Startowa Do nadrzędnej Nowości English Komunikaty Pro Inne English articles O nas Współpraca Linki Polecamy Ściągnij sobie Zastrzeżenie
| |
8. przykazanie
- cz. 1
Poniższy tekst jest wyborem-składanką tekstów prof. Kazimierza
Piotrowicza, założyciela i dyrektora Międzynarodowego Instytutu Zdrowia w
Gliwicach.
Te teksty źródłowe są bardzo krytyczne wobec mediów, medycyny oficjalnej, władz
Ministerstwa Zdrowia i niektórych obowiązujących przepisów prawa. Dlatego
umieszczamy je w dziale ANTY.
W przypisach
oraz w samym tekście znajdują się ogólne odnośniki do tych źródeł.
Tutaj wybrałem fragmenty, wg mego wyczucia, mniej dyskusyjne/kontrowersyjne, ale
nadal skłaniające do poważnej refleksji nad kondycją naszej medycyny. Pominąłem
też fragmenty mniej istotne dla tematu (wykropkowania).
Tytuł i niektóre podtytuły oraz wytłuszczenia w niniejszym zestawieniu tekstów
pochodzą od nas.
Chciałby zastrzec, że nie należy zbytnio generalizować negatywnej oceny lekarzy, a jeśli
tutaj padają takie oskarżenia, to jest to opinia autora - prof. K. Piotrowicza (lub jego
współpracowników i sojuszników) - jako cytaty, pokazujące stanowisko nie
koniecznie w całości zgodne ze stanowiskiem redaktora serwisu
LepszeZdrowie.info. Nie jesteśmy też
w stanie zweryfikować wszystkich podanych tu faktów i opinii.
[Materiały źródłowe są obszerne, te
tutaj przedstawione wycinki wypisałem w 2007 r. L.K.]
--
Kłamstwa medialne
....
Nie może tak być aby media, które są niewątpliwie działalnością gospodarczą, a
nie charytatywną czy społeczną, kierując się korzyścią materialną wynikającą z
sensacji i dążąc do powiększenia odbiorców, a tym samym do przetrwania w
dzisiejszych trudnych czasach, bezkarnie konfabulowały informacje i wyniszczały
inne firmy czy też szargały godność osobistą ludzi oraz narzucały społeczeństwu
ich własne sposoby myślenia, które językiem medialnym nazywają opiniotwórczymi.
Przykładem takich zmasowanych kłamstw przez zaledwie kilka mediów niech będzie
szkalowanie Międzynarodowego Instytutu Zdrowia w Gliwicach. Dziennikarze poniżej
wyszczególnionych mediów kłamią na temat działalności Instytutu po to, by
zniechęcić potencjalnych kuracjuszy do jakiegokolwiek zainteresowania się pomocą
zdrowotną jakich udziela Instytut. W ten sposób nie tylko wyniszczają Instytut,
ale też świadomie działają przeciw dobru zdrowia swoich czytelników,
radiosłuchaczy i telewidzów zagradzając im w ten sposób drogę do skutecznej
poprawy zdrowia! Media te nie robią tego bezinteresownie! W detalicznej cenie sprzedawanych leków
20% do 30% stanowi reklama. Wpływy za te reklamy zajmują przodujące miejsce w
ich dochodach. Nie można się więc dziwić, że media te wraz z decydenckim światem
medycznym z całą mocą zwalczają gliwicki Instytut, który stosuje terapię
pozwalającą na znaczne zmniejszenie ilości spożywanych leków, a nierzadko na
całkowite odstąpienie od ich zażywania.
Fakt, że leki wpływają szkodliwie na organizm udowodnili uczciwi profesorzy
medycyny tworząc dziedzinę nauk, którą nazwali JATROLOGIĄ, co oznacza leczenie
skutków leczenia. Jednak informacje na ten temat są zatajane! Na stronie
www.ZdrowieSOS.pl znajdziesz całą prawdę o jatrologii i świadomie błędnie
kształtowanych sposobach leczenia objawowego.
