Startowa Do nadrzędnej Nowości English Komunikaty Anty Inne English articles O nas Współpraca Linki Polecamy Ściągnij sobie Zastrzeżenie
| |
Najpierw zdrowie, potem wszystko inne!
Leszek Żądło
Zaskoczenie?
Przecież wszyscy wiedzą, że aby wyzdrowieć, trzeba mieć dużo pieniędzy na leki,
na lekarzy itd. Więc może najpierw potrzebne są pieniądze? Kiedy chcesz osiągać
sukcesy czy to duchowe, czy zawodowe, powinieneś pamiętać, że istnieje niezwykła
prawidłowość: dopóki nie uzdrowisz ciała, pożegnaj się z marzeniami o wielkich
sukcesach!
Tak, tak.
Co prawda, to nie ciało ma władzę nad duchem, ale ciało przejawia stan ducha.
Chore ciało świadczy o tym, że duchowo jesteś chory. Chorujące ciało zwraca ci
uwagę na fakt, że nie traktujesz poważnie siebie ani swoich dążeń. I nie ma
znaczenia, czy wydają ci się one szczególne cenne, czy „odlotowe”. Chore ciało
mówi ci, że nie jesteś w porządku wobec samego siebie. A jakie sukcesy możesz
odnieść, jeśli nie jesteś w porządku wobec siebie? Czy to mają być sukcesy na
miarę twej choroby? A może za cenę zdrowia? Pierwszym z twoich zadań na drodze
do szczęścia i sukcesów musi być zdiagnozowanie ciała i poprawienie relacji z
nim. Musisz je docenić, polubić i uzdrowić. Dokładnie właśnie w tej kolejności!
Dążąc do skutecznego uzdrowienia musisz się zdecydować na najskuteczniejsze
środki do przeciwstawienia się chorobom.
Medycyna oficjalna czeka, aż choroba się wylęgnie, zamiast zdusić ją w zarodku i
„następuje chorobie na pięty, zamiast zastąpić jej drogę”. Nie stara się dotrzeć
do korzeni choroby, a usiłuje usuwać tylko jej symptomy. Ktoś też mądrze
zauważył, że lekarzom (na szczęście nie wszystkim) zależy na takiej sytuacji
służby zdrowia, jaka obecnie jest - czym gorsza, tym dla nich lepiej. Jednak
coraz więcej lekarzy skłania się ku holistycznej metodzie leczenia - zajmującej
się całościowo osobą pacjenta. Ale większość lekarzy leczy zaledwie objawy,
skutki, nie starając się dążyć do rozpoznania i likwidacji prawdziwych przyczyn
niedomagań chorobowych. Czynią to na dwa sposoby: trują, lub okaleczają.
Chemiczne tabletki zamiast likwidować chorobę, potrafią ją tylko bardziej
wepchnąć w głąb organizmu. Często działając pozytywnie na jeden organ ciała,
trują resztę. Także powodują tzw. wampiryzm leczonego nimi organu (organ zamiast
pracować i brać energię z pożywienia, czeka na energię tabletki lub pobiera ją z
sąsiednich organów). Jeżeli zwrócisz się do chirurga, którego specjalnością jest
operowanie, to zazwyczaj zaleci cięcie, które nie zawsze bywa konieczne.
Dlaczego? Bo lubi, bo się akurat na tym zna! Chirurgia, oczywiście, jest
potrzebna, ale przy złamaniach i w stanach powypadkowych, oraz w przypadkach
przekraczających możliwości normalnego trybu leczenia. Lekarz współczesny zna
się na cząstce organizmu i nie interesuje go cały człowiek; staje się
specjalistą małego fragmentu medycyny, a tymczasem wiadomo, że choruje cały
człowiek. Pacjent coraz częściej staje się świadkiem bezradności i niemocy
współczesnej medycyny. Nie może zrozumieć, dlaczego współczesna medycyna - w
pełnym rozkwicie, w epoce komputerów i przeszczepów serca - nie może dać sobie
rady z banalnymi chorobami, takimi jak migrenowe bóle głowy, nerwobóle, nerwice,
moczenie nocne u dzieci, nadciśnienie tętnicze, astma, reumatyzm bezsenność czy
czkawka. Nic więc dziwnego że wielu pacjentów świadomie rezygnuje z
dobrodziejstw służby zdrowia i zwraca się do naturalnych metod leczenia, których
skuteczność nie zawsze została naukowo dowiedziona. Rozumowanie przeciętnego
obywatela jest trzeźwe i praktyczne: nie interesuje się on naukowymi aspektami
metod leczenia, ale przede wszystkim skutecznością, a i w wielu wypadkach
niższymi kosztami leczenia.
