|
|
Shinrin-Yoku po polskuTytułowy temat poruszałem na blogu we wpisie Z lasu 2018 (mała recenzja książki o Shinrin-Yoku), a o lesie w ogóle - wielokrotnie, np. https://lapidaria.home.blog/2019/06/23/lektury-lesne/. Temat ten przypominam w czasie gdy do Polski wdziera się koronawirus. Jednym z zaleceń profilaktycznych jest unikanie skupisk ludzkich, ruch na świeżym powietrzu, odpoczynek. To wszystko możemy realizować dzięki lasowi. Poniżej wywiad opublikowany w miesięczniku POKOLENIA – luty 2020, tutaj z paroma moimi uwagami [ ] w przypisach. O TERAPEUTYCZNEJ MOCY LASU, Z DR N. MED. KATARZYNĄ SIMONIENKO, ROZMAWIA MARZENA MICHAŁEK LAS TO ZACHWYT, POCZUCIE
OCZYSZCZENIA, SZCZĘŚCIA, OBCOWANIA Z SACRUM,
Kąpiele leśne. Do Polski dotarła kolejna moda, tym razem z Japonii, tak jak jeszcze niedawno hygge [ 1 ] ze Skandynawii. Czy to może jednak nasza słowiańska, choć nieco przykryta kurzem, metoda terapeutyczna i wcale nie sądziliśmy, że tak można ją nazywać? Już nasi przodkowie: słowiańscy, bałtyjscy czy nawet germańscy albo celtyccy – po zdrowie udawali się do lasu. To tam mieściły się święte gaje, szkoły druidów czy uzdrawiające źródła. W Polsce mamy bogatą tradycję etnograficzną mówiącą o powiązaniu różnych gatunków drzew ze zdrowiem. Z punktu widzenia współczesnej medycyny część z nich ma jak najbardziej naukowe uzasadnienie. Niektóre to folklor, tradycja czy ezoteryka, ale mam wrażenie, że od zawsze ludzie szukali w lesie ukojenia i inspiracji. Ze swojego dzieciństwa pamiętam zalecenia lekarzy, by wzmacniać odporność w lesie, czy informacje, że lasy iglaste są dobre dla alergików. Mamy własne puszcze, własne tradycje i chociaż moda na shinrin-yoku przybyła z Japonii, zanurzenie w lesie siedzi w naszej słowiańskiej naturze. W końcu to z puszcz się wywodzimy, większość obecnej Polski była kiedyś zalesiona pięknym liściastym lasem nizinnym. Czy to jednak nie przesada, by przypisywać kąpiele leśnie na receptę? Czasami zwykła przyjacielska czy nawet zawodowa porada nie wystarczy. Wydaje się mało przekonująca, nieskuteczna czy banalna, niewarta zachodu. Skoro jednak mamy wystarczająco danych naukowych dotyczących skuteczności danej metody, spokojnie można zalecać ją w gabinetach lekarskich tak, jak kieruje się pacjentów na masaż rehabilitacyjny, psychoterapię czy zajęcia relaksacyjne. Jeśli lekarz jest do czegoś przekonany, pacjent ma prawo przypuszczać, że metoda jest sprawdzona i skuteczna. Takie „zielone recepty” – nie tylko na kąpiel leśną, ale i wysiłek fizyczny czy zdrową dietę – motywują i pokazują, że nie same tabletki, ale też styl życia bardzo wpływają na to, co dzieje się z naszym zdrowiem. Nie wolno tego lekceważyć i o ile leki są bardzo ważne, warto wspomagać farmakologię własnym wysiłkiem. Co zresztą może okazać się bardzo przyjemne. Jest pani psychiatrą. Jak pani aplikuje swoim pacjentom taką terapię? Jak pani sprawdza, czy pacjent „bierze” lek? Aplikuję różne rzeczy ułatwiające pozbywanie się lęku. Jedną z nich jest np. trening Jacobsona [ 2 ], który również można wykonywać na powietrzu czy w lesie. Zachęcam do wysiłku fizycznego, do spacerów. W trakcie wizyt psychiatrycznych dużo rozmawiamy, także o stylu życia, o sposobach radzenia sobie ze stresem, o tym, czy pacjent stosuje się do zaleceń, jak się po tym czuje. To nie jest tak, że każdy, kto trafi do mnie do gabinetu, zostanie wysłany do lasu. Ale jest przestrzeń, żeby o tym porozmawiać. Co daje nam las? Myślę, że każdemu wedle potrzeb. Obiektywnie, jak czytamy w badaniach naukowych, daje lepszą odporność, normalizację ciśnienia krwi, tętna, większą odporność psychiczną, szybszą regenerację po przebytym stresie, spokój, relaks, poczucie witalności i lepszy nastrój. Subiektywnie może być to zachwyt, poczucie oczyszczenia, szczęścia, obcowania