|
|
Homeopatia: nowoczesny system medyczny Dr Ton Nicolai, Prezydent Europejskiego Komitetu ds. Homeopatii [Poniżej artykuł z Nieznanego Świata nr 3/2013 (za zezwoleniem redakcji), który polecamy nie tylko ze względu na wyjaśnienie istoty i roli homeopatii, ale ze względu na dobre wyjaśnienie naszego ogólnego stanowiska w kwestii zdrowia, leczenia i kondycji współczesnej medycyny. Jest on także ważny w kontekście obecnej nagonki na homeopatię. We wspomnianym numerze Nieznanego Świata jest też artykuł z szerszym omówieniem sytuacji w Posce oraz linkami do innych artykułów. Jeśli zechcesz, możesz się dołączyć do petycji w sprawie jej obrony na www.petycje.pl/9151 . W niniejszym tekście umieściłem także parę przypisów/uwag od LepszeZdrowie – w nawiasach […] ]
Homeopatia znalazła się w dziwnej, paradoksalnej sytuacji. Z jednej strony, rozwija się i jest stosowana przez rosnącą liczbę ludzi na całym świecie. Korzystają z niej miliony osób. Z drugiej strony, była i jest intensywnie krytykowana. Spróbujmy się zagłębić w powody tej paradoksalnej sytuacji. Ponad 100 milionów obywateli w Europie stosuje homeopatię w ramach opieki zdrowotnej. Co roku wydają oni na leki homeopatyczne 1,7 miliarda euro, co oznacza 4 € na osobę. Leki homeopatyczne stanowią 1 procent ogółu rynku farmaceutycznego Europy. Dlaczego ludzie, o jakich mowa, w pierwszym rzędzie kierują się ku homeopatii? Ponieważ doceniają jej łagodne, bezpieczne i efektywne podejście. Szukają uwolnienia od przewlekłych chorób, gdyż leczenie konwencjonalne okazuje się nieefektywne. Nie oznacza to, że są przeciwni terapii uwzględniającej odpowiednie stosowanie antybiotyków, środków przeciwbólowych, procedur chirurgicznych lub leczeniu innymi lekami dla uzyskania chwilowej ulgi. Wiedzą jednak, że istnieje różnica pomiędzy objawową ulgą, a prawdziwym leczeniem choroby i chcieliby uniknąć długofalowej czy nawet trwającej całe życie zależności od przepisywanych lekarstw. W dodatku wyraźnie poszukują czegoś, czego nie znaleźli w nowoczesnej, wysoko stechnicyzowanej medycynie. Oczekują bardziej osobistego podejścia, którego obecny system opieki zdrowotnej często nie jest już w stanie zapewnić. Ponadto wzrasta w nich poczucie osobistej odpowiedzialności za zdrowie i opiekę zdrowotną, jak również zainteresowanie dobrostanem. Mają oni łatwy dostęp do światowych zasobów internetowych o zdrowiu, dzięki czemu mogą znaleźć metody rozwiązania swoich problemów zdrowotnych. W Europie jest 50 tysięcy, a na całym świecie 200 tysięcy lekarzy, którzy przeszli szkolenie i edukację w zakresie homeopatii. Dlaczego zwrócili się ku niej? Ponieważ dostrzegli, że homeopatia może być wysoce efektywna i, gdy jest to możliwe, preferują ją jako bezpieczniejszą metodę powrotu do zdrowia, niż bardziej ryzykowne i niebezpieczne metody konwencjonalne (...). Duża liczba szpitali w Austrii, Francji, Niemczech, Włoszech, Hiszpanii i Wielkiej Brytanii zapewnia leczenie homeopatyczne prowadzone przez lekarzy w publicznych poradniach. W wielu europejskich uniwersytetach prowadzone są kursy popularyzujące homeopatię w trakcie przed- i podyplomowych zajęć z homeopatii dla lekarzy.