Chorujący ma teraz wybór, jak osiołek, któremu „w żłoby dano, w jednym owies, w
drugim siano”.
A efekt uzdrowienia, czy wyleczenia, zależy tylko od tego, w jakim stopniu
pacjent zaakceptuje swoje uzdrowienie i czy przyjmie jego skutki. A więc o
zdrowiu decyduje samouzdrawianie, które opiera się na budowaniu pozytywnego
nastawienia do siebie i swego ciała!
Z pewnością nie ma chorób nieuleczalnych. Może być tylko właściwie lub
niewłaściwie dobrana terapia.
Huna twierdzi, że nie ma nieuleczalnych chorób, ale są nieuleczalnie chorzy
ludzie. To ci, którzy nie widzą sensu życia i pragną umrzeć.
Metod samouzdrawiania jest wiele i w pewien sposób są one do siebie podobne.
Jednak zazwyczaj tylko niewiele z nich okazuje się skutecznymi dla osoby
poszukującej uzdrowienia. Metody zdecydowanie nieskuteczne ignorują nastawienie
pacjenta do jego zdrowia i skutków uzdrowienia.
Dobór najskuteczniejszej terapii zależy od struktury psychicznej uzdrawianej
osoby. Dokonując tak ważnego wyboru najlepiej jest zaufać intuicji, a nie
opiniom znajomych, czy też specjalistów. W praktyce okazuje się, że intuicja
zawodzi nas najrzadziej. Bez względu na to, z jakich sposobów uzdrawiania
korzystamy, powinniśmy pamiętać o SAMOLECZENIU HOLISTYCZNYM czyli całościowym.
Coraz częściej zauważa się, że przyczyny chorób tkwią w psychice człowieka.
Zapewne każdy z nas doświadczył tego mechanizmu, kiedy to nie chcąc iść do
szkoły (np. na klasówkę) na zawołanie miał gorączkę, bóle głowy lub jakąś inną
chorobę. W naszych podświadomych umysłach tkwi więc siła wyzwalania chorób na
zamówienie. Tkwi też w nich przekonanie o tym, że ucieczka w chorobę może nas od
czegoś uwolnić. I to, przed czym uciekamy w chorobę, musi się wydawać gorsze od
ponoszenia skutków choroby. A więc jedną z przyczyn chorób jest lęk przed
życiem, przed tym, co ono z sobą niesie (odpowiedzialnością). Inną z nich jest
poczucie winy i chęć odpokutowania własnym cierpieniem za to, czego się
wstydzimy czy wypieramy. I wreszcie jest też grupa chorób wywoływanych
niezadowoleniem wynikającym z negatywnego stosunku do świata. Można
przypuszczać, że choroby psychiczne wynikają z nastawienia psychicznego. Ale
fizyczne?
Tak, one też.
Kiedy czujemy się źle (np. winni, poniżeni, niezadowoleni), następuje skurcz
mięśni ciała. Ten skurcz ogranicza dopływ krwi, a więc i pożywienia do komórek w
różnych częściach ciała. Są więc one słabiej odżywiane i oczyszczane. Gromadzi
się w nich więcej złogów związanych z przemianą materii. Stają się one coraz
słabsze, coraz bardziej zatrute, a więc i mniej odporne na infekcje. Kiedy stan
nieprzyjemnego samopoczucia, poczucia winy, lub tp., przedłuża się, wówczas mamy
do czynienia z powstaniem chronicznych napięć w ciele. I to one wywołują
choroby. Napięcia te znikają, kiedy człowiek zastosuje niektóre z leków lub
nauczy się świadomie relaksować ciało. Ale relaks to nie wszystko. Jeśli bowiem
relaksujemy się przez 15 minut, a pozostałe przeznaczamy na pielęgnowanie
negatywnych wyobrażeń, to zamiast zdrowia pojawia się huśtawka nastrojów. Ba, u
niektórych osób zaczynają po pewnym czasie pojawiać się nawet upiorne,
prześladowcze wizje. Trzeba przy tym zdawać sobie sprawę z faktu, że przez umysł
przepływa od 50.000 do 70.000 myśli dziennie. Ich jakość zależy od nastroju, od
zainteresowań, od tego, czym się zajmujemy.