z sacrum, inspiracje artystyczne, żyłkę odkrywcy, radość i beztroskę. Może nieść też trudne emocje, którym warto się przyjrzeć. Jesienny las może smucić czy niepokoić. Zwykle jest tak, kiedy sami przeżywamy w środku jakieś trudności, np. te związane ze stratą czy przemijaniem. Obserwując przyrodę widzimy jednak we wszystkim celowość, porządek, odradzanie się, nową siłę. Jak po nim chodzić, by wziąć wszystko, co ma nam do zaoferowania? Czy potrzebna jest w ogóle jakaś metodyka? Nie wystarczą już zwykłe spacery? Czasami spacerujemy zagadani, szybko, cały czas tkwiąc myślami gdzie indziej – nasz mózg nie jest otwarty na przyrodę, nie odpoczywa, nie dajemy mu się „podłączyć”, a tym samym zregenerować. Kąpiele leśne można oczywiście robić samemu, ale ważne jest, aby spacer był uważny i abyśmy korzystali ze wszystkich zmysłów. Nie tylko oglądamy, ale słuchamy, smakujemy leśne powietrze, dotykamy faktur, wyczuwamy zapachy. Zatrzymujemy się, kiedy potrzebujemy, nie narzucamy sobie celów wysiłkowych czy odległościowych. Nurkujemy w leśną głębinę, wcale nie odchodząc szczególnie daleko. Ważna jest otwartość, uważność. Na swojej stronie WWW pisze pani o kilku rodzajach terapii lasem. Czym się różnią? Shinrin-yoku to uważny spacer z maksymalną otwartością wszystkich
zmysłów. Powolny, czyta się o tempie 2 km/h. [ 3 ] W Białymstoku, do Puszczy Białowieskiej czy Knyszyńskiej pani pacjenci mają bardzo blisko. Co zapisałaby pani warszawiakom? Park Skaryszewski czy raczej Puszczę Kampinoską? Dlaczego? Zarówno park, las hodowlany, jak i dzika puszcza, nadają się do terapii lasem. Obcowanie z naturą ma swój leczniczy potencjał nawet tam, gdzie powstała ona przy pomocy człowieka. Chociaż, oczywiście, czym bardziej naturalny las, tym lepiej, ze względu na bioróżnorodność, z której czerpiemy. Najważniejsze, żeby nie przeszkadzał nam dźwięk silników czy inny przemysłowy hałas, ponieważ zmysł słuchu pełni w kąpielach leśnych bardzo ważną rolę. W Warszawie i okolicach polecam zajęcia pod nazwą „Leśne Spacery Rozwojowe”. Jaka jest pani zdaniem przyszłość leśnej medycyny w Polsce? W Japonii są już 62 ośrodki przeznaczone do tego celu. Czy w Polsce, oprócz Puszczy Białowieskiej, są już takie miejsca? Gdzie? Staram się popularyzować naturalne metody wspomagania organizmu, ponieważ wychodzę z założenia, że tylko holistyczne ujęcie zdrowia [ 4 ] ma sens. Nie sztuką jest wyłącznie leczyć farmakologicznie jedną chorobę (chociaż to często konieczność, pacjentom z depresją nigdy nie mówię: „las pomoże zamiast tabletek”, leki są bezwzględnie potrzebne), lecz także dbać o siebie, zapobiegać, właściwie się rehabilitować, zwracać uwagę na dietę itd. Ważne jest zdrowe ciało, ale też i umysł, czyli dobre relacje rodzinne, społeczne, miejsce na pasje i duchowość. Jesteśmy bardzo złożeni i żadna z naszych warstw nie powinna być zaniedbana. W Polsce z kąpieli leśnych można skorzystać pod okiem przewodników w wielu miejscach. Ja zapraszam do Puszczy Białowieskiej i w okolice Białegostoku. Oprócz wspomnianych okolic Warszawy, jest też przewodniczka w Puszczy Knyszyńskiej („Moc Podlasia”), w Puszczy Bukowej (zachodniopomorskie, w nadleśnictwie Gryfino jest nawet specjalny szlak oraz przewodnik – warto zajrzeć w internecie na „Shinrin-yoku – kąpiele leśne”). Wkrótce certyfikowanych przewodników będzie jeszcze więcej, ponieważ w tym roku po raz pierwszy w Polsce odbędzie się międzynarodowy kurs przewodnika kąpieli leśnych, a potem kurs terapii lasem. Obydwa organizuje Forest Theray Institute – uznana na całym świecie organizacja szkoląca przewodników. Czy pracuje pani z seniorami? Czy im w jakiś szczególny sposób pomagają leśnie kąpiele? Bardzo lubię pracę z seniorami, mam wrażenie, że cechuje ich szczególna wrażliwość na