Startowa Do nadrzędnej Nowości English Komunikaty Anty Inne English articles O nas Współpraca Linki Polecamy Ściągnij sobie Zastrzeżenie
| |
Wakacyjna transcendencja
(art. z archiwum dawnego L-earn.net, rok 2005?)
Jesteśmy jeszcze w czasie
wakacji (piszę 14 sierpnia), więc na czasie będzie parę refleksji o tym, jak ten
okres wplata się w rozwój osobisty.
Słowo osobisty ma tu podwójne znaczenie, ponieważ są to moje osobiste obserwacje
i odczucia.
I tak, dla mnie wakacje
mają dużą i szczególną wartość, wykraczającą poza typowe skojarzenie z
odpoczynkiem, przygodą i poznawaniem nowych
miejsc. Oczywiście to też ma duże znaczenie, zwłaszcza gdy podejdziemy do
wakacji aktywnie, z jakimś planem, który uda się nam zrealizować.
Ale nie o tym będę mówić, bo to aspekty dobrze znane.
Wolny czas pozwala mi
spojrzeć na wiele spraw spokojniej, refleksyjnie i z dystansem. Zwłaszcza nowe
miejsca i nowo poznani ludzie niemal
wymuszają inne spojrzenie, zderzają nas z nowymi postawami, zwyczajami, inną
kuchnią, kulturą, podsuwają nieoczekiwane rozwiązania.
Rzeczywiście - podróże kształcą.
I wcale nie musi to być
podróż zagraniczna - np. w tym roku swoje wakacje zaplanowałem całkowicie w
Polsce.
Przemierzyłem 1600 km i
odkryłem tak piękne miejsca, że pomimo dość dobrej znajomości kraju, sam byłem
zaskoczony, że można w Polsce coś
takiego znaleźć. I po co jechać w lipcu lub sierpniu do rozpalonej do granic
wytrzymałości Grecji czy Chorwacji, znosić trudy dalekiej
podróży, gdy w Polsce, za dużo mniejsze pieniądze, można doświadczyć wspaniałych
lasów, jezior, pięknych plaż oraz wielu ciekawych
zabytków i pomników przyrody.
(Przyznam się jednak, że nie pogardziłbym Morzem Śródziemnym, ale dopiero na
początku października - na
przedłużenie lata, dla lżejszego powietrza i mniejszego tłoku).
Jak przeżywam wakacje -
opowiem króciutko na przykładzie morskiego ich etapu (chociaż góry nastrajają i
wzbogacają mnie bodajże jeszcze
bardziej).
Bałtyk. Mam parę takich
dyskretnych, dość odludnych miejsc, gdzie nie tylko dobrze wypoczywam, ale
świetnie "łapię różne transcendencje".
Pod tym własnym kolokwialnym określeniem rozumiem szereg spraw, które trudno
opisać językiem prozy. Wplotę więc tu trochę
określeń, które posmakują poezją ... Ogólnie chodzi o wykraczanie poza zwykłe
sprawy, dostrzeganie pierwiastków duchowych i uczuciowych.
Czyż to nie czas wakacji najlepiej sprzyja np. zakochaniu się?
...
Leżę na pięknej plaży i
wtapiam się w przyrodę. Tu splatają się wszystkie żywioły: ogień (Słońce),
ziemia, powietrze i woda. Cudowne słońce
przez zamknięte powieki maluje ciepłe obrazy, grzeje przyjemnie całe ciało.
Jeszcze około 8 minut temu te promienie zrodziły się
w przerażającym tyglu naszej gwiazdy, a tu przynoszą życie i spektrum doznań.
Mimo słońca dość
wyraźnie zarysowuje się na niebie Księżyc. Rozważam jego tajemnice, szereg
zadziwiających własności jak np. to, że będąc
400 razy bliżej niż Słonce jest 400 razy od Słońca mniejszy i potrafi dokładnie
zaćmić tarczę naszej gwiazdy. Jak to się stało, że
zawsze zwraca się do nas tylko jedną stroną? Dlaczego okazał się znacznie
twardszy niż przypuszczano, uderzony dudni jak dzwon, a warstwa
pyłu księżycowego jest tak cienka? Lubię zadawać takie pytania w ten czas
obcowania z przyrodą.
Leżę na piasku, prawie w
nim zagrzebany, doświadczam ziemi i Ziemi. Pode mną już tylko ziemia. Ponad 12
000 km nieznanego świata.
Spadam w myśli w tę
otchłań. A potem nagle woda - bodajże parę kilometrów Pacyfiku i znów ... słońce
lub rozgwieżdżone inne niebo.