KŁAMLIWE MEDIA konfabulujące informacje o Międzynarodowym Instytucie Zdrowia to:
.... Dziennikarze tych mediów byli w gliwickim Instytucie, przeprowadzali wywiady ze
mną i wieloma kuracjuszami pozyskując informacje o skuteczności zwalczania
chorób, które to efekty nierzadko graniczą z fantazją. Natomiast w mediach w
myśl zasady „kłamstwo powtórzone sto razy staje się prawdą”, publikują wierutne
kłamstwa. Przy czym tak sprytnie je konfabulują, iż wielu czytelników,
radiosłuchaczy czy telewidzów uznaje je za prawdziwe.
Drodzy Państwo.
Gliwicki Instytut nie działa w podziemiu! Istniejemy od ponad siedmiu lat i to
nie my unikamy konfrontacji z medycyną akademicką, lecz decydenci medyczni.
Gdyby oficjalnie podjęli się weryfikacji efektów uzyskiwanych w naszym
Instytucie, to tym samym obnażyli by prawdę o świadomie szkodliwym leczeniu
chorych.
Aby społeczeństwo przekonać o skuteczności terapii BEFT nie bierzemy z góry
zapłaty, lecz dopiero po dwóch dniach. W tym czasie każdy sprawdza skuteczność
metody w swoich przypadkach chorobowych. Zachęcamy też do rozpytywania innych
kuracjuszy o uzyskiwane efekty zdrowotne, zwłaszcza tych, którzy kończą pobyt w
Instytucie. Oszuści tak nie postępują! Oczywiście zdarzają się przypadki, w
których terapia BEFT nie pomoże ze względu na trwałe uszkodzenia, które
zazwyczaj spowodowane są długotrwałym szkodliwym medycznym leczeniem objawowym.
Jeśli jednak metoda BEFT w jakimś trwałym uszkodzeniu nie pomoże, to pomaga w
uregulowaniu pozostałych dolegliwości, ponieważ metoda BEFT uaktywnia
autoregulację równocześnie wszystkich komórek. Dziennikarze otrzymują od Śląskiej Izby Lekarskiej, która z ogromną zajadłością
zwalcza nasz Instytut adresy zaledwie kilku spośród ponad ośmiu tysięcy byłych
kuracjuszy Instytutu, którzy stali się „dyżurnymi medialnymi antypropagatorami
Instytutu” i wciąż te same osoby pokazują w mediach. ...
Przyszło na żyć w czasach, w których kłamstwa i podłość zdominowały uczciwość.
Dziś już nikt nie wie, które wiadomości medialne są prawdziwe, a które są
kłamstwem. Najtragiczniejszy jest jednak fakt, że media głoszące nieprawdę nie
ponoszą żadnej odpowiedzialności za swe czyny, a równocześnie żądają od sądów i
prokuratur odpowiedzialności wobec innych wskazywanych przez nich sprawców i
rzekomych sprawców. Znany slogan mówi, że to właśnie złodziej krzyczy
najgłośniej „łapaj złodzieja”.
O kłamstwach medialnych wobec Instytutu przekonasz się zapoznając się ze stroną
www.ZdrowieSOS.pl ...
Siła życia
Każdy z nas chciałby cieszyć się pełnią zdrowia. Poważna choroba - własna lub
bliskiej nam osoby - była zawsze dramatycznym wydarzeniem. Ostatnio dramaty
takie dotykają nas coraz częściej i bywają coraz bardziej groźne. Podlegamy
ciągłym stresom związanym z niepewnością jutra, przepracowujemy się, aby
zapewnić byt swoim rodzinom, żyjemy w warunkach utrudniających przestrzeganie
podstawowych zasad zachowania dobrej kondycji fizycznej. Blisko połowa ludności
Polski zamieszkuje tereny silnie skażone odpadami przemysłowymi. Jednocześnie
choroba stała się również problemem finansowym - koszty leczenia rosną w
zastraszającym tempie. Niestety - nic nie wskazuje, aby ludzie z urzędu powołani do opieki nad naszym
zdrowiem udzielili nam szybkiej i skutecznej pomocy. Pomóc musimy sobie sami
i w tym właśnie celu utworzone zostało Stowarzyszenie Przeciwdziałania
Powstawaniu Chorób i Kalectwa "Siła Życia" (PPCiW).
