Startowa Do nadrzędnej Nowości English Komunikaty Anty Inne English articles O nas Współpraca Linki Polecamy Ściągnij sobie Zastrzeżenie
| |
Mity medyczne - cz. II książki
12 grudnia 2018 pojawiła się na rynku II część książki "Mity medyczne,
które mogą zabić" autorstwa lek. med. Katarzyny Świątkowskiej.
Pierwsza część była bardzo ciekawa - omówiłem ją tutaj:
Co może
zabić a co uratować życie.
Piszę to 14 grudnia - jeszcze nie zdążyłem nowej książki przeczytać, ale
niektóre jej fragmenty pojawiały się już wcześniej w Internecie, a także
częściowo u nas.
Tymczasem poniżej podaję anons książki jaki Autorka umieściła na swojej
stronie na Facebooku.
(Po cytacie parę przypis tutejszego redaktora).
Ponad 1000 przeanalizowanych badań, w większości z ostatnich lat. Konfrontujemy
to, w co powszechnie się wierzy, z aktualnym stanem wiedzy. Jestem przekonana,
że te informacje mogą pomóc w uniknięciu problemów zdrowotnych, a pomysł na
książkę wziął stąd, że nie każdy korzysta z FB.
(W związku z pytaniami - przejście do sklepu, gdzie książkę można nabyć - po
kliknięciu w ilustrację okładki na górze, jest dostępna również w Empiku.
Książka jest dostępna w paru formatach)
.
Oto wstęp do niej.
"Tematy związane ze zdrowiem interesują chyba wszystkich. No, może prawie
wszystkich, bo kiedy jesteśmy bardzo młodzi i zdrowi, myślimy, że to naturalne,
tak będzie zawsze. Potem pojawiają się na świecie nasze dzieci i okazuje się, że
„łapią” infekcje, a czasem inne choroby, nasi rodzice się starzeją i zaczynają
mieć problemy zdrowotne. Dociera do nas, że bycie zdrowym to wielka wartość.
Ale… czy z nią jest tak, jak ze znalezieniem czterolistnej koniczynki?
Zależy od szczęścia?
Wbrew pozorom takie podejście wcale nie jest rzadkie. A przecież większość
chorób uprzykrzających i skracających życie ludziom w krajach rozwiniętych, jest
na własne życzenie.
Nie jesteśmy na nie skazani.
W książce, którą obecnie oddaję do rąk Czytelników, zawarłam wiele setek
naukowych argumentów za tym, by spojrzeć w nieco inny sposób na codzienne
nawyki. Większość z nas nie jest w stanie natychmiast porzucić wszystkich
szkodliwych przyzwyczajeń.
To jest nierealne.
Pozytywne jest jednak to, że małe wysiłki się sumują i niewielkie zmiany w stylu
życia mogą przełożyć się na ogromne pozytywne efekty: lepsze zdrowie,
samopoczucie, dłuższe życie.
Oczywiste jest, że lepiej być zdrowym niż niezdrowym.
To nie podlega dyskusji.
Ale już odpowiedź na pytanie, jak to osiągnąć, nie jest taka jednoznaczna.
Panuje chaos informacyjny.
Z różnych stron docierają totalnie sprzeczne informacje. Nie wiadomo, komu
wierzyć, bo toczy się bezpardonowa walka o klienta.
Dzisiaj nie jest problemem żeby COŚ wyprodukować, sztuką jest, żeby TO sprzedać.
Mogę się założyć, że wielu Czytelnikom zdarzyło się (bo mnie nie raz) kupić
spodnie czy sukienkę dlatego, że ekspedientka/ekspedient mówili: „Ach, jak
pięknie pan/pani w tym wygląda”, „Kolor wspaniale podkreśla pani karnację”, „Ten
fason został wymyślony chyba specjalnie dla pani/pana”. Przychodzimy do domu,
przymierzamy. Dociera do nas, że lustro w przymierzalni musiało odejmować parę
kilogramów i wcale nie wyglądamy w tym „ciuchu” tak, jak to entuzjastycznie
przedstawiał sprzedawca. I nie możemy uwierzyć, że daliśmy się tak nabrać.
Niestety.
