Startowa Do nadrzędnej Nowości English Komunikaty Pro Anty English articles O nas Współpraca Linki Polecamy Ściągnij sobie Zastrzeżenie
| |
Bardziej chora od pacjentów
Kto/co? - państwowa "opieka medyczna”.
Temat przewija się w tym serwisie od samego początku - np. z 2007 r.
http://lepszezdrowie.info/edytorial 1.htm – przeczytaj by zrozumieć o co
tutaj chodzi.
Obecnie (2014/5) sprawa po raz kolejny powraca wraz z kryzysem lecznictwa i
konfliktem MZ - lekarze.
Powstała sytuacja patowa. Ale jest to wynik nie tylko aktualnej sytuacji, lecz
proces narastający od lat.
Nie będę wnikał w aktualne dyskusje, bo – pomijając wielką niegospodarność
państwa i partykularne interesy stron - wg mnie te dyskusje są jałowe i pokazują
niezrozumienie problemu. Jakiekolwiek proponowane aktualnie rozwiązanie nie
dotknie istotnej przyczyny upadania ‘służby zdrowia’.
Można przytoczyć słynne powiedzenie Einsteina - „Istotne problemy naszego życia
nie mogą być rozwiązywane na tym samym poziomie myślenia, na jakim byliśmy,
kiedy je tworzyliśmy”.
Powtórzę też swoją starą tezę: próbuje się łatać to, co u podstaw jest nietrafne
lub skostniałe.
Trudno jednoznacznie wskazać co było zalążkiem całego zła. Prawdopodobnie
chciwość i pycha – jak w większości przypadków różnych niegodziwości naszego
świata.
Chciwa była i coraz bardziej jest big pharma czyli korporacje
farmaceutyczne, które wyrugowały naturalne i sprawdzone metody leczenia na rzecz
patentowanych medykamentów, by móc zarabiać na nich krocie. To rugowanie zostało
ubrane w podporządkowane biznesowi regulacje prawne, objawia się także w
brutalnych atakach na niezależnych badaczy, niszczeniu niepodporządkowanych
mniejszych firm farmaceutycznych.
By lepiej sprzedawać te medykamenty zaczęto wymyślać (!) nowe choroby,
rozpowszechniać mity o szkodliwości tego czy owego, a w ostatnich czasach nawet
celowo tworzyć choroby (to dość dobrze umotywowana hipoteza).
Inną metodą jest zaniżanie ‘norm’ określających początek choroby. Tak było np. z
poziomem cholesterolu. Wystarczyło zmniejszyć wskaźnik o parę punktów i - za
dotknięciem różdżki – kolejne miliony osób kwalifikują się do leczenia. I biznes
znów się kręci. Ten przykład z cholesterolem opisałem w art.
Mity sercowe
gdzie pokazałem jeszcze wiele innych przekrętów. Chociaż o licznych przekrętach
znajdziesz dużo w dziale ANTY, to ten jeden artykuł pokazuje dość przykładów.
Aby jednak leki dobrze się sprzedawały przemysł medyczny musiał podporządkować
sobie lekarzy i naukowców. To też się udało.
Między innymi przez sponsorowanie uczelni i badań naukowych. Tak dzieje się do
dziś. Co więcej – obecnie korumpowani są także lekarze – sponsorowane kursy,
premie i wycieczki za rekomendowanie reklamowanych/zalecanych leków. Można
powiedzieć, że farmacja wyszkoliła nie tyle lekarzy co sprzedawców leków.
Nie chcę atakować szeregowych lekarzy, tym bardziej że jest wśród nich wielu
wspaniałych ludzi. Doprowadzono do tego, że większość lekarzy nie jest
szkolona w niezależnym myśleniu, że z programów nauczania wyrzucono
ziołolecznictwo, elementy naturoterapii, profilaktyki i wagi trybu życia,
pominięto sprawdzone od dawna metody, które jednak konkurowały z nowymi.