Podstawowymi celami działania Stowarzyszenia PPCiK "Siła Życia" są :
- popularyzacja wszystkich skutecznych metod zapobiegania chorobom i kalectwu - w
tym również metod medycyny niekonwencjonalnej;
- prowadzenie dla osób zagrożonych chorobą i kalectwem, ich rodzin oraz dla
personelu medycznego prelekcji na temat zbyt mało znanych naturalnych metod
leczenia oraz obrona osób, które stosując je naraziły się na szykany;
- przeciwdziałanie wzrostowi kosztów leczenia;
- wspieranie, popularyzowanie i wysuwanie inicjatyw na rzecz sensownych
przekształceń administracyjno-prawnych oraz finansowych w służbie zdrowia oraz
funduszach ubezpieczeniowych.
----
Bój o prawa
Prof. Kazimierz Piotrowicz - Stowarzyszenie Przeciwdziałania Powstawaniu Chorób
i Kalectwa "Siła Życia", kierując się dobrem zdrowia publicznego, założeniami
zawartymi w statucie, postanowieniami ustawy zasadniczej oraz uregulowaniami
zawartymi w ustawie z dnia 1 sierpnia 1997 r. (Dz. U. Nr 102 poz. 643) o
Trybunale Konstytucyjnym, zgodnie z art. 188 i art. 191 ust. 1 pkt 1
Konstytucji, zwróciło się do wszystkich osób i podmiotów uprawnionych na mocy
Konstytucji do występowania z wnioskiem o orzeczenie zgodności z Konstytucją, o
wystąpienie z takim wnioskiem do Trybunału Konstytucyjnego. Wskazujemy w nim,
niezgodność z Konstytucją ustawy z dnia 17 maja 1989r o izbach lekarskich, w
odniesieniu do zapisu art. 17 Konstytucji, odnoszącego się do tworzenia i
funkcjonowania organów samorządów zawodowych.
Na zasadzie art. 17 pkt 1 Konstytucji, "... można tworzyć w drodze ustawy
samorządy zawodowe, reprezentujące osoby wykonujące zawody zaufania publicznego
i sprawujące pieczę nad należytym wykonywaniem tych zawodów, w granicach
interesu publicznego i dla jego ochrony?". Ustawa zasadnicza, operując określeniem: "można", nie nakłada obowiązku
tworzenia drogą ustawy poszczególnych rodzajów samorządów zawodowych, dając
możliwość podejmowania fakultatywnych decyzji, co do konieczności powoływania do
życia takich samorządów. Nie określa również liczby mogących powstać samorządów
zawodowych, w ramach jednej grupy zawodowej. Co jednak najważniejsze, podkreśla,
że samorządy takie (o ile powstaną), powinny skupiać jedynie takie osoby, które
wykonując zawody zaufania publicznego, sprawować będą pieczę nad należytym ich
wykonywaniem.