Piasek na którym leżę od
tysięcy lat jest turbowany przez wiatr i wodę. Kiedyś zetrze się w pył tak
drobny, że uniesie go wiatr i co wtedy
stanie się z tą plażą?
Wsłuchuję się w
odwieczny szum morza. TA SAMA Muzyka, którą słuchało przez eony czasu cokolwiek
mogło słyszeć. Eony czasu - ta myśl zawsze
niemal mnie poraża. Tu w kontekście tych procesów, które spowodowały że dziś na
Mazowszu spaceruję po dawnych morskich wydmach lub
w górach znajduję morskie muszle.
Częściej jednak bardziej
przejmujący jest dla mnie niemal nieogarniony korowód pokoleń ludzkich, o którym
co najwyżej wiemy cokolwiek o
kilkudziesięciu ogniwach, a reszta rozmywa się w NIEPAMIĘCI, w NIEWIEDZY.
Uzmysławiam sobie OGROM losów, cierpień i prób, które przywiodły
nas do miejsca w czasie i w cywilizacji w jakiej jesteśmy. Znikające ślady stóp
na nabrzeżnym piasku są metaforą przemijania...
Z drugiej strony -
zwiedzając pamiątki kultury materialnej, zdaję sobie sprawę jak bardzo odmieniło
się nasze życie - nawet biorąc pod uwagę
ostatnie dziesięciolecia.
Obserwuję bezsilność
drobnych owadów na styku wody i lądu. Czy nie jesteśmy im podobni w zetknięciu z
żywiołami naszej skali? Ja miałem
szczęście do pogody, ale wczasowicze lipcowi mieli powód do rozczarowania.
Rozważając kaprysy pogody ostatnich lat jestem bliższy
wiary w hipotezę o wpływie zbliżającej się planety Nubiru. Co nas czeka? Jednak
jestem spokojny - mam wyraźne odczucie obecności
aniołów, które sprzyjają ludzkości.
Kontempluję zakryte
głębiny morskie skrywające tak wiele nieznanego. Kontempluję pozorną
nieskończoność ziarenek piasku plaży, która jest
jednak tak mikroskopijną cząstką w złożoności wszechświata jak ja na tej plaży -
rozważający Kosmos. To tylko takie porównanie -
wierzę w to że wcale nie jesteśmy tak bez znaczenia, podobnie jak wierzę, że cała
ta niezmierzona przestrzeń wypełniona jest życiem na
różnych szczeblach. Właśnie czytam kolejną książkę Kena Wilbera, która upewnia
mnie w tym przeświadczeniu. To czas intrygujących lektur
(zwłaszcza "pozytywnych" - ostatnio dedykowany egzemplarz "Zakochaj się w życiu"
Ewy Foley), nadrabiania zaległości.
Lubię filozofować
podczas wakacji. Ale na luzie, nie rozważam zbyt akademicko, raczej z fantazją,
swobodą myśli. Oddaję się częściowej samotności;
gdybym mógł, spróbowałbym na jakiś czas życia pustelnika.
W tym błogosławionym
czasie łatwiej rozmawia mi się z Bogiem, chwalę Jego dzieła, nie pomijając ...
pięknych kształtów dziewczyn na plaży.
Kocham świat nie
pożądliwie ale z wdzięcznością. Wszystko jest bardziej uduchowione, wznioślejsze.
Oderwany od spraw prozaicznych snuję
ambitne plany. Ustalam priorytety. Czytam poezję, trochę piszę. Dostrzegam
ukryte sensy i intencje w naszej kulturze - ostatnio odkrywam
piosenki "duchowe", przynajmniej tak je odczytuję dzięki odpowiedniemu
nastawieniu.
Powyżej dałem próbkę
tego stanu, który jest "łapaniem transcendencji" - nawet jeśli jest ona dość
banalna.
Ale właśnie umiejętność
dostrzegania owych TU i TERAZ, cieszenia się tym co mamy, znajdowania piękna i
tajemnicy na każdym kroku - to czynniki,
które nas wzbogacają, a przez to rozwijają.
Oprócz opalenizny i
miłych wspomnień życzę wszystkim choćby szczypty wakacyjnej transcendencji.
Leszek Korolkiewicz
| |
Wyszukiwarka
lokalna
Także w Komunikaty
Zapisz się na
▼Biuletyn▼
(Twoje dane sa całkowicie bezpieczne,
za zapis - upominek)
Twoja
Super Ochrona Medyczna
|