| Startowa
 Do nadrzędnej
 Nowości
 English
 Komunikaty
 Pro
 Anty
 English articles
 O nas
 Współpraca
 Linki
 Polecamy
 Ściągnij sobie
 Zastrzeżenie
 |  | "Odkrycie to jest to, co wszyscy widzą, a nikt wcześniej o tym 
nie pomyślał"
 Albert Szent-Györgyi,(Amerykanin węgierskiego pochodzenia,
 zdobywca nagrody Nobla z dziedziny fizjologii i medycyny)
 Czas na B.S.M
fragmenty art. Piotra Lewandowskiego, propagatora 
metody
samoleczenia B.S.M.  (Bioemanacyjne 
Sprzężenie z Mózgiem) opisanej  wstępnie w art.  BSM; 
tytuł redakcji. Artykuł opublikowany tutaj w 2008 r. - z 
czasem niektóre linki mogą być nieaktualne. ... Kościół katolicki pod wezwaniem Jezusa 
Miłosiernego w Buenos Aires, w dzielnicy Villa Urquiza. Jeden z księży, uczeń 
Ojca Pio zainicjował leczenie nakładaniem rąk, co obecnie stało się zjawiskiem 
masowym. Dnia 26 każdego miesiąca przybywają dziesiątki autobusów z całej 
Argentyny z chorymi. W ten sposób kapłani przywrócili praktykę, którą Chrystus 
przekazał uczniom - dar uzdrawiania z boskiego nadania. W ten sposób powtarzają 
gest zapisany w Ewangelii św. Mateusza (16:18) "na chorych nałożą swoje ręce i 
uzdrowią"  Do dzisiaj osoby nie znające Metody B.S.M. nie 
domyślają się, że trzymanie głowy w tych miejscach powoduje reakcje lecznicze. 
Również uzdrowiciele do momentu odkrycia Metody nie leczyli w ten sposób, 
przeważnie trzymali ręce w okolicach chorego miejsca. 
 A wydaje się to teraz takie proste!  Nie radzę jednak trzymać rąk na chorym bez 
zapoznania się z książką [Samoleczenie metodą B.S.M.]. 
Wiedza z zakresu leczenia w ten sposób była dostępna tylko w formie rytuału 
uzdrawiania. Liczył się jedynie wyleczony. Trzymanie rąk na głowie w miejscu, 
gdzie znajdują się ośrodki centralnego układu nerwowego, bez uwzględnienia 
wszystkich zastrzeżeń i uwag może być niebezpieczne. Zapewne nie jednej osobie 
tak uzdrawianej zaszkodzono, ale tłumaczono to, i tłumaczy się tak niestety 
dalej, że chory zbyt mało wierzył w uzdrowienie albo że taka była "wola Boska."
 Zaskakująca jest ignorancja Metody przez 
kościoły. Podobne rytuały, odprawiane są w kościołach anglikańskich i 
protestanckich. O ile ignorancję lekarzy można w jakiś sposób zrozumieć bo czują 
oni zagrożenie dla swojego bytu, to niechęć w rozpowszechnieniu jej wśród 
wiernych nijak się ma do szumnego pokrzykiwania o ochronie życia i pomocy 
bliźniemu w cierpieniu. Zakładając nawet że kościoły nie będą już mogły 
wywoływać cudownych uzdrowień. To przecież samo zjawisko jakim jest możliwość 
leczenia się własną bioemanacją raczej utwierdza wiarę w Boga niż ją umniejsza. 
Niech słowa odkrywcy Pól Życia dr. Harolda Saxtona Burra posłużą za kierunek 
myślenia jaki powinniśmy przyjąć po zaznajomieniu się z Metodą. "Kosmos, w 
którym się znajdujemy i od którego nie można nas oddzielić, jest miejscem, gdzie 
panuje prawo i porządek. Nie jest on ani skutkiem przypadku, ani chaosem. Jest 
on organizowany i utrzymywany przez pole elektromagnetyczne, zdolne do 
określenia pozycji i ruchu wszystkich naładowanych cząstek. Kosmos ten ma sens 
tak, jak sens ma nasze istnienie. A chociaż go nie pojmujemy, to jednak sens ten 
istnieje."  Wszelkie nowe odkrycia polegają na zrzuceniu 
ciemnej zasłony, jaką była dotychczasowo przyjęta wiedza i nauka. W przypadku 
Metody B.S.M jest ona przydatna jedynie w stawianiu diagnozy, pomocy doraźnej i 
ewentualną kontrolę leczenia. Zgodnie z powiedzeniem Hipokratesa " Natura sanat, 