Takie podejście jest nagminne u sprzedawców różnych dziwnych terapii,
suplementów czy pseudoleków. Tu już wieje grozą, bo nie chodzi o jakieś tam
spodnie, tylko o ludzkie zdrowie lub nawet życie.
Nie podoba mi się, kiedy widzę, jak na każdym kroku próbują nas oszukiwać ci,
którzy po prostu chcą coś sprzedać.
Sytuacja sprzed kilku dni. Sklep z tak zwaną „zdrową żywnością”. Hasła „natura”,
„ekologia” są modne. Dobrze się sprzedają, ale nie ma co popadać w przesadę.
Może przypomnijmy przy okazji, że muchomor sromotnikowy jest w 100 proc.
ekologiczny i naturalny.
Chciałam kupić żółty ser bez konserwantów. Weszłam. Cena: 120 zł/kg – znacznie
drożej niż inne sery bez azotynów. (No cóż, „natura” kosztuje). Zapytałam o
atuty tego sera. Usłyszałam, że pochodzi z ekologicznej produkcji. Dobra, ważny
argument, chociażby dlatego, że nabiał od krów pasionych trawą ma lepszą
proporcję tłuszczów – więcej w nim kwasów tłuszczowych omega-3. Przebadano to i
opisano (1). Kolejny argument był już słabszy – że to „ser wolny od laktozy”.
Hm… no dobra, ale większość serów jest i tak wolna od laktozy, lub w najgorszym
wypadku zawiera jej minimalne ilości. Podczas fermentacji bakteriami
starterowymi laktoza w serach jest przekształcana do kwasu mlekowego i na ogół
znika (2–4).
Zapytałam o wędliny bez konserwantów.
Dla mnie to test na wiarygodność twierdzeń dotyczących tego, co możemy kupić w
takich sklepach za cenę kilka razy wyższą niż podobne produkty na rynku. Radzę
spróbować. Świetna zabawa (niestety, najczęściej). Usłyszałam odpowiedź, że
wędliny są bez konserwantów, bo przecież to „ekologiczny” sklep.
Zaczęłam drążyć i zapytałam: – To znaczy, nie mają azotynów, ani soli peklującej
będącej też azotynami? Pani na to: – No nie. „TO” mają one wszystkie.
Poczułam się w obowiązku oświecić ekspedientkę, że TO SĄ konserwanty o
udowodnionej szkodliwości. Nawet ostatnio była szeroko komentowana metaanaliza
15 badań opublikowana w International Journal of Cancer potwierdzająca, że
spożywanie przetworzonego mięsa wiąże się ze wzrostem ryzyka raka piersi (5). A
już od lat „trąbi” się o związku tych konserwantów wędlin ze zwiększonym
ryzykiem cukrzycy, chorób serca i nowotworów przewodu pokarmowego. Kiedy azotyny
dostają się do żołądka, gdzie panuje silnie kwaśne środowisko, powstają z nich
rakotwórcze nitrozoaminy. Zaczęło się kilka lat temu od oświadczenia 22
ekspertów z 10 krajów, którzy dokonali przeglądu ponad 400 badań z udziałem
setek tysięcy ludzi. 50 g przetworzonego mięsa dziennie, co odpowiada zaledwie
kilku plasterkom szynki lub jednej parówce, już zwiększa ryzyko zachorowania na
raka jelita o 18 proc., a to ryzyko szybuje w górę wraz ze wzrostem spożycia
takich „przysmaków”. „Spożywaj mniej przetworzonego mięsa”, podobnie jak
„spożywaj więcej warzyw”, to nie kolejny modny przejściowy trend dietetyczny,
lecz jedne z niewielu niepodważalnych zaleceń dietetycznych opartych na
dowodach. Regularnie spożywane wędliny z azotynami oficjalnie znalazły się w
grupie substancji rakotwórczych, obok alkoholu, azbestu i tytoniu (6–10).
Nie lubię być okłamywana.
Pisząc artykuły, spotykam się nierzadko z atakami sprzedawców suplementów i
różnych dziwnych kuracji. Bo przytaczane przeze mnie naukowe argumenty są
zagrożeniem dla ich zysków.