Badając swój umysł, swoje intencje, a także odwołując się świadomie do boskości
w sobie, możemy stać się świadkami, czy sprawcami tego dobra, które wydawało się
niemożliwe, czy niedostępne. Tu przydaje się pozytywne myślenie. Pozytywne
myślenie, afirmacje, medytacje ... Te i podobne słowa docierają do coraz
większej rzeszy ludzi. Niektórzy z nich nawet próbują pozytywnie myśleć, czy
medytować, a jednak... sukcesów im brak.
Tylko w życiu nielicznych te idee i słowa nabierają większego znaczenia. Są to
ci, którzy odważyli się nie tylko spróbować, ale również udzielili im ważnego
miejsca w życiu. Wielu z nich przekonało się również, jak potężną moc może mieć
modlitwa - rozumiana jako rozmowa z Bogiem, a nie jako rytuał.
O realnej sile myśli, wyobraźni, czy modlitwy, może się przekonać jedynie osoba,
która świadomie z nich korzysta. Wymaga to wielu własnych doświadczeń i
samoobserwacji. Jednak powszechnie zakorzeniona siła inercji sprawia, że życie
wielu ludzi staje się pasmem koszmarnych cierpień i nieszczęść, z którego chcą
wyjść w jedynym znanym im kierunku: „nogami do przodu”. Boją się, że zmiany nie
tylko nie ujęłyby im cierpień, ale przysporzyłyby pracy. Przecież w naszej
kulturze brak tradycji używania modlitwy, czy pozytywnego nastawienia, dla
poprawy życia i zdrowia, choć dobrych przykładów nie brak i w Nowym Testamencie.
Łatwo zauważyć, że pojedyncze pozytywne myśli mają zbyt mały wpływ, żeby mogły
powodować trwałe zmiany. Opracowano więc system pracy nad budową pozytywnego
nastawienia. Obejmuje on nie tylko powtarzanie w myślach pozytywnych idei
wyczytanych w książkach. Wykorzystuje pisanie afirmacji (czyli pozytywnych
sugestii), wizualizacje (czyli świadome wyobrażenia) oraz modlitwy z zawartością
JEDNOZNACZNIE POZYTYWNYCH TREŚCI.
Choroba może się poddać tylko i wyłącznie wobec zdecydowanego wyboru zdrowia.
Wybór ten wiąże się z koniecznością zaakceptowania i rozwinięcia pozytywnego
nastawienia do siebie, otaczającego świata, oraz do tej sfery istnienia, którą
jedni nazywają Bogiem, a inni Nadświadomością. Jestem pewien, że niektórzy tego
próbowali. Coraz więcej osób usiłuje doprowadzić do swego samouzdrowienia
stosując techniki afirmacyjne lub wizualizacje. Dążenie to jest właściwe, lecz
skutki czasem niezadowalające. Dlatego wielu z tych, którzy próbowali owych
metod, zniechęca się. A tu powinni sobie uświadomić, że nieskuteczność wynika z
prób dokonania częściowego uzdrowienia. Pełne uzdrowienie wymaga całkowitej
przebudowy swego nastawienia z negatywnego na pozytywne. To praca na lata. I
warto znaleźć na nią czas, choć z pewnością bardziej pociąga „używanie” życia,
choć tego czasu wydaje się tak mało wobec wyzwania, jakie niesie świat.
Wyzwanie, które rzuca nam świat, jest niczym wobec ukrywanych w sobie lęków,
niechęci i poczucia niższej wartości. To z nimi trzeba sobie poradzić. A wówczas
każdy jest w stanie zauważyć, że świat mu nie rzuca żadnych wyzwań, że to on sam
wyzwał świat, by udowodnić, że potrafi walczyć, choć nie potrafi dojść do
porozumienia z samym sobą. I co wtedy? Trzeba stworzyć sobie wizję lepszego
życia po uzdrowieniu. Życia harmonijnego, radosnego, twórczego i przyjemnego. I
wprowadzić ową wizję do podświadomości, by w nią uwierzyła tak samo, albo i
mocniej, jak w tę, która doprowadziła nas do choroby. Pełne uzdrowienie wymaga
odwagi, ponieważ często oznacza konieczność zaakceptowania zmian w całym swoim
światopoglądzie. Każdy więc powinien wybrać: zdrowie, czy stagnacja?