Zawód lekarza, niewątpliwie zaliczyć należy do kategorii zawodów zaufania
publicznego. Zaufanie to, związane jest bowiem z ochroną najwyższych dóbr
człowieka, jakimi są: zdrowie i życie. Dobra osobiste są wartościami
niemajątkowymi, dzięki którym dana osoba może funkcjonować? Jak pokazuje
praktyka, środowisko lekarskie nie potrafi właściwie wykorzystać swoistego
"kredytu zaufania", udzielanego przez chorych i nadużywa go. Co więcej,
nadużycia te zaczynają lawinowo przybierać formę wyzysku, obliczonego na
długofalowe wykorzystywanie stanu chorobowego pacjentów, celem podejmowana
nieustannych prób wyleczenia, przy istnieniu pełnej świadomości nieskuteczności
stosowanych metod leczenia, mieszczących się w ramach tzw. medycyny
konwencjonalnej. Izby Lekarskie w głównej mierze chronią lekarzy, a nie
pacjentów. Dowodem na to są niejednokrotnie publikowane przez media informacje,
z których wynika, iż wiele tysięcy skarg pacjentów przeciwko lekarzom, nie może
doczekać się rozpatrzenia, a jeśli nawet już do niego dojdzie, to do
odpowiedzialności pociągani są tylko nieliczni przedstawiciele tego środowiska.
Dlatego nierzadko, część środowiska lekarskiego czuje się bezkarna i zaczyna
przedkładać swe własne interesy, ponad interes społeczny (publiczny). Decyzyjne środowisko lekarskie jest nastawione na eksplorację wybiórczych i
wywodzących się tylko z własnego środowiska metod leczenia, które uzależniają
chorych od lekarzy. Każdą inną, a zwłaszcza innowacyjną i skuteczną metodę
leczenia, zaciekle zwalczają.
SPPCiK występuje z inicjatywą dokonania zmiany istniejącego stanu prawnego,
pozostającego w sprzeczności z ustawą zasadniczą. Kto zyskuje na blokowaniu reformy dotychczasowej, jednowładczej konstrukcji
samorządu zawodowego lekarzy i utrzymywania niezgodnej z Konstytucją ustawy o
Izbach lekarskich? Głównie jego decydenci oraz dysydenci, to jest akademie
medyczne, izby lekarskie i lekarze zawiadujący stanowiskami, począwszy od
ordynatora wzwyż. SPPCiK prosi o jak najszybsze podjęcie działań zmierzających do złożenia wniosku
do Trybunału Konstytucyjnego i dokonanie wykładni, z punktu widzenia zgodności z
Konstytucją ustawy o izbach lekarskich. Jak dowodzą przedstawione tu zarzuty,
postanowienia Konstytucji RP w tym zakresie, są ustawicznie łamane. Nie
zamierzamy tu podważać samego faktu powołania do życia tej formy samorządu
zawodowego. Interesuje nas przede wszystkim zajęcie przez Trybunał stanowiska w
zakresie zasadności monopolistycznego funkcjonowania medycyny konwencjonalnej, w
oderwaniu od postanowień konstytucyjnych, jasno określających cele i granice
działania, powoływanych drogą ustawy samorządów zawodowych, w tym samorządu
zawodowego lekarzy. Media często donoszą, iż rocznie w Polsce z powodu błędów lekarzy umiera około
30.000 osób, a około 45.000 doznaje szkód na zdrowiu. Co roku zatem bezsensownie
i bezkarnie znika z powierzchni Polski, średniej wielkości miasto. Społeczeństwo
musi też przejmować koszty leczenia 45.000 osób, które każdego roku doznają
uszczerbku na zdrowiu. Żaden człowiek nie ma pewności, że do grona tych osób,
nie dołączy jutro on sam, lub ktoś z jego rodziny. Powstaje zatem pytanie,
dlaczego organizacje odpowiedzialne za ochronę praw człowieka, nie stawiają
osobom odpowiedzialnym za taki stan rzeczy zarzutu ludobójstwa!? Czyżby nie
miały one świadomości realnie istniejącego zagrożenia, czy też z jakichś
powodów, ich partykularne interesy, zaczynają brać górę nad rozsądkiem i
działaniem w imię ochrony zdrowia publicznego.
Zastanówmy się tylko nad czterema przykładami:
Chory idzie do lekarza, ten stwierdza u niego miażdżycę i ordynuje mu leki.