A biznes kwitnie niewiarygodnie.
Ze szkodą dla ludzi, którzy nie są w stanie zweryfikować tych bajek, które są im
opowiadane.
To niemoralne.
„Mity medyczne 2” to kontynuacja poprzedniej książki. Konfrontujemy ponownie to,
w co powszechnie się wierzy, z aktualnym stanem wiedzy. Uważam, że jest bardzo
ważne, by obalać mity i w ten sposób chronić zdrowie. Bo zaskakujące jest, w co
ludzie są w stanie uwierzyć, jeśli tylko im się to odpowiednio przedstawi.
Najlepiej – operując kilkoma niezrozumiałymi dla przeciętnego słuchacza
określeniami („Ojej, ależ on/ona MUSI być mądra/mądry, skoro ZNA takie
nazwy!!!”). Świetnie sprzedają się też teorie spiskowe: „Zmowa firm
farmaceutycznych”, „Ukrywane badania”. Sprawdza się też podanie jakichś
przypisów. Jakichkolwiek. Profesjonalnie wygląda, a przeciętny Czytelnik nie
skontroluje, czy to są źródła uznane w świecie naukowym za wiarygodne. Ważne, że
są. Podkręcą sprzedaż.
Ludzie mnie pytają: „A czy słyszała Pani o TYM wspaniałym suplemencie?
Oczywiście, jest zakazany w Polsce, lecz z informacji, jakie można znaleźć w
internecie, daje fenomenalne efekty”.
Albo, kiedy pytam w związku z „cudownymi” suplementami: „A kto TAK stwierdził?”,
pada odpowiedź: „Pani w aptece, przeczytałam to w jednej książce”.
Sorry. To się nazywa PLOTKA.
Naprawdę nie powinno się wierzyć we wszystko, co przeczytamy w jakiejś książce
lub w internecie. Opinie w internecie są jak ściana w publicznej toalecie. To,
że ktoś coś twierdzi w książce, też nic nie znaczy. Każdy może napisać, co mu
się żywnie podoba i różnica jest tylko taka, że w internecie nie podpisuje się
najczęściej swoim prawdziwym imieniem i nazwiskiem.
Tradycyjna medycyna nie jest idealna. Rozczarowanie nią tworzy wielkie pole do
popisu dla szarlatanów. Gdyby wyciągali od nas tylko pieniądze, nie byłoby to
takie straszne.
Gorzej, że szkodzą naszemu zdrowiu.
Żeby zadbać o nie, musimy mieć lekarza, któremu ufamy i którego będziemy
słuchali. I nie polecamy tu Doktora Google. Uwierzcie mi, diagnozowanie siebie
przez internet jest szkodliwe. Nie wiem, za ile zawałów serca odpowiada, ale
podejrzewam, że za sporo. To się ciągle zdarza. Przychodzi pacjent z
dolegliwością, która wcale nie sugeruje poważnej choroby. Ale on poczytał w
internecie i był tak przerażony, że nie spał całą noc (swoją drogą, to fajnie
widzieć ogromną radość po tym, jak usłyszy diagnozę).
Z drugiej strony, w dzisiejszych czasach nauka rozwija się w takim tempie, że
każdy, kto zajmuje się zdrowiem innych, zobowiązany jest do nieustannego
aktualizowania wiadomości. Sytuacja w medycynie przypomina tę, kiedy ludzie
podążają za niosącymi sztandar – to są autorytety medyczne, profesorowie,
naukowcy tworzący rekomendacje, zgodnie z którymi powinno się diagnozować i
leczyć. Za nimi kroczą lekarze i potem podąża rzesza pacjentów. Zdarza się
niekiedy, że pojawiają się nowe dowody i okazuje się że szliśmy w złym kierunku,
że np. lek zamiast pomagać, sprzyja zgonom, lub powoduje nieakceptowalne skutki
uboczne. Wtedy ci niosący sztandar mówią: „Byliśmy w błędzie! Zawracamy! Idziemy
w innym kierunku!”. Mylić się jest rzeczą ludzką. Ważne, by stale robić update
tego, w co wierzymy, i sprawdzać, czy w świetle najnowszych dowodów TO nie
okazało się już błędnym założeniem. Trzeba mieć na tyle pokory, by do tego się
przyznać i jak najszybciej zaakceptować.
