Pies robi 40 oddechów na minutę…żyje średnio 20 lat. Człowiek
robi 17 oddechów na minutę…żyje średnio 75 lat.
Żółw robi 1 do 3 oddechów na minutę…żyje ponad 100 lat.
Przyroda ma wiele przykładów na to, co odkrył doktor Butejko:
im mniej oddechu, tym więcej życia.
Dziennik ten otworzy oczy na ważny temat dotyczący osiągania
zdrowia. Temat, o którym prawie nikt nie mówi, prawie nikt nie
pisze. Dlatego podpowiadam, żeby przeczytać go uważnie – i do
końca.
Atmosfera na Ziemi kiedyś,
ATMOSFERA DZISIAJ
Prace rosyjskich naukowców pokazują, że życie na Ziemi
powstało, gdy atmosferę tworzył dwutlenek węgla bez tlenu.
W takiej atmosferze miało zaczątek wszystko, co żywe, w tym
też – oczywiście – ludność. Dopiero później, kiedy rośliny „zjadły”
cały dwutlenek węgla i wytworzyły dużo tlenu, skład atmosfery
zmienił się gruntownie i nieodwracalnie.
Dwutlenek węgla niemal zniknął z atmosfery, a zastąpiły go
duże ilości tlenu.
To zła zmiana, bo w skutek powyższego otaczające nas
powietrze ma 0,03% dwutlenku węgla i 21% tlenu. Jednak nasze
komórki BEZWZGLĘDNIE wymagają 7% dwutlenku węgla i 2-3% tlenu,
żeby dobrze pracowały.
Czyli . . . w powietrzu mamy 200 razy za mało dwutlenku węgla
. . . i 10 razy za dużo tlenu.
Znaczy to, że powietrze jest dla nas TRUCIZNĄ. Na szczęście
jest coś, co nas uratowało. To niezwykły proces ewolucyjny.
Jak ewolucja pokierowała rozwojem gatunku ludzkiego w sposób,
który hamuje trujący skład atmosfery? Poprzez stworzenie
sprzyjającej atmosfery wewnątrz płuc.
Atmosfera w płucach, jaką stworzyła dla nas Przyroda, to 6%
dwutlenku węgla i 5% mniej tlenu.
. . . Ta „płucna” atmosfera utrzymuje nas przy życiu!
Dlatego zwierzęta, które oddychały przezskórnie, nie mogły
stworzyć własnej atmosfery – i wymarły. Nie ma ich.
Lecz zostańmy przy ludziach —
Dlaczego płód w łonie matki
NIE CHORUJE
Zanim przyjdzie na świat, płód ludzi i zwierząt w łonie matki
żyje w „atmosferze”, w której jest dwa razy więcej dwutlenku
węgla i pięć razy mniej tlenu.
. . . Dlatego w łonie się nie choruje! Rzecz jasna za
wyjątkiem szczególnych przypadków.
Ale kiedy wydostajemy się na zewnątrz, zderzamy się z
zupełnie inną atmosferą . . . i zaczynamy chorować.
Dzieci, które traktuje się gimnastyką oddechową (machanie
rączkami i nóżkami, żeby pobudzić czynność płuc i inne głupie
sposoby) mają najwięcej pecha. One najszybciej są przesycone
szkodliwą atmosferą, przez co uszkodzona zostaje „atmosfera
płucna” – dwutlenek węgla zamiast pozostać na poziomie 6,5% . .
. spada do 5%. A nawet bardziej. Może to skutkować wielorako,
np. nagłą utratą wzroku.
Jak dbać o atmosferę w płucach
ŻEBY ZACHOWAĆ ZDROWIE
Aby człowiek pozostał w zdrowiu, w płucach musi być
odpowiednia atmosfera. A jest odpowiednia, kiedy powietrze
obecne w płucach ma co najmniej 6,5% dwutlenku węgla.
Jeśli w płucach jest mniej dwutlenku węgla, na przykład 4%,
człowiek choruje – zawsze. Nie zawsze jednak na to samo.
Zła atmosfera w płucach u każdego objawia się inaczej. Jeden
dostaje astmy. Drugi nadciśnienia. Trzeci cukrzycy. Czwarty
jeszcze tam czegoś. I tak dalej.
Dlatego kto chce pozostać w zdrowiu do końca życia, musi dbać
o atmosferę wewnątrz płuc.
Jak to uczynić?
No właśnie, nie ma lekarstwa na niedobór dwutlenku węgla w
płucach – czyli na „szkodliwą atmosferę płucną”.
Szkodliwą atmosferę płucną można zamienić na sprzyjającą
zdrowiu atmosferę tylko w jeden sposób. Poprzez zmianę w
oddychaniu.
Dobra wiadomość jest taka, że wiek nie stanowi bariery. Każdy
SAM popsuł atmosferę w płucach, dlatego każdy sam może ją
naprawić. Stary i młody. Baba i chłop.
W porządku, ale czym poprawić tę atmosferę płucną?
Najlepszym i jedynym skutecznym sposobem: metodą doktora
Konstantyna P. Butejko.
Podstawy tej metody opisałem w numerze drugim Biuletynu
Zdrowia, a następnie w kilku kolejnych opisałem nowe ćwiczenie z
zakresu metody. Polecam jednak zacząć od numeru drugiego.
Numer drugi tu do wzięcia >>
A pozostałe numery w
Spisie wszystkich numerów >>
Co
znajdziesz w środku
Na przykład w numerze drugim znajdziesz taką oto tabelkę
stworzoną przez doktora Butejko:
|