Na prezentowanym wykresie można zobaczyć, które kraje europejskie usankcjonowały homeopatię ustawowo lub wprowadziły ją do praktyki poprzez narodowe towarzystwa medyczne. Zachodnia medycyna konwencjonalna
tradycyjnie ma do czynienia z chorą częścią pacjenta co oznacza, że
skupia się na istotnych medycznie objawach i na ich medycznym leczeniu. Lekarze
homeopaci natomiast nie rozważają chorób jako ograniczonych miejscowo procesów
fizycznych. Biorą pod uwagę całokształt problemów związanych z pacjentem: jego
wrażliwość na temperaturę i zjawiska pogodowe, energię, sen, apetyt, trawienie,
pocenie się, wrażliwość na hałasy, światło, zapachy, lęki, zaburzenie
postrzegania rzeczywistości, temperament, predyspozycje, przyczyny pobudzenia i
czynniki wyzwalające stan chorobowy, przebieg choroby w czasie i zmiany powstałe
w wyniku wcześniejszych chorób, wypadków, szczepień, stylu życia, historię
choroby zainteresowanego i jego rodziny. Kładą oni również nacisk na terapię zindywidualizowaną obejmującą wszystkie objawy występujące u pacjenta. Nie ma pojedynczego leku homeopatycznego, który może wyleczyć wszystkich z określonej choroby. Nawet, jeśli chorzy dysponują taką samą diagnozą konwencjonalną, ich indywidualne objawy (dysfunkcje), indywidualna droga radzenia sobie ze stresem, indywidualna charakterystyka i osobowość mogą się znacząco różnić. Innymi słowy, lekarze stosujący homeopatię skupiają się na wyjątkowości pacjenta i zmiennych cechach. Leczenie całej osoby oznacza, że leki homeopatyczne dobierane są ze względu na ich indywidualne dopasowanie. Lekarze stosujący homeopatię nie używają silnych środków leczniczych, które mają szerokie spektrum działania na szeroką grupę osób z tymi samymi chorobami, ale używają ekstremalnie małych dawek substancji leczniczych, które są wysoce zindywidualizowane. Swoje zalecenia opierają o zasadę podobieństwa. Stwierdza ona, że substancje są używane do leczenia zaburzeń, których objawy okazują się podobne do tych, które wywołują u osób zdrowych. Bardzo prosty przykład: jeśli kiedykolwiek obieraliście cebulę, wiecie, że powoduje to swędzenie, pieczenie i łzawienie oczu. Cieknie również nos i zaczynacie kichać. Osoby cierpiące na katar sienny z objawami pieczenia, załzawionymi oczami, kichaniem i cieknącym nosem mogą znaleźć ulgę po za życiu homeopatycznego preparatu zrobionego na bazie cebuli. Ten stan powinien być tak podobny, jak to możliwe, do stanu pacjenta, jego indywidualnego wzorca reagowania. Im głębszy wgląd mają lekarze w taki stan, tym lepiej mogą dobrać leki, tym większa okazuje się wrażliwość na taki dobrany lek i tym mniejsza dawka jest potrzebna, by poprawić stan zdrowia. Lekarze stosujący homeopatię wiedzą, że choroby przewlekłe są kombinacją wrażliwości i czynników wyzwalających. Leczenie homeopatyczne skupia się na wrażliwości na choroby, tzn. na tym, w jaki sposób dana osoba reaguje na czynniki wyzwalające i warunki zewnętrzne. Do czynników wyzwalających (nie przyczyn) zaliczamy: urazy, alergeny, wirusy, bakterie, grzyby, pierwotniaki, pasożyty, utratę ukochanej osoby, zbyt dużą presję odpowiedzialności, urazy z dzieciństwa, bezrobocie, problemy rodzinne, nierozwiązane konflikty wewnętrzne itp. Tylko wówczas, gdy ludzie są wrażliwi na określone czynniki wyzwalające, mogą zapadać na choroby. Panuje powszechne przekonanie, że homeopatia jest użyteczna jedynie w prostych, samoograniczających się chorobach. W rzeczywistości udowodniła ona swoją efektywność u pacjentów z wszystkimi rodzajami ostrych i przewlekłych chorób. Jedynymi ograniczeniami są: poważny uraz, choroby zagrażające życiu, nieodwracalne uszkodzenie tkanek lub inne sytuacje wymagające technologii medycznej. W takich przypadkach w pierwszym rzędzie stosowana jest medycyna konwencjonalna. Homeopatia może być używana z powodzeniem np. w pediatrii, ginekologii i medycynie ratunkowej. Odwołuje się do niej coraz więcej pacjentów i lekarzy (także weterynarii!) na całym świecie. Mimo to ciągle traktuje się ją bardzo krytycznie. Wielu lekarzy i naukowców przejawia względem homeopatii uprzedzenia i nienaukowe nastawienie. Innymi słowy, nie wiedzą zbyt wiele o homeopatii, nigdy jej nie próbowali, ale nadal jej nie lubią. (...). Jakie zaś są fakty? Istnieją setki tysięcy przypadków homeopatycznej terapii zakończonej sukcesem. Badania obserwacyjne tysięcy pacjentów z chorobami przewlekłymi, niewystarczająco reagujących na uprzednie leczenie konwencjonalne, wykazały pozytywne wyniki w przypadku 40-70% z nich: poprawę zdrowia, redukcję liczby przyjmowanych leków konwencjonalnych. (...). Sceptycy utrzymują, że nie ma dowodów
klinicznych na skuteczność homeopatii. W rzeczywistości pomijają oni i nie
dowierzają takim dowodom, ponieważ nie wierzą w możliwość działania homeopatii.
