceutycznym. Mówią o tym nie tylko eseje jak wyżej, czy wykłady i
publikacje Jerzego Zięby, ale i
prace naukowe np.
Medycyna oparta na dowodach i błędy związane z wybiórczym publikowaniem badań.
Reasumując podane przez Instytut EBM zastrzeżenie
- ważne jest doświadczenie
lekarza, jego praktyka, która - jeśli skuteczna, jest ważniejsza od suchych
teorii. Znane jest odwrotne stwierdzenie, które często pokazuje dosadnie postawy
naukowców oderwanych od rzeczywistości: "Jeśli fakty nie zgadzają się z teorią - tym gorzej dla faktów" :)
Wracając do obecnej refleksji.
Działania tych, którzy tak zniekształcili rzetelność medycyny (a często nauki w
ogóle) czynią wielka szkodę - nie tylko w kontekście faktycznych zdrowotnych
skutków dla społeczeństwa, ale i dla samej nauki. To, co słusznie powinno być
fundamentem nauki - rzetelne badania, weryfikacja, logika, kumulacja
doświadczenia itp. - zostało sprofanowane. Nie należy się więc dziwić, że
po przeciwnej stronie pojawiają się teorie i praktyki, które czasem lub
wielokrotnie nie mają oparcia w faktach.
Wspomniani obecni popularni polscy kontestatorzy oficjalnej medycyny jak Jerzy
Zięba, dr Jerzy Jaśkowski, dr Huber Czerniak i inni prawie codziennie
przytaczają przykłady jak FDA czy CDC w Stanach fałszują dane,
reglamentują niezależne badania lub po prostu kłamią w swych oświadczeniach i
zaleceniach. Podobnie dzieje się - na zasadzie powielania nieprawdy i wygodnego
naśladownictwa w innych krajach, w tym w Polsce. Ponieważ dość regularnie
pokazuję takie krajowe zafałszowania tutaj i na
Facebooku, to raczej
wrócę do świadectw zagranicznych.
Jest ich bardzo dużo, ostatnio śledzę zwłaszcza
https://www.naturalnews.com/ i
ich posty o zdrowiu na twitterze.
Zobacz np.
artykuł o tym jak Amerykańska Agencja Ochrony Środowiska (EPA)
przez dłuższy czas ukrywała, że ponad 40% produktów spożywczych w USA jest
zatrutych neurotoksynami z pestycydów.
Poniżej kolejny przyczynek do tematu z samego
Lancet - Vol 385 April 11, 2015, artykuł,
który można nazwać "Połowa badań jest nieprawdziwa".
Podaję wersję oryginalną a obok moje przybliżone tłumaczenie.
What is medicine’s 5 sigma?
“A lot of what is published is incorrect.”
I’m not allowed to say who
made this remark because we were asked to observe Chatham House rules.
We were also asked not to take photographs of slides. Those who worked
for government agencies pleaded that their comments especially remain
unquoted, since the forthcoming UK election meant they were living in
“purdah”—a chilling state where severe restrictions on freedom of speech
are placed on anyone on the government’s payroll. Why the paranoid
concern for secrecy and non-attribution?
Because this symposium—on the reproducibility and reliability of
biomedical research, held at the Wellcome Trust in London last
week—touched on one of the most sensitive issues in science today: the
idea that something has gone fundamentally wrong with one of our
greatest human creations.
The case against science is straightforward:
much of the scientific literature, perhaps half, may simply be untrue.
Affl cited by studies with small sample sizes, tiny effects, invalid
exploratory analyses, and flagrant conflicts of interest, together
with an obsession for pursuing fashionable trends of dubious importance,
science has taken a turn towards darkness. As one participant put it,
“poor methods get results”. The Academy of Medical Sciences, Medical
Research Council, and Biotechnology and Biological Sciences Research
Council have now put their reputational weight behind an investigation
into these questionable research practices. The apparent endemicity of
bad research behaviour is alarming. In their quest for telling a
compelling story, scientists too often sculpt data to fit their
preferred theory of the world. Or they retrofit hypotheses to fit their data. Journal editors deserve their fair share of criticism too.
We aid and abet the worst behaviours. Our acquiescence to the impact
factor fuels an unhealthy competition to win a place in a select few
journals. Our love of “significance” pollutes the literature with many
a statistical fairy-tale. We reject important confirmations. Journals
are not the only miscreants. Universities are in a perpetual struggle
for money and talent, end points that foster reductive metrics, such as
high-impact publication. National assessment procedures, such as the
Research Excellence Framework, incentivise bad practices. And individual
scientists, including their most senior leaders, do little to alter a
research culture that occasionally veers close to misconduct.
Can bad scientific practices be fixed? Part of the problem is that
no-one is incentivised to be right.
Instead, scientists are incentivised to be productive and innovative.
Would a Hippocratic Oath for science help? Certainly don’t add more
layers of research redtape.
