Startowa Do nadrzędnej Nowości English Komunikaty Anty Inne English articles O nas Współpraca Linki Polecamy Ściągnij sobie Zastrzeżenie
| |
Zaangażowanie
W notatce Dlaczego
i po co naszkicowałem powody dla których zajmuję się publicystyką dot.
zdrowia (i nie tylko).
'Dlaczego' nawiązuje do motywacji z przeszłości, 'po co' - ukazuje cel, do
którego wciąż dążę.
Jest to swego rodzaju zaangażowanie, często z poświęceniem czasu, którego wciąż
brakuje na inne sprawy.
Na szczęście cały ten czas jest moją prywatną sprawą i mogę sam wytyczać swoje
priorytety. Uważam że warto właśnie te, a obecnie wręcz - trzeba. Zalew kłamstw
i propagandy spycha nas na krawędź, której przekroczenie może mieć nieodwracalne
skutki. Zwłaszcza na polu zdrowia, społeczeństwa się degenerują, a zmiany
genetyczne rzutują na nowe pokolenia.
Jak w znanym powiedzeniu Edmunda Burke
„Dla triumfu zła potrzeba tylko, żeby dobrzy ludzie nic nie robili".
Tutaj „dobrzy ludzie" może oznaczać tych, którzy wiedzą coś więcej na dany
temat niż przeciętny obywatel i chcą się tym dzielić z dobrą intencją.
Podobnie jak wielu innych tak zaangażowanych ludzi, przeważnie nie tworzę
przekazywanych treści jako pierwotne źródło – jestem przekaźnikiem wiedzy
mądrzejszych i dobrze zorientowanych w poruszanych tematach z ich racji zawodu i
wykształcenia.
Zatem jestem popularyzatorem. Czasem także blow-whistler'em, co
ostatnio u nas przypisano do pojęcia społecznego sygnalisty. Staram się jednak
nie donosić na konkretne osoby, raczej na patologie zjawisk i działań (chyba, że
ktoś mi nadepnie na odcisk, ale wtedy albo prywatnie albo w kontekście jakiejś
społecznej akcji).
Żartobliwie mówię o sobie, że jestem popularyzatorem z trzeciego rzędu.
W rzędzie pierwszym znajdują się wybitni specjaliści, którzy oprócz swych prac
naukowych publikują artykuły popularyzacyjne lub dają wykłady na zasadzie 'wszechnicy'.
Nie każdy naukowiec to potrafi. Trzeba mieć dar opowiadania o swych pracach i
nauce w sposób przystępny.
W drugim rzędzie znajdują się wszyscy, którzy z różnych
pobudek popularyzują wiedzę i dodatkowo mają w danej dziedzinie (lub
interdyscyplinarnie) odpowiednie wykształcenie.
Rząd trzeci, to ci, którzy, co prawda, nie mają
specjalistycznego wykształcenia, ale z racji pasji, oczytania (wykształcenia
nieformalnego) lub własnych doświadczeń zajmują się jakimś tematem. To duża
grupa właczająca dziennikarzy branżowych(czasem z dyplomami kierunkowymi),
blogerów, naturoterapeutów, pisarzy, recenzentów książek, felietonistów, itp.
Pewnie sam dostrzegasz, że nie jest to podział ścisły oraz że nie wszyscy w
danej grupie zasługują na naszą uwagę.
Bywa, że jakaś sława wykazuje się arogancją wobec innych poglądów albo swą
działalnością pupularyzatorską bardziej chwali swoje prace i interesy niż
otwiera się na nowe. Są i sławy wypromowane niezasłużenie.
Podobnie dziennikarze z rzędu 2. i 3. - często są podporządkowani sponsorowi lub
linii swojej redakcji.
Zatem nie bagatelizowałbym osób z rzędu 3. , które działają bez tych uwarunkowań
- o ile szczerze kierują się dobrem ludzi i wciąż poszukują lepszych rozwiązań.
Oczywiście, w tej grupie też jest olbrzymia skala kwalifikacji. Przykładowo -
gdzie mi tam do takich osób jak Jerzy Zięba czy wielu wziętych blogerów
medycznych.
Czy mam zatem jakieś kompetencje w tym zakresie?
Mam ogląd tematów zdrowia od paru dekad, osobiste doświadczenia, jestem dość
oczytany, ale przede wszystkim nie jestem uwikłany w jakieś partykularne
interesy. Nie muszę wiec być stronniczy czy uprzedzony. Robię to bezinteresownie
z punktu widzenia dochodów. Jeśli czasami coś zareklamuję, to z przekonania, że
to coś jest dobre, nie tylko osobistego.