Więc gdy już bodajże trzecie pokolenie lekarzy podlega takiej manipulacji – to
czemu się dziwić?
Dodatkowe narzucenie obowiązków administracyjnych, zastraszanie i niskie pensje
szeregowych lekarzy nie sprzyjają samorozwojowi.
Można jednak mieć pretensje do autorytetów, do nauczycieli, którzy – mimo że
zdawali sobie sprawę z manipulacji – poszli za głosem mamony i sławy. Bo nowe
teorie i nowe terapie farmakologiczne dawały szanse na nowe kariery, mogły mieć
silne wsparcie przemysłu a nawet władz. I tak włączyła się … pycha nowych
autorytetów.
Taki proces miał dla farmacji dodatkową korzyść. Leki syntetyczne, jak się
okazało, mają skutki uboczne. Powstają tzw. choroby jatrogenne. A dzięki temu
klientela medycyny powiększa się. Wymyśla się zatem dalsze leki, które ‘leczą’
owe skutki uboczne. Ale i one mają swoje skutki uboczne, itd. Mnogość leków,
złożoność ew. interakcji może powodować dodatkowe zagubienie lekarzy, możliwość
popełnienia błędu.
Medycyna, pomimo wielu osiągnięć, w tym aspekcie idzie w złym kierunku.
Powrócimy do obecnej sytuacji służby zdrowia. Wydaje się, że sprawa zamykanych
przychodni, protestów lekarzy, różne karkołomne projekty i ich fiaska, to sprawa
finansów. Tak to widzą obie strony konfliktu.
Skoro tak (chociaż osobiście uważam - jak przedstawiłem, sprawa jest
głębsza), to teoretycznie jest rozwiązanie. Chociaż zabrzmi to rewolucyjnie czy
utopijnie (czyżby bardziej utopijnie od drogi która jest bez wyjścia?).
Zacznijmy od tego, że największe koszty generowane są przez choroby przewlekłe.
Ale… takie choroby nie muszą istnieć, a niektórzy twierdzą nawet że … nie
istnieją (więcej o tym:
http://lepszezdrowie.info/nieuleczalne.htm).
Usuńmy przyczyny, jak złe odżywianie, błędne nawyki i błędne zalecenia, stres,
skażenia i wyjdziemy na prostą drogę.
Są sposoby, i to stosunkowo proste, na raka, stwardnienie rozsiane, cukrzycę,
choroby naczyniowe i wiele innych chorób (na etapie nie finalnym).
Gdyby tylko nauka przyznała się do błędów, zarzuciła bardzo kosztowne a
nieefektywne projekty (jak „Strategia
Walki z rakiem w Polsce 2015 -2024”), otworzyła oczy na leczenie przyczyn
chorób, na metody alternatywne i sprawdzone historycznie, także mentalne (nawet
duchowe), naturoterapie, medycynę energetyczną i informacyjną, podejście
holistyczne i wyciągnęła z sejfów to, co schowano by nie konkurowało z
intratnymi metodami alopatycznymi…
Czasami nie ma w tym nawet żadnej tajemnicy – weźmy działanie wody utlenionej,
jodu, witamin, chlorynu sodu (MMS), EDTA i innych tanich substancji o
szerokim zastosowaniu leczniczym
(patrz np.
http://lepszezdrowie.info/ukryte_terapie__recenzja.htm).
Jak wielu dramatów można by uniknąć dzięki tym prostym metodom w kontraście do
bezradności lekarzy biorącej się z ich niewiedzy albo z oportunizmu. Często
dramaty te wynikają z zaporowych kosztów, na które nie może pozwolić sobie nie
tylko pacjent ale nawet państwo, które ma mu 'zapewnić' ochronę zdrowia...
Podniósłby się, co prawda, krzyk, że wtedy upadną firmy farmaceutyczne, apteki,
wielu lekarzy zbankrutuje.
Jaka w tym szkoda? W bilansie byłby to dobry uczynek dla ludzkości.