Pomimo to naczynia zawężają się i w efekcie nieskutecznego leczenia, konieczne
jest wszczepienie bajpasów, które także się zamykają. Wówczas w wyniku
niewydolności tlenowej, chory cierpi i umiera. Lekarz leczący chorego stwierdza, że jego stan zdrowia jest stabilny. Co to
oznacza? Oznacza to, że nie ma pogorszenia stanu zdrowia, ale także i poprawy!
Aby dopuścić do zastosowania jakikolwiek lek, czy metodę, muszą one wykazać się
skutecznością w co najmniej 60%. Tymczasem media donoszą, że medycyna
konwencjonalna jest skuteczna w zaledwie około 10% wszystkich istniejących
chorób, a w przypadku leczenia chorych na choroby nowotworowe, niemal 70% z nich
umiera podczas leczenia. Żaden szpital czy klinika nie prowadzi statystyk
skuteczności leczenia i śmiertelności, jak również nie publikuje tych statystyk.
Czy to jasno nie dowodzi, że badania leków, dopuszczające je do stosowania
zostały albo sfałszowane lub też przy dopuszczaniu ich do obrotu, odstąpiono od
egzekwowania tych wymogów? Chorzy skarżą się, że lekarze w szpitalach czy
przychodniach, często w sposób ordynarny do nich się odnoszą. Chorzy nie wnoszą
skargi, ponieważ boją się lekarzy, gdyż nie mają innej alternatywy leczenia. Tylko szaleniec kwestionowałby twierdzenie, że aby nie dopuścić do znacznej
większości chorób, wystarczy stosować działania profilaktyczne. Pierwszym
stopniem profilaktyki jest wiedza. Tymczasem na żadnym szczeblu nauczania nie
było i nie ma nauki o systemach samozachowawczych organizmu ludzkiego, które
sygnalizują o nadchodzącej chorobie. Gdyby społeczeństwo taką wiedzę posiadło,
to choroby te zostałyby wyeliminowane w fazie przedwstępnej. Natomiast w
przypadku zaistniałej choroby, dzięki posiadanej wiedzy, chory byłby w stanie
weryfikować postępowanie leczącego go lekarza. Takie jednak rozwiązanie, nie
leży w interesie zbyt wielu lekarzy, a zwłaszcza decydentów medycyny. Również i
lekarze nie posiadają takiej wiedzy. Dowodem tego jest chociażby to, że średnia
życia człowieka wynosi 74 lata, a lekarzy 57 lat! Co zatem daje im prawo do
wyłączności w leczeniu? Czy zatem takie postępowanie ma sens? Czy nie wskazuje
to na fakt, iż lekarz we własnym interesie nie doprowadza do wyleczenia, albo
też nie jest kompetentny w leczeniu chorób?
Medycyna konwencjonalna wymknęła się spod kontroli społecznej i obecnie stoi
ponad funkcjonującym w RP systemem prawa; jest zatem państwem w państwie.
Służebny charakter Służby Zdrowia, zamieniono w niekontrolowany przez
społeczeństwo biznes, który poprzez swe struktury, wniknął w organy tworzące
prawo i na mocy tego prawa, zagwarantował sobie wyłączność. Medycyna
konwencjonalna nie powinna więc dzierżyć monopolu, którego istnienie prowadzi do
systematycznego unicestwiania społeczeństwa. Twierdzenie to nie jest gołosłowne.
Lekarze, lecząc objawy i skutki chorób, a nie ich przyczyny, utrwalają procesy
chorobowe, które drogą dziedziczenia przenosimy na następne pokolenia, a u
których choroby te występują znacznie szybciej i znacznie agresywniej. Medycyna
konwencjonalna stosuje profilaktykę tylko w bardzo niewielkim zakresie. Leczenie
chorego na przykładzie: "połknij dwie tabletki rano, dwie wieczorem", z
wyłączeniem świadomego udziału chorego w procesie leczenia, jest nie tylko
nieporozumieniem, ale wręcz przestępstwem! Takie postępowanie jest przyczyną
coraz większej ilości chorób postępujących. Czy nie wskazuje to, że utrzymywanie
takiego stanu, leży w interesie środowiska medycznego?