Ten ogląd spraw staram się mieć z wyższej perspektywy, która łączy podejście
naukowe z praktyką niezależnych badaczy i praktyką naturoterapeutów.
W tym miejscu chciałbym wspomnieć o profesorze Julianie Aleksandrowiczu,
który miał właśnie takie podejście.
tak pisał w swej książce „Nie ma nieuleczalnie chorych" [cyt. z
wyd. I, Iskry, 1982, str. 228]
O humanistyczną medycynę jutra
Spory między zwolennikami i przeciwnikami konwencjonalnych
i niekonwencjonalnych metod leczenia wnoszą ożywczy ferment do systemu
medycznego.
Tylko wszechstronna dyskusja daje gwarancję, że ujawniony rozwojem świadczeń
pozaprofesjonalnych kryzys medycyny może zapoczątkować pożądaną odnowę. Już
teraz widać; że tylko połączenie walorów humanistycznych medycyny naturalnej z
niekwestionowanym autorytetem i kompetencją techniczną medycyny naukowej może
dać nowy impuls do rozwoju sztuki lekarskiej XXI w.
Człowiek, jego frustracje, leki i nadzieje, jest i
pozostanie fundamentem medycyny przyszłości. Antropocentryzm medyczny polegać
będzie na zdolności reagowania na przemiany społeczne, umiejętności zaspokojenia
coraz nowych, rosnących i zmieniających się ludzkich potrzeb, tak w skali
społecznej, jak i jednostkowej. Medycyna niewątpliwie nauczy się dostrzegać w
istocie ludzkiej dynamiczną, fizjopsychospołeczną jedność.
Optymizm co do przyszłości nauki i sztuki lekarskiej oraz
przekonanie o jej humanistycznym przesłaniu zostały w pełni wyrażone słowami
jednego z największych polskich uczonych – profesora Antoniego Kępińskiego. Sam,
śmiertelnie chory, do końca swych dni głosił wiarę w sens medycyny
humanistycznej.
Pisał: ,,Pola badawczego, jakim jest chory, nie można zawęzić; jest to zjawisko
jedyne, niepowtarzalne, wiecznie żywe i zmienne, zaskakujące nie dającymi się
przewidzieć reakcjami. Wobec chorego lekarz-naukowiec nie może więc zachować
postawy podmiotu do obserwowanego przedmiotu, zawsze trzeba tu przejść na jedną
z postaw wymaganych w stosunkach między ludźmi".
[A. Kępiński, „Rytm życia", Wydawnictwo literackie, Kraków 1973, s. 239]
---
Tyle lat minęło a te prawdy i nadzieje tak słabo przekładają się na naszą
rzeczywistość „służby zdrowia" ... :(
Mam też pewne osobiste doświadczenie pokazujące jak warto
mieć wgląd na różne sprawy nad podziałami i grupami interesów.
W latach 70., opracowując część praktyczną mego doktoratu, wielokrotnie
jeździłem na Wybrzeże do tamtejszych ośrodków naukowych, ponieważ zbierałem
informacje i konsultowałem zagadnienia związane z automatyką okrętową. Było to
jeszcze w czasach przedinternetowych, więc zdobywanie informacji było znacznie
trudniejsze niż dziś. Jakież jednak było moje zdziwienie, że owe ośrodki nie
znały wzajemnie swych prac, nawet w ramach danej jednostki. Do tego nie był
potrzebny Internet – wystarczyło przejść się na inną ulicę lub na inne piętro.
Okazało się, że ja – człowiek z Warszawy, niejako z szerszej i neutralnej
perspektywy, wiedziałem lepiej co się gdzie dzieje
i uświadamiałem pewne osiągnięcia drugiej stronie!
Tak więc – warto na sprawy patrzeć szerzej, z otwartą
głową. I zaangażować się, czasem nawet z gniewem, w słusznych sprawach.
opr. Leszek Korolkiewicz
(pierwotnie opublikowane na
www.lapidaria.home.blog )
Później powstał jeszcze artykuł Medycyna
humanistyczna szerzej omawiający wspomnianą książkę.
| |
Wyszukiwarka
lokalna
na dole strony
Także w Komunikaty
Zapisz się na
▼Biuletyn▼
(Twoje dane sa całkowicie bezpieczne,
za zapis - upominek)
Twoja
Super Ochrona Medyczna
|