przyrodę. Znajdują oni piękne analogie zjawisk naturalnych do historii ludzkiego życia, są uważni, zachwycają się skarbami lasu i wchodzą w nim w głęboką harmonię. Spacery nie są forsowne, przystajemy, siadamy, dajemy sobie czas. Przychodzi odprężenie i witalność oraz radość z obcowania z puszczą. Gdyby miała pani skompletować szafkę z lekami mając do dyspozycji tylko to, co oferuje las, co by pani do niej wstawiła? W dzisiejszych czasach trudno wyobrazić sobie apteczkę bez technologii, ale jeszcze co nieco pamiętam ze swojego dzieciństwa i tego, czego uczyły mnie babcie. W zestawie obowiązkowo była babka lancetowata i krwawnik na zranienia, ptasi rdest i mięta na żołądek, napotny kwiat lipy, przeciwgorączkowa i przeciwzapalna kora wierzby… Można by tak wymieniać, aż dojdziemy do leków przeciwnowotworowych z korzeniowca sosnowego czy rozszczepki – puszczańskich grzybów. Las to ogromna apteka. Peter Wohlleben, najsłynniejszy leśnik świata, autor „Sekretnego życia drzew”, w swojej ostatniej książce „Dotknij, poczuj, zobacz...” przytacza tezę, nad którą pochylili się już chińscy naukowcy, że rośliny nie tylko czują, ale i widzą. Zatem nic nie będzie nam już przez rośliny zapomniane ani przeoczone. Warto pamiętać o takim memento? Rośliny dysponują wszystkimi zmysłami, tylko trochę inaczej niż my. Komunikują się, tworzą społeczności, są bardzo złożone, mają swoje „charaktery”. Polecam rewelacyjną książkę „Błyskotliwa zieleń. Wrażliwość i Inteligencja roślin”, którą napisali Stefano Mancuso i Alessandra Viola. Nigdy nie traktowałam roślin przedmiotowo, myślę, że nasza otwartość w tym temacie pozwoli nam wyłapać jeszcze więcej niuansów przyrodniczych relacji i nam samym głębiej wejść w niesamowity świat lasu, w którym po chwili stajemy się trybikiem zgodnie pracującym w jednej wielkiej machinie harmonii. Oprócz książek wspomnianego powyżej autora i kultowej już książki „Shinrin-Yoku. Sztuka i teoria kąpieli leśnych” dr Quinga Li, jakie lektury poleciłaby pani tym, którzy chcieliby bliżej poznać terapeutyczną moc lasu? Szczerze mówiąc z tych dostępnych na polskim rynku ta jest moja ulubiona i tę zwykle polecam. Jest napisana prostym, sympatycznym, ale bardzo rzeczowym językiem. Ma idealnie wyważone proporcje naukowo-popularne. Można sięgnąć po amerykańską wersję terapii lasem, czyli „Kąpiele Leśne” A. M. Clifforda, czy „Ostatnie dziecko lasu” Richarda Louva. Petera Wohllebena nie muszę reklamować, jego „Sekretne życie drzew” to wartościowa lektura, pozwalająca lepiej zrozumieć leśne relacje. ---- DR N. MED. KATARZYNA SIMONIENKO jest lekarzem psychiatrą, certyfikowanym przewodnikiem kąpieli leśnych Forest Therapy Institute oraz przewodnikiem Białowieskiego Parku Narodowego. Jej praktyka zawodowa obejmuje pracę w w szpitalu psychiatrycznym, w Klinice Psychiatrii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku oraz poradnictwie ambulatoryjnym. Od 2018 r. prowadzi zajęcia z terapii lasem oraz kąpiele leśne w Puszczy Białowieskiej i okolicach Białegostoku. Przypisy tutejsze [ 1 ] O hygge pisałem tutaj i tutaj [ 2 ] Trening Jacobsona - patrz O relaksie [ 3 ] Dla fitnessu, tężyzny, pobudzenia krążenia, uruchomienia wielu mięśni i innych korzyści zdrowotnych poleca się intensywny marsz w stylu nordic-walking, co nie wymaga lasu, aczkolwiek wtedy możemy mieć korzyść podwójną. [ 4 ] Dla nowych czytelników naszej strony - jest ona w dużej mierze poświęcona właśnie takiemu podejściu - zobacz stronę startową.
|
Zapisz się na
(Twoje dane sa całkowicie bezpieczne, Twoja Super Ochrona Medyczna
|
Wyszukiwarka lokalna Umożliwia wyszukiwanie wg stopnia
dopasowania lub dat (patrz opcje wyników po wyświetleniu).
Copyright Leszek
Korolkiewicz 2007-20
admin( @ )lepszezdrowie.info
Zastrzeżenie
i Polityka Prywatności |