Przykładów znamy sporo.
Fenformina, tolbutamid, leki „na cukrzycę”, wycofano z rynku po tym, jak okazało
się, że zamiast leczyć i przedłużać życie pacjentów, powodowały wzrost
śmiertelności (11–13).
W atmosferze skandalu wycofano z aptek w 2004 roku Rofecoxib (Vioxx), lek z
grupy NLPZ (niesterydowych leków przeciwzapalnych), po tym jak w ciągu pięciu
lat przyczynił się do zawału serca u 88 tysięcy do 138 tysięcy ludzi w samych
Stanach Zjednoczonych (14–16). Wiele leków dostępnych bez recepty niesie ze sobą
podobne ryzyko i to, że są do nabycia na stacji benzynowej, nie oznacza, że są
dla wszystkich bezpieczne.
Od roku 2017 szeroko dyskutuje się na świecie o potencjalnej szkodliwości leków
drugiego rzutu stosowanych od lat w leczeniu cukrzycy II typu. Wcześniej była
mowa o tym, że ich stosowanie wiąże się z ryzykiem niebezpiecznych spadków
poziomu cukru we krwi i przyrostu masy ciała.
Ale zawały i ogólny wzrost śmiertelności to nowość.
Temat jest otwarty i istnieją poważne wątpliwości co do ich bezpieczeństwa. Może
zostaną rozwiane, może nie. Toczy się dyskusja, pojawiają się artykuły, takie
jak w „Diabetes Care”: „Pochodne sulfonylomocznika: groźne czy niewinnie
oskarżone?”. W świetle dostępnych w listopadzie 2018 roku dowodów nikt nie może
udzielić wiarygodnej i jednoznacznej odpowiedzi (17–19).
Przykładów pomyłek w zaleceniach dietetycznych znamy jeszcze więcej.
Po latach okazywało się, że były oparte na błędnych założeniach.
Dawniej: „Nie pij kawy”. Dzisiaj: „Pij kawę, jeśli troszczysz się o swoje
zdrowie” (pisałam o tym szeroko w poprzedniej książce, w obecnej rozwijam temat
w rozdziale Kawa chroni zdrowie).
Dawniej: „Wyrzuć solniczkę z kuchni, a sól ze swego życia”. Dzisiaj: „Mocne
ograniczenie soli szkodzi” (dowody naukowe w rozdziale Sól. Zalecenia
autorytetów mogą zabić).
Dawniej: „Sztuczne witaminy wzmacniają”. Dzisiaj: „Mogą zafundować raka lub
niewydolność serca” (rozdział: Za dużo dobrego nie jest niczym dobrym. Kiedy
sztuczne witaminy wywołują raka).
Dawniej: „Nie jedz jajek. Uważaj na cholesterol w pokarmach”. Dzisiaj: „Zapomnij
o cholesterolu w diecie, ale ogranicz cukier” (o tym było w poprzedniej mojej
książce).
Kiedy zaczęłam publikować artykuły (Kawa kontra magnez, czyli bzdury serwowane
przez reklamy, Fobia gorączkowa – kto korzysta?, Od bólu kolan do udaru mózgu –
jak powszechnie stosowane leki przeciwzapalne produkują zawały i udary), nie
podobało się to wielu dietetykom i lekarzom. Nieraz padały twierdzenia:
„niemożliwe, żeby to pisał lekarz”.
Ale, bo co?
Lekarz nie ma prawa samodzielnie myśleć?
Według mnie to właśnie cały czas powinien aktualizować swoją wiedzę.
Zawsze proszę, by nie dyskutować ze mną, ale odnosić się do przytoczonych źródeł
naukowych.
Każde zdanie w moich artykułach to stanowisko mądrzejszych ode mnie, które tylko
przytaczam. I to jest klucz. Jak bezpiecznie poruszać się w gąszczu informacji
atakujących zewsząd? Komu wierzyć?
Otóż… nikomu.