Instead of changing incentives, perhaps one could remove incentives
altogether. Or insist on replicability statements in grant applications
and research papers.
Or emphasise collaboration, not competition. Or insist on
preregistration of protocols. Or reward better pre and post publication
peer review. Or improve research training and mentorship. Or implement
the recommendations from our Series on increasing research value,
published last year. One of the most convincing proposals came from
outside the biomedical community. Tony Weidberg is a Professor of
Particle Physics at Oxford. Following several high-profile errors, the
particle physics community now invests great effort into intensive
checking and rechecking of data prior to publication.
By filtering results through independent working groups, physicists are
encouraged to criticise. Good criticism is rewarded. The goal is a
reliable result, and the incentives for scientists are aligned around
this goal. Weidberg worried we set the bar for results in biomedicine
far too low. In particle physics, signifi cance is set at 5 sigma—a p
value of 3 × 10–7 or 1 in 3·5 million (if the result is not true, this
is the probability that the data would have been as extreme as they
are). The conclusion of the symposium was that something must be done.
Indeed, all seemed to agree that it was within our power to do that
something. But as to precisely what to do or how to do it, there were no
fi rm answers. Those who have the power to act seem to think somebody
else should act fi rst. And every positive action (eg, funding
well-powered replications) has a counterargument (science will become
less creative). The good news is that science is beginning to take some
of its worst failings very seriously. The bad news is that nobody is
ready to take the fi rst step to clean up the system.
Richard Horton
richard.horton@lancet.com |
Czym jest w medycynie '5 sigma'?
"Wiele z opublikowanych informacji jest niepoprawnych."
Nie wolno mi
powiedzieć, kto zgłosił tę uwagę, ponieważ proszono nas by przestrzegać
zasad Chatham House. Poproszono nas również by nie robić zdjęć slajdów.
Ci,
którzy pracowali dla agencji rządowych wystąpili z prośbą by ich uwagi
pozostały nieodnotowane, w szczególności od czasu zbliżających się Wielkiej
Brytanii wyborów, mając na uwadze, że żyli w "purdah" - stanie
wyciszenia, w którym
surowe ograniczenia wolności słowa są postulowane wobec każdego, kto
jest na liście płac rządowych. Skąd ta paranoiczna troska o tajemnicę i
brak powiązań?
Ponieważ to sympozjum na temat odtwarzalności i wiarygodności badań
biomedycznych, które odbyło się w Wellcome Trust w Londynie w zeszłym
tygodniu - dotknęło jednej z najbardziej wrażliwych kwestii w
dzisiejszej nauce: idei, że coś poszło zasadniczo nie tak z jedną z naszych największych ludzkich
kreacji [naukowych].
Casus przeciwko nauce jest
prosty: znaczna część literatury naukowej, prawdopodobnie połowa, może po
prostu być nieprawdziwa.
Obowiązują badania na niewielkich rozmiarach próbek, z małymi efektami,
nieprawidłowe analizy eksploracyjne i konflikty interesów,
wraz z obsesją na punkcie ścigania modnych trendów o wątpliwej wadze - nauka skręciła w ciemność. Jak powiedział jeden z uczestników "słabe metody
przynoszą rezultaty".
Akademia Medyczna Nauki, Rada Badań Medycznych oraz Rada ds.
Biotechnologii i Badań Nauk Biologicznych już teraz swoją
reputację postawiły poza śledztwem w sprawie tych wątpliwych praktyk badawczych. Ta
oczywista endemiczność złego zachowania badawczego jest alarmująca. W
ich poszukiwaniu opowiadania przekonujących historii, naukowcy zbyt często rzeźbią
dane, aby dopasować swoją preferowaną teorię świata. Albo dopasowują hipotezy do
swych danych. Także redaktorzy czasopism zasługują na swoją
sprawiedliwą część krytyki. Pomagamy i wynosimy najgorsze zachowania.
Nasza zgoda na sensacje jest paliwem niezdrowej konkurencji, by
wygrać miejsce w kilku wybranych czasopismach. Nasza miłość do "doniosłości" zanieczyszcza literaturę wieloma statystycznymi baśniami.
Odrzucamy ważne potwierdzenia.
Czasopisma nie są jedynymi niegodziwcami.
Uniwersytety są w ciągłej walce o pieniądze i talenty, punkty końcowe,
które sprzyjają redukcyjnym wskaźnikom, takim jak publikacja o dużym
znaczeniu. Krajowe procedury oceny, takie jak Research Excellence
Framework, zachęcają do złych praktyk. A indywidualni naukowcy, w tym
większość ich wyższych rangą mentorów niewiele robią, aby zmienić kulturę
badań, co okazjonalnie zbliża się do niewłaściwego postępowania.
Czy można złagodzić złe praktyki naukowe? Część problemu polega na tym, że nikt nie jest zachęcany do tego, by mieć rację.