Myślę, że gdyby lekarzom płacono nie za leczenie a za wyleczenie pacjenta
(lub nie dopuszczenie do choroby - jak kiedyś było w Chinach), lekarze odnaleźli
by się w nowej, pożytecznej społecznie roli, mieliby też sami więcej satysfakcji
z osiąganych wyników i wdzięczności ludzi. Sięgnęli by po to, co skuteczne i nie
szkodzące. Zmieniła by się ich świadomość, co już powoli zaczyna się dziać.
Ta świadomość powinna ogarnąć też producentów żywności, decydentów od ekologii i
czystej produkcji.
Wyegzekwowanie olbrzymich odszkodowań od firm, które przez dziesięciolecia truły
zamiast pomagać, wygenerowałyby środki pokrywające nową edukację lekarzy i
społeczeństwa i pożyteczne projekty i badania, które nie musiałyby liczyć na
sponsoring przemysłu. To oczywiście proces wymagający czasu, ale już następne
pokolenie miało by szansę na rozumniejszą rzeczywistość. Owych środków (o innych
źródłach za chwilę), starczyłoby nawet dla lekarzy, administracji i pracowników
fabryk leków 'na podtrzymanie' - do czasu gdy znajdą inne zajęcie. Lekarze,
chociaż mniej liczni, będą zawsze potrzebni – zwłaszcza w ratownictwie,
chirurgii, w tym korekcyjnej i estetycznej, prewencji, rehabilitacji i opiece
nad starszymi, w stomatologii, dietetyce, itp.
Mniej pacjentów (proces stopniowy), to więcej dla nich czasu, czasu na bardziej
staranne i wszechstronne a zatem skuteczniejsze zajęcie się pacjentami. Myślę,
że za takie do nich podejście sami pacjenci byliby skłonni płacić w jakimś
wymiarze (obecnie realizuje się to przez abonamenty medyczne a nawet usługi
prywatne), co także odciąży budżet państwowy.
Proces ograniczania zatrudnienia we wszystkich dziedzinach życia i tak stale
postępuje wraz z rozwojem techniki i automatyzacja produkcji i usług.
Społeczeństwo dobrobytu (względnego), nie będzie polegało na tym, że każdy
będzie miał pracę w obecnym rozumieniu, ale na tym, że zostanie drastycznie
ograniczone marnotrawstwo jakie jest powodowane przez przerośniętą administrację
(w tym Ministerstwa Zdrowia), produkcję rzeczy niepotrzebnych, płacenie za
niepotrzebne usługi. Pojawią się nowe potrzeby społeczne, które będą
potrzebowały nowych zawodów, także nowe wynalazki i technologie (także zdrowotne)
wymagające obsługi. Jeśli już mają powstawać przemysły około zdrowotne, to niech
to będzie przemysł zdrowia a nie chorób. Dotyczy to także innych gałęzi
gospodarki, zauważmy np. że podobnie destruktywny wpływ na cywilizację ma ‘big
oil’ ze swym monopolem energetycznym, tłumieniem wynalazków dot. taniej
energii, wspieranie trującej chemii.
Nawet jeśli owe środki z odszkodowań byłyby nierealne, to nowa medycyna ma
szanse być o jakieś dwa rzędy wielkości tańsza. Podobnie jak tańsza od obecnego
niekończącego się leczenia będzie społeczna i indywidualna profilaktyka.
Wiem, nie wszystko co jest proste w swej idei, jest łatwe w realizacji. Ale im
szybciej się obudzimy, tym mniej cierpień i tym więcej szans na szybsze wyjście
z impasu – także gospodarczego.
Leszek Korolkiewicz
`
| |
Wyszukiwarka
lokalna
na dole strony
Także w Komunikaty
Zapisz się na
▼Biuletyn▼
(Twoje dane sa całkowicie bezpieczne,
za zapis - upominek)
Twoja
Super Ochrona Medyczna
|