A pełnia zdrowia, to nie tylko brak bólu i cierpienia. To możność i zdolność
odnoszenia sukcesów w każdej dziedzinie życia, to łatwe i bezwysiłkowe, a przede
wszystkim twórcze funkcjonowanie w tym świecie, w tym społeczeństwie, w tym
systemie ekonomicznym. Takie są skutki pełnego uzdrowienia. Być może, że brzmi
to jak propaganda sukcesu, której nie lubimy. Jednak wszystko jest możliwe,
kiedy oprócz dobrych życzeń stosuje się właściwe środki służące osiąganiu celów.
A wtedy możliwe stają się cuda!
Od niepamiętnych czasów ludzie ufali intuicji i wierzyli w cuda. Możliwość
czynienia i zachodzenia cudów tkwi w naturze. Cuda zdarzają się zgodnie z
metafizycznym prawem. Poznając prawa metafizyki można się nauczyć, jak uzdrowić
swój stosunek do zdrowia i uzdrawiania. A to zapewnia 90% sukcesu. Pozostałe 10%
to praca nad sobą.
Każdy ma możliwość świadomie i celowo korzystać z tego, co większości z nas
wydaje się niemożliwym, czy nieosiągalnym:
- poprawa jakości swego życia,
- natychmiastowe uzdrowienia,
- materializacje brakujących części ciała (nie ulegaj euforii!),
- natychmiastowe gojenie ran, czy zrastanie się złamanych, lub nawet obciętych
kończyn,
Z doświadczenia wiem, że ludzie poprawiwszy sobie zdrowie i samopoczucie
najczęściej szokowali swoje otoczenie. I jeśli nie podtrzymywali pozytywnego
nastawienia do zmian, jakie dokonały się w ich życiu, czy stanie zdrowia, padali
ofiarami presji zaniepokojonego zmianami otoczenia. Dlaczego?
Otóż... poprawiając sobie zdrowie i jakość życia burzymy mity społeczeństwa,
które wierzy w powszechność nędzy i cierpienia.
Pamiętajmy więc o odpowiedzialności za samych siebie.
Warto też pamiętać, że uzdrowienie ciała, czy któregoś z jego organów, to
zaledwie mały kroczek w procesie samouzdrawiania Powinien on objąć całe nasze
życie, a wówczas zdrowie stanie się rzeczywistością. Tym, co powinno zostać
uzdrowione, są: związki z innymi, z Bogiem, stosunek do siebie, do pracy i do
pieniędzy. Lata pracy nad sobą, nad zmianą sposobu myślenia owocują z każdym
dniem. Łatwiej i przyjemniej jest żyć. Z życia znikają choroby i wiele
ograniczeń.
KAŻDEGO DNIA i na każdym kroku mamy dowody tego, że zmiana nastawienia na
pozytywne jest nie tylko możliwa, ale ponadto powoduje niesamowicie pozytywne
skutki. Niektóre z nich mają wręcz wymiar cudów! Istnieją warunki, w których
cuda się zdarzają i takie, w których zdarzyć się nie mogą. Są to warunki
psychiczne i mentalne. Obejmują one całokształt nastawienia człowieka, który
liczy na cud. Już samo liczenie na cud jest spełnieniem jednego z nich.
Najważniejsze z nich jednak to ufność i wiara w nieograniczoną, dobrą moc Boga.
Boskie uzdrawianie jest niezwykle proste i działa z ogromną siłą i precyzją.
Polega ono na odwoływaniu się do uzdrawiającej mocy Boga i na przyjmowaniu Jego
darów. A to znaczy, że jego warunkiem jest akceptacja zmian i otwartość na ich
zajście. W przygotowaniu do modlitwy o uzdrowienie każdy powinien uwzględnić, że
po uzdrowieniu będzie przyjmował dary i błogosławieństwa boże w każdej chwili
życia. Najpotężniejszą uzdrawiającą siłą jest miłość. Brzmi to jak truizm, a
jednak jest prawdą. Miłość jest czym innym niż wyobrażenia o niej. Jest ona
czysta, świetlista i przyjemna, nie podniecająca. W naszym otoczeniu jest
nieskończenie wiele miłości. Kochający Bóg jest nieskończenie hojny i nie skąpi
ani miłości, ani możliwości dokonywania cudów. Tę ideę należy przełożyć na język
konkretów zrozumiałych dla podświadomości. A to znaczy, że należy zacząć od
polubienia i pokochania siebie.