Skoro usługi medyczne stały się biznesem, to dlaczego mocą prawa zabrania się
tworzenia konkurencji w lecznictwie? Dlaczego z mocy prawa medycyna
konwencjonalna zwalcza medycynę naturalną, która istniała zanim pojawili się
lekarze? To monopolistyczny system lecznictwa oraz brak legalnej opozycji
sprawia, że służebny charakter medycyny został wyeliminowany na rzecz biznesu.
Natomiast decydenci medyczni stali się "Neronami naszych czasów", i dlatego ich
niczym nieograniczona władza, zagraża trwaniu człowieka jako gatunku.
Z uwagi na swoiste faworyzowanie przez ustawodawcę, jedynie konwencjonalnych
metod leczenia, przy całkowitym pominięciu w regulacjach prawnych, ze wszech
miar skutecznych metod medycyny naturalnej, SPPCiK "Siła Życia", zwróciło się do
Ministerstwa Zdrowia z następującym pytaniem:
"Medycyna konwencjonalna, jak sama
nazwa wskazuje, dopuszczona została umową. Uprzejmie prosimy o podanie nam kto,
kiedy i gdzie podpisał taką umowę oraz o udostępnienie nam treści tej umowy".
Otrzymaliśmy następującą odpowiedź:
"Pojęcie medycyna konwencjonalna jest powszechnie przyjętym pojęciem umownym,
stosowanym na określenie medycyny (w tym procedur medycznych służących
przywracaniu, ratowaniu i poprawie zdrowia) ogólnie stosowanej, znanej i
akceptowanej. Zatem nie ma i być nie może jakiejkolwiek umowy - w rozumieniu
stosunku prawnego, która by wprowadziła medycynę konwencjonalną do stosowania".
W związku z tą odpowiedzią wystosowaliśmy kolejne pytanie o następującej treści:
"Medycyna niekonwencjonalna (naturalna), jak sama nazwa wskazuje, nie musi być
dopuszczana umową, ponieważ wywodzi się z naturalnego środowiska człowieka. Jest
to zupełnie zrozumiałe gdyż człowieka nie stworzył lekarz i każdy wie, że istota
ludzka, a zatem i lekarz, wywodzą się ze środowiska naturalnego. Uprzejmie prosimy o podanie nam kto, kiedy i gdzie podpisał, uchwalił akt
normatywny, czy też podjął inną decyzję prawną, zabraniającą stosowania medycyny
naturalnej. Prosimy również o udostępnienie nam treści tej ustawy."
A oto odpowiedź Ministerstwa: "Departament Prawny Ministerstwa Zdrowia uprzejmie informuje, iż w świetle
obowiązującego stanu prawnego, nie ma przepisów szczególnych, odnoszących się
bezpośrednio do problematyki medycyny naturalnej. Istnieją jednak normy prawne,
dotyczące zasad i warunków wykonywania zawodu lekarza, w myśl których, lekarz ma
obowiązek wykonywać zawód, zgodnie ze wskazaniami aktualnej wiedzy medycznej,
dostępnymi mu metodami i środkami zapobiegania, rozpoznawania i leczenia chorób,
zgodnie z zasadami etyki zawodowej oraz z należytą starannością. (Art. 4 ustawy
z dnia 5 grudnia 1996 roku o zawodzie lekarza (Dz.U. z 2002 roku Nr 21, poz.
204)."
W odniesieniu do pierwszej odpowiedzi należy wskazać na istnienie następujących
sprzeczności. Z jednej strony Ministerstwo Zdrowia potwierdza, iż medycyna
konwencjonalna (umowna) to taka medycyna, która jest ogólnie akceptowana, znana
i stosowana, z drugiej zaś twierdzi, że nie może być jakiejkolwiek umowy, która
wprowadzałaby medycynę konwencjonalną do stosowania?