Sprawdzać samemu źródła i na tej podstawie wyrabiać sobie opinię. Do tego
zachęcam nieustannie Czytelników. Stąd tyle w tym, co piszę, cytatów, przypisów,
odnośników do badań. Radzę, by nieustannie zadawać pytanie: „Ale kto TAK
powiedział? Gdzie zostały opublikowane TE badania? Czy zostały potwierdzone
przez innych naukowców?”. Niestety, w świecie nauki też zdarzają się oszustwa.
Przykładem może być afera z resweratrolem (piszę o niej w rozdziale Wino i
sauna). Weryfikacja źródeł może uchronić nie tylko zawartość naszych portfeli,
ale co ważniejsze – zdrowie nasze i naszych najbliższych.
Spójrzmy holistycznie. Warunkiem zdrowia jest równowaga, ono opiera się na
pewnych filarach. Jeśli którykolwiek z nich zostanie zaniedbany, będziemy mieli,
prędzej czy później, problemy.
Gorącym tematem są nasze jelita i zamieszkujące je niezliczone rzesze bakterii.
Mówi się nawet, że jesteśmy bardziej bakteriami niż ludźmi . W ciągu ostatnich
lat zgromadzono mnóstwo dowodów na to, że wiele chorób ma korzenie w zaburzonej
równowadze pomiędzy grupami bakterii, dla których jesteśmy domem.
Szeroko dyskutowany w świecie naukowym jest problem „przeciekającego jelita”,
czyli sytuacji, kiedy do krwi trafiają fragmenty pokarmów i komórek
bakteryjnych, które powinny grzecznie pozostawać we wnętrzu przewodu
pokarmowego. Jeśli wdzierają się nieproszone do organizmu, robią w nim
zamieszanie – stymulują odpowiedź zapalną i przyczyniają się do rozwoju wielu
chorób, również z autoagresji.
Mikrobiota,
czyli drobnoustroje, które nas zasiedlają, w dużym zdrowiu, nawet o tym, ile
kilogramów pokazuje nasza waga łazienkowa. Jak możemy sobie pomóc i zadbać o to,
żeby to były gatunki bakterii nam przyjaznych? O badaniach związanych z tym
piszę w rozdziale: Nakarmić mikrobiotę.
Stres jest elementem naszego życia. Długotrwały – szkodzi. Jeśli jesteśmy
przemęczeni, zestresowani – dokładnie w takiej samej kondycji znajdują się nasze
komórki odpornościowe. Zaangażowanie mięśni jest prostym i skutecznym sposobem
na uspokojenie pobudzonego przez hormony stresu układu nerwowego. Mięśnie są
największym i najbardziej niedocenianym organem naszego ciała. Mają wpływ na IQ,
pamięć dzieci i dorosłych, nastrój i odporność. O najnowszych badaniach
związanych z tym tematem w rozdziale 11 zaskakujących powodów, dla których warto
się ruszyć.
Nawet najnowsze metody diagnostyczne i zdobycze farmakologii to nie wszystko.
Będziemy mieli problemy, jeżeli nie zatroszczymy się o to, co jemy, jak wiele
się ruszamy, jakimi ludźmi się otaczamy i co w związku z tym myślimy o sobie i
świecie.
We wszystkim, co robimy w życiu, najważniejsza jest motywacja. Mam nadzieję, że
dzięki setkom przytoczonych dowodów naukowych pomogę Czytelnikom tę motywację
zdobyć.
Źródła
1. Benbrook C.M., Butler G., Latif M.A., Leifert C., Davis D.R., Organic
production enhances milk nutritional quality by shifting fatty acid composition:
a United States-wide, 18-month study, PLoS One. 2013;8(12):e82429. Published
2013 Dec 9. doi:10.1371/journal.pone.0082429.
2. McSweeney P.L., Biochemistry of cheese ripening, International Journal of
Dairy Technology, 57 (2004), pp. 127-144.
3. Savaiano D.A., Lactose digestion from yogurt: mechanism and relevance, Am J.
Clin Nutr. 2014;99(5 Suppl):1251S–5S.
4. Sieber R., Stransky M., de Vrese M., Lactose intolerance and consumption of
milk and milk products, Z Ernahrungswiss. 1997;36(4):375–93.