Stan gotowości do przyjęcia skutków uzdrowienia decyduje o tym, czy ono zachodzi
i jak długo trwa.
W sprawach tak ważnych jak zdrowie, należy się liczyć z silnym oporem
podświadomości świadczącym o intencjach używania chorób w partykularnych celach.
A skutki takich praktyk są trudne do przewidzenia, chociaż... człowiek poprzez
swoje negatywne wyobrażenia może nawet spowodować fizyczne zmiany swego ciała,
np. przez wypadek drogowy. Podobnie jest z wyzdrowieniem, tylko że w jego
przypadku konieczna jest koncentracja na pozytywach. Wyzdrowienie jest nawet
łatwiejsze od wykreowania sobie nieszczęścia. W pełni zachodzi ono TYLKO w ten
sposób, że udaje się zmienić wyobrażenia z negatywnych na pozytywne.
Podświadomość jednak zwykle woli te bardziej dramatyczne - wydają się bowiem
ciekawsze.
Aby osiągnąć sukcesy w jakiejkolwiek dziedzinie, należy konsekwentnie
koncentrować się na tym, co wybieramy! Wybierajmy więc cuda nie tylko przy
uzdrawianiu siebie. Wybierajmy je dla całego życia.
Mamy tu za mało miejsca, bym mógł przedstawić działanie metod samouzdrawiania z
właściwymi im skutkami i uwarunkowaniami. Uczyniłem to w kilku książkach, które
zainteresowanym serdecznie polecam. Za szczególnie ważne w tym temacie uważam
informacje zawarte w pracach:
B. Augustynowicz i L. Żądło: Cuda samouzdrawiania oraz
Wiedza tajemna - huna w praktyce.
Inwestycja w dwie książki to mniejszy wydatek niż opłata za zabieg uzdrawiający.
A korzyści mogą być znacznie większe! Choć trzeba przyznać, że dłużej na nie
trzeba pracować.
Medytacja samouzdrawiania:
Usiądź sobie wygodnie z prostym kręgosłupem w stanie relaksu ciała i umysłu.
Zacznij medytację krótką indywidualną modlitwą z prośbą o uzdrowienie do Boga i
otwórz się na przepływ Boskiej Uzdrawiającej Energii Miłości. Otwórz się na
napływającą do ciebie boską energię, aby wykorzystać ją na uzdrawianie. Wyobraź
sobie, że ta energia wpływa do ciebie, do twojego centrum serca i promieniuje
stamtąd jak słońce. Ty jesteś cały tym słońcem. Poddaj się tej energii czystej i
bardziej promiennej niż słońce, czystszej niż śnieg, niezwykle subtelnej. Skup
się na twoim centrum serca, jeśli chcesz, to połóż tam swoje dłonie i pozostań w
tej energii czystego światła. Pozwól ją sobie odczuć. Wyobraź sobie swoje
centrum serca, wyobraź sobie, że w twoim centrum serca rośnie wspaniały różowy
kwiat, kwiat jest zamknięty w pąk. Wyobraź sobie, że ten kwiat rozwija się, jest
śliczny i wspaniale rozwinięty. Wyobraź sobie, że w centrum tego kwiatu znajduje
się wspaniały kamień szlachetny mieniący się tysiącem przepięknych barw. Pomyśl,
że to jest boskość w tobie. Otwórz się na boskość w sobie, na swoje prawdziwe
„Ja” w centrum serca. Przyjmij uzdrowienie.
Artykuł ukazał się na www.cudownyportal.pl
(Wszystko dla Ciała, Umysłu i Ducha) w 2003 r.
Share
| |
Wyszukiwarka
lokalna
Także w Komunikaty
Zapisz się na
▼Biuletyn▼
(Twoje dane sa całkowicie bezpieczne,
za zapis - upominek)
Twoja
Super Ochrona Medyczna
|