Legalizując odgórnie jedynie medycynę konwencjonalną, nie dano społeczeństwu
możliwości wypowiedzenia się, czy wyraża zgodę na takie odgórne postanowienie.
Nie można z góry zakładać, że medycyna konwencjonalna jest ogólnie akceptowana,
skoro żaden obywatel nie miał możliwości wypowiedzenia się co do tego, czy
faktycznie uznaje ją za jedyną alternatywę w procesie leczenia. Aby naród, który
najbardziej jest zainteresowany tak żywotnym problemem, jakim jest zdrowie, mógł
cokolwiek zaakceptować, musi mieć możliwość zamanifestowania tej akceptacji w
jakiejś formie. Powszechnie znany sposób demokratycznego wyrażania przez
społeczeństwo swojej woli to referendum, którego w zakresie wyboru sposobu
leczenia nigdy nie przeprowadzano. Dowodzi to, iż medycyna konwencjonalna, nie
dopuszczając do głosu medycyny niekonwencjonalnej, działa wbrew demokracji, a
zatem i wbrew prawu! Zostaliśmy więc ubezwłasnowolnieni w najbardziej istotnej
dla nas kwestii dotyczącej zdrowia, a także i życia. W dodatku na mocy tegoż
"prawa" zobowiązani jesteśmy do płacenia z góry za te nakazowe usługi, i nawet
gdybyśmy chcieli pieniądze te wykorzystać efektywniej, poprzez zastosowanie
innego, czy też uzupełniającego sposobu leczenia, to nie mamy żadnych praw, aby
nimi dysponować. (...) autokratyczny system medyczny, nie dał na przestrzeni tysięcy lat, i na
pewno w swym obecnym wydaniu również nie da sprawiedliwych rozwiązań. Dowodzi tego chociażby odnotowany w Biblii zapis, m.in. Mądrość Syracha (w)
38:15 "Grzeszący przeciw Stwórcy swemu niech wpadnie w ręce lekarza". Biblia jest ponadczasowym przekazem informacji. W każdej religii grzech
przeciwko Bogu jest największym przewinieniem, za które czeka najsroższa kara.
Ten zapis w Biblii istnieje nadal. Czy zatem przekleństwo to, istniejące na
przestrzeni tylu tysięcy lat, nie straciło nic ze swej aktualności? Gdy wejdzie się na stronę internetową
www.biblia.pl i do wyszukiwarki wprowadzi
słowo "lekarz", to można tam znaleźć wiele dramatycznych w swej wymowie zapisów.
Wystarczy porównać je z dzisiejszymi zdarzeniami, mającymi miejsce w medycynie
konwencjonalnej, a wówczas przekonać się można, że w medycynie nadal nic się nie
zmieniło. Czyż nie mamy tu do czynienia z pojęciem teorii medycznego spisku
dziejów? To także dowodzi, że nieodzowna jest konieczność nowelizacji przepisów prawa,
idąca w kierunku jak najszybszego i jak najpełniejszego reprezentowania zawodu
lekarza, z uwzględnieniem możliwości współpracy przedstawicieli środowiska
lekarskiego, także z podmiotami, które nastawione są na stosowanie metod
medycyny naturalnej i które dobrze rozumieją znaczenie słowa "profilaktyka".
Ponadto, gdy lekarze będą mogli brać aktywny udział w działaniach osób
stosujących medycynę naturalną, to tym samym metody te poddane będą szerszej
weryfikacji, a chorzy nie będą naciągani przez osoby nieuczciwe, funkcjonujące w
tej branży.
... Prezes SPPCiK "Siła Życia" Kazimierz Piotrowicz
---
Czy widziałeś nasze ostatnie Nowości?
| |
Wyszukiwarka
lokalna
Także w Komunikaty
Zapisz się na
▼Biuletyn▼
(Twoje dane sa całkowicie bezpieczne,
za zapis - upominek)
Twoja
Super Ochrona Medyczna
|