5. Farvid M.S., Stern M.C., Norat T., Sasazuki S., Vineis P., Weijenberg M.P.,
Wolk A., Wu K., Stewart B.W., Cho E., Consumption of red and processed meat and
breast cancer incidence: A systematic review and meta¬analysis of prospective
studies, International Journal of Cancer First published: 05 September 2018.
6. Inoue-Choi M., Sinha R., Gierach G.L., Ward M.H., Red and processed meat,
nitrite, and heme iron intakes and postmenopausal breast cancer risk in the
NIH-AARP Diet and Health Study, Int J. Cancer. 2015;138(7):1609-18.
7. ARC (International Agency for Research on Cancer) Ingested nitrate and
nitrite, and cyanobacterial peptide toxins, IARC Monogr Eval Carcinog Risk Hum
94 2010.
8. Larsson S.C., Orsini N., Wolk A., Processed meat consumption and stomach
cancer risk: A meta-analysis, J. Natl. Cancer Inst. 2006;98:1078–1087. doi:
10.1093/jnci/djj301.
9. Kobayashi J., Ohtake K., Uchida H., No-rich diet for lifestyle-related
diseases, Nutrients. 2015;7:4911–4937. doi: 10.3390/nu7064911.
10. Inoue-Choi M., Sinha R., Gierach G.L., Ward MH., Red and processed meat,
nitrite, and heme iron intakes and postmenopausal breast cancer risk in the
NIH-AARP Diet and Health Study, Int J. Cancer. 2015;138(7):1609-18.
11. Knatterud G.L., Meinert C.L., Klimt C.R., Osborne R.K., Martin D.B., Effects
of hypoglycemic agents on vascular complications in patients with adult-onset
diabetes. IV. A preliminary report on phenoformin results, JAMA
1971;217:777–784pmid:4935344.
12. Williams R.H., Palmer J.P., Farewell to phenformin for treating diabetes
mellitus, Ann Intern Med 1975;83:567–568pmid:1166991.
13. Meinert C.L., Knatterud G.L., Prout T.E., Klimt C.R., A study of the effects
of hypoglycemic agents on vascular complications in patients with adult-onset
diabetes. II. Mortality results, Diabetes 1970;19(Suppl.):789–830.
14. US Senate (2004) Testimony of David J. Graham, MD, MPH, November 18, 2004.
Washington, DC, USA: US Senate.
15. Fosbøl E.L., Folke F., Jacobsen S. et al., Cause-specific CV risk associated
with NSAIDs among healthy individuals, Circ Cardiovasc Qual Outcomes 2010;
3:395-405.
16. NSAID use and the risk of hospitalization for ½rst myocardial infarction in
the general population: a nationwide case–control study from Finland European
Heart Journal (2006) 27, 1657–1663doi:10.1093/eurheartj/ehl053.
17. Riddle M.C., Modern Sulfonylureas: Dangerous or Wrongly Accused?, Diabetes
Care 2017 May, 40(5): 629-631.
18. Sulfonylureas and the Risks of Cardiovascular Events and Death: A
Methodological Meta-Regression Analysis of the Observational Studies, Diabetes
Care 2017 May; 40(5): 706-714.
19. Hasan F. and Hasan B., Antidiabetic medications and mortality reduction: a
shift from surrogate to clinical endpoints, Ther Adv Endocrinol Metab. 2017 Dec;
8(12): 173–174.
Spis treści
Wstęp
Filar I. Zmniejszenie zagrożeń
Tłuszcz, który uprzykrza życie i zabija
Filar II. Odpowiednie odżywianie
Zdrowa dieta. A cóż to takiego? .
Sól. Zalecenia autorytetów mogą zabić
Jak naturalnie obniżyć ciśnienie, jeśli jest za wysokie
Ryby są zdrowe? Ryby są pełne rtęci? Jak to jest?
Filar III. Suplementy
Witamina D. Cudowne panaceum czy kolejna „ściema”?
Za dużo dobrego nie jest niczym dobrym. Kiedy sztuczne witaminy wywołują raka?
Przeziębienie a witamina C. Skuteczna metoda czy przesąd równie bezsensowny, jak
łykanie wapnia w przypadku alergii?