medicus curat" - Natura leczy, lekarz czuwa". Ignorowanie Pól życia odkrytych 
już w latach 40 przez dr Burra z uniwersytetu w Yale, a teraz ignorowanie Metody 
B.S.M., wynika z jednej tylko przyczyny. Korporacje medyczne nie widzą w tych 
odkryciach interesu finansowego. Metoda B.S.M. niszczy bowiem wartość pieniądza 
w medycynie. Zakładając nawet, że zbudujemy przyrządy które zastąpią nasze ciało 
(ręce), to nie mogą one być drogie, bo większość będzie się leczyć bez nich. 
Przy czym przemysł farmaceutyczny ograniczony zostałby tylko do wytwarzania 
składników budulcowych i fizjologicznych naszego organizmu, i to w ograniczonym 
zakresie. Za to dalszy rozwój medycyny możliwy jest, gdy ukierunkowany zostanie 
na znaczne przedłużenie życia człowieka. Osoby stosujące B.S.M. na skutek 
likwidowania chorób i dolegliwości, zdolne są do przedłużenia swojego życia. 
Likwidując problemy z samym krążeniem, osoby które znam dożywają już 
osiemdziesiątki, a dawno by zmarli. Przyszłością medycyny będzie też 
dostosowanie człowieka do życia na innych planetach, pod jednym warunkiem, że 
zostanie zrzucone z nas chomąto nadmiernej wartości pieniądza w stosunku do 
wiedzy i nauki. To ludzie wiedzy i nauki powinni decydować co dla nas jest 
dobre, a nie ludzie, dla których doraźny interes finansowy jest na pierwszym 
miejscu. Hamują oni rozwój nauki i badań korzystnych dla poprawy jakości życia 
człowieka. 
 Teraz dostali za darmo możliwość leczenia się Metodą B.S.M., która likwiduje ból 
i cierpienie, znosi kalectwo, ale chcieliby dalej bogacić się na sprzedaży już 
zbędnych produktów i usług. Najbardziej jaskrawym przykładem słabości obecnych 
uwarunkowań finansowych w stosunku do nauki jest przykład promu kosmicznego 
Discovery. Już mijają cztery lata, a naukowcy nie mogą się uporać z wadą 
odklejania się z niego płytek termicznych, przez co załogom promu stale grozi 
katastrofa. Z tych samych uwarunkowań grozi nam katastrofa globalna.
 Podobne zachowanie można zaobserwować w kościele. 
Hierarchowie zamiast nakazać rozpowszechnianie Metody samoleczenia wśród 
wiernych i chwalić Boga że dał nam takie możliwości, nabrali wody w usta. Metoda 
B.S.M. zrównuje wszystkich. Zarówno mogą się nią leczyć chrześcijanie, jak i 
buddyści czy wyznawcy Mahometa. Mogą się też leczyć Żydzi i ateiści. Żadna 
religia nie jest już uprzywilejowana do "cudownych uzdrowień". Jedynym 
przywilejem, jakim może się pochwalić religia chrześcijańska, to to, że Jezus 
przewidział stosowanie Metody. Dlatego to z inspiracji kościołów 
chrześcijańskich, powinno nastąpić działanie dla zjednoczenia się wszystkich 
religii. Tak nie jest, bo nauki Jezusa są dla hierarchów mniej ważne niż ich 
własny konformizm, zakłócony widocznie możliwością powstania takiej symbiozy.
 Obecnie, tak jak zawsze w historii kościoły 
współdziałają z korporacjami biznesu i władzą państwową. Władza państwowa musi 
się z nimi liczyć, bo dają one potencjalnych wyborców.  Biznes finansuje te wybory. Jest to bardzo 
korzystna sytuacja dla instytucji kościelnych. W tym kole nie ma miejsca dla 
radosnego darmowego odkrycia i "kochania bliźniego swego jak siebie samego". 
Chyba, że wpuści się do niego ludzi nauki i to z głosem decydującym.  Piotr Lewandowski   
 |  | 
  Wyszukiwarka
 lokalna
 na dole strony
 Także w Komunikaty
 
 Zapisz się na 
▼Biuletyn▼
 
 (Twoje dane sa całkowicie bezpieczne, upominek)za zapis -
 
 
 
 Twoja 
Super Ochrona Medyczna
 
 
        |