Zamiast tego naukowcy są zachęcani do bycia produktywnymi i innowacyjnym.
Czy Przysięga Hipokratesa dotycząca nauki pomaga?
Z pewnością nie dodawaj
więcej warstw biurokracji [redtape] do badań.
Zamiast zmieniać bodźce, być może można całkowicie je usunąć.
[pomijam niektóre dalsze dywagacje o możliwościach uzdrowienia
sytuacji, przechodząc do wyjaśnienia owych 5 sigma]
Pojawiła się jedna z najbardziej
przekonujących propozycji spoza społeczności biomedycznej. Tony Weidberg
jest profesorem fizyki cząstek w Oxfordzie. W wyniku kilku znaczących
popełnionych błędów społeczność fizyki cząstek teraz z wielką
intensywnością zajmuje się sprawdzaniem i ponowną weryfikacją danych przed
publikacją.
Poprzez filtrowanie wyników przez niezależne grupy robocze, fizycy są
zachęcani do krytykowania. Dobra krytyka jest nagradzana. Cel to
wiarygodny wynik, a zachęty dla naukowców są dostosowane do tego celu.
Weidberg martwił się, że ustalamy poprzeczkę dla wyników w biomedycynie
o wiele za nisko. W fizyce cząstek wartość jest ustawiana na odchylenia 5 sigma -
wartości 3 × 10 do minus 7 lub 1 na 3 do 5 milionów (jeśli wynik nie jest
prawdziwy, jest to prawdopodobieństwo, że dane byłyby tak ekstremalne,
jak są).
Zakończenie sympozjum było takie, że należy coś zrobić.
Rzeczywiście, wszyscy wydawali się zgodni, że to jest w naszej mocy, aby
to zrobić. Ale co do tego, co robić i jak to robić, nie było żadnych
odpowiedzi. Ci, którzy mają moc działania wydają się myśleć, że ktoś
inny powinien działać pierwszy. A każde pozytywne działanie (np.
Finansowanie dobrze 'napędzanych' replik) ma kontrargument (nauka stanie
się mniej twórcza). Dobra wiadomość jest taka, że nauka zaczyna
poważnie traktować niektóre z jej najgorszych błędów. Zła wiadomość jest
taka, że nikt nie jest gotowy na pierwszy krok do oczyszczenia systemu.
Richard Horton
richard.horton@lancet.com |
A propos Lancet'u - znana jest bardzo niesprawiedliwa nagonka na dra
Andrew Wakefielda, którego artykuł w Lancecie wskazujący (tylko) na to, by
przypatrzeć się dokładniej czy szczepionki nie mogą mieć związku z autyzmem, za
sprawą nieuczciwego dziennikarza i strachu przed faktycznym ujawnieniem tego
związku spowodowało 'zniszczenie' tego naukowca. Sprawę szeroko naświetlał
Jerzy Zięba w swych prelekcjach oraz wykazał niewinność Wakefielda na podstawie
dokumentów na stronie
https://jerzyzieba.com/wakefield/ . To tylko jeden przykład jak biznes ostro
zwalcza wolność nauki, gdy czuje się zagrożony.
Zatem, nie wierzmy ślepo w badania mainstreamowe, zwłaszcza te sponsorowane
przez farmację i przemysł w ogóle.
Powtórzę - dla lekarza i terapeuty nie tyle takie badania, ale pozytywne lub
negatywne wyniki leczenia, zwłaszcza pokazane przez praktyków, powinny mieć
nawet większe znaczenie. Tym bardziej pacjent jest zainteresowany przede
wszystkim swym uzdrowieniem niż teoriami, nawet jeśli stoją za nimi naukowcy z
długimi tytułami, a nie potrafiący go wyleczyć. Widać to wyraźnie w przypadku
chorób przewlekłych, gdzie często 'nauka' mówi, że są nieuleczalne - wbrew temu,
czego dokonują praktycy.
Zresztą - zakłamanie jest ciemną stroną naszych czasów - także w polityce,
religii, wielu innych dziedzinach nauki, zwłaszcza w historii. Włączmy myślenie
i sceptycyzm.
Leszek Korolkiewicz
Dopisek
Później temat EBM przewijał się w wielu innych artykułach - znajdź lokalną
wyszukiwarką.
PS.
1. Czy widziałeś
ostatnie nowości?
2. Powiedz o
www.LepszeZdrowie.info innym...
3. Sprawdź, proszę, co się kryje pod ikonkami (bannerami) na prawym marginesie.
| |
Wyszukiwarka
lokalna
na dole strony
Także w Komunikaty
_______________
Zapisz się na
▼Biuletyn▼
Zobacz informację
wstępną
(Twoje dane są całkowicie bezpieczne;
za zapis - upominek >
Informacja wstępna)
_______
Twoja
Super Ochrona Medyczna
|