Czy kroplówki z witaminą C leczą raka? A może wyciąg z pestek moreli?
Filar IV. Nakarmić mikrobiotę
„Sezamie, otwórz się”. Rzecz o przeciekających jelitach
Niedoceniani sprzymierzeńcy – bakterie, dla których jesteśmy domem
Czy jelitowe bakterie każą nam jeść to, co one lubią?
Leki „osłonowe”. Co za dużo, to niezdrowo
Probiotyki. Większość nie działa. A kiedy warto?
Filar V. Prawidłowe nawodnienie
Przepis na zbrodnię doskonałą
Odpowiednie nawodnienie pomaga myśleć i być zdrowym
Kawa chroni zdrowie
Herbata niczym lekarstwo
Filar VI. 11 Zaskakujących powodów, dla których warto się ruszyć
Plaga dzisiejszych czasów
Powód nr 1: Pamięć
Powód nr 2: Nastrój
Powód nr 3: Rozwój dzieci
Powód nr 4: Samoocena
Powód nr 5: Odporność
Powód nr 6: Ucieczka przed rakiem
Powód nr 7: Wyrzucić pigułki
Powód nr 8: Żeby krew nie była za słodka
Powód nr 9: Pomóc kościom
Powód nr 10: Wydłużyć życie
Powód nr 11: Eliksir młodości
Chorzy od siedzenia
Filar VII. Czysta woda i powietrze
Co żyje w polskich kranach?
Filar VIII. Odpoczynek i relaks
Trzeba spać, ale nie za długo
Wino i sauna
Filar IX. Pozytywne nastawienie, przyjaciele
Filar X. Odpowiednia opieka lekarska i badania profilaktyczne
Przypis redaktora
Cenię sobie artykuły pani doktor, jej książkę i postawę - nie tylko lekarza
ale i badacza.
Gdy mówi "Spójrzmy holistycznie" - współgra to z mymi poglądami. Dziękuję
za obszerne wiadomości o kawie, które w cz. 2 są jeszcze uzupełnione. Z
niecierpliwością oczekuję nowych informacji - zamierzam po przeczytaniu książki
dać jej opis.
Podzielam też zdanie, że na rynku medycznym i suplementów jest wiele nadużyć.
Autorka pisze, że "Nie wiadomo, komu wierzyć, bo toczy się bezpardonowa walka o
klienta....Takie podejście jest nagminne u sprzedawców różnych dziwnych terapii,
suplementów czy pseudoleków". Tak, biznes rządzi - niestety - także w
medycynie. Ale przecież nie wszyscy, którzy zajmują się medycyną czy zdrowiem
... sprzedają leki czy suplementy. (my tutaj niczego nie sprzedajemy...)
Jestem podobnie krytyczny wobec różnych reklam leków, tyle że ... przeważa ta,
która już do przesady zachwala nie tylko (i nie tyle) podejrzane suplementy, co
leki farmaceutyczne. I tu rodzi się pytanie: czy one - dla odmiany - są takie
doskonałe, bez zarzutu?
Śmiem wątpić, bo chociaż Autorka wytyka koncepcję "zmowy firm farmaceutycznych”,
to w licznych tutejszych artykułach wykazaliśmy, że tak właśnie często bywa.
Także „Ukrywane badania” lub ich fałszowanie nie jest czymś, co nie
istnieje.
Doceniając, to że pani doktor zawsze podaje liczne źródła naukowe, mam co
najmniej szczyptę wątpliwości, czy tzw. "Medycyna Oparta na
Dowodach" (EBM) jest zawsze rzetelna.
Nie wybiegając za bardzo w takie tezy - zaczekajmy do wspomnianej "recenzji".
Opr. Leszek Korolkiewicz
PS.
zapisałeś się na nasz newsletter?
(nieregularny i dość rzadko wysyłany - więc bez strachu - nie zasypię Cię
wiadomościami...)
| |
Wyszukiwarka
lokalna
Także w Komunikaty
Zapisz się na
▼Biuletyn▼
(Twoje dane sa całkowicie bezpieczne,
za zapis - upominek)
Twoja
Super Ochrona Medyczna
|