Sceptycy utrzymują, że nie ma dowodów klinicznych, ale w rzeczywistości pomijają i nie ufają badaniom klinicznym. DLACZEGO? Wierzą, że nie ma naukowego wyjaśnienia, iż ultramolekularne roztwory leków homeopatycznych mogą wywoływać efekt, ponieważ nie zawierają żadnych cząsteczek, a więc wszystkie dowody kliniczne dotyczące homeopatii są niepewne. Innymi słowy: skoro nie mogę zrozumieć, jak to jest możliwe, nie jest to możliwe. Ale, nawet pomimo tego, że nie wiemy jak homeopatia dokładnie działa – powtarzalne, wysokiej jakości badania podstawowe w eksperymentach biologicznych na zwierzętach, roślinach, wyizolowanych pojedynczych komórkach i kulturach komórkowych, podobnie jak eksperymenty fizyczne (termoluminescencja niskotemperaturowa, spektroskopia, NMR, kalorymetria przepływowa itp.) prowadzą do wniosku, że nawet bardzo rozcieńczone roztwory homeopatyczne dają mierzalne efekty. Oznacza to, że teoria/wiara, iż używająca ultramolekularnych roztworów homeopatia jest nieprawdopodobna czy niemożliwa, nie jest poprawna. Już Albert Einstein powiedział: Uprzedzenie trudniej jest rozbić niż atom. [nauka coraz bardziej uświadamia sobie, że istnieją takie zjawiska jak: pamięć wody, struktury subatomowe niosące informacje („medycyna informacyjna”), zjawiska kwantowe w procesach biochemicznych, a nawet rodzaj świadomości na tych poziomach – grają one prawdopodobnie rolę w mechanizmach homeopatii]. Cała kontrowersja dotycząca homeopatii ma u swego podłoża paradygmaty – homeopatyczny i konwencjonalny zachodniej medycyny, ich podstawowe koncepcje i filozoficzne perspektywy dotyczące zdrowia i choroby. Z punktu widzenia biomedycznego perspektywa homeopatyczna jest obca, niesamowita i dziwaczna. Wygląda to jak dwa całkowicie różne języki – np. angielski i chiński. Musimy zdać sobie sprawę, że zachodnia medycyna bazuje na specyficznym – biomedycznym – modelu, który jest tak głęboko wpleciony w społeczeństwo i system opieki zdrowotnej, iż można zapomnieć, że stanowi on jedynie jeden ze sposobów myślenia, jedną z perspektyw. Model ten nie zawsze dominował w naszym społeczeństwie. Do początku XIX wieku terapeutyczny paradygmat postrzegał istotę ludzką, jako całościowy system połączeń odbierających wpływy z otaczającego środowiska i pozostający w stanie zdrowia (tak w oryginale – przyp. red.), w dynamicznej równowadze. Choroba była formą nierównowagi. Zatem terapie koncentrowały się na przywróceniu równowagi właśnie. Jednak na początku okresu Oświecenia ten paradygmat zaczął się zmieniać. Nastąpił proces racjonalizacji i nauka sama zaczęła się ograniczać do badania zjawisk, które mogą być mierzone, ważone i kwantyfikowane. Idee Kartezjusza i Wiliama Harveya dały podwaliny zachodniej medycynie z jej mechanistyczną koncepcją ludzkiego ciała, i traktowania istoty ludzkiej jako złożonej fizykochemicznej maszyny. Przyjęto założenie, że zrozumienie molekularnych podstaw żywych systemów rozwiąże wszystkie problemy medyczne. Wraz z powstaniem fizjologii eksperymentalnej, biochemii, technik i wyposażenia laboratoryjnego, a szczególnie odkrycia bakterii pod koniec XIX wieku zaczął się rozwój zachodniej medycyny. Jej idea zakłada, że choroby są defektami fizykochemicznej maszynerii, oddzielonymi od ludzkiej świadomości, zaś celem medycyny jest naprawa i zapobieganie tym defektom. Choroby są zwalczane poprzez interwencję w patologiczne procesy przy pomocy silnych substancji chemicznych (zapisywanych leków) i chirurgii. Biomedycyna jest wewnętrznie interwencjonistyczna , a więc lekarz aktywnie interweniuje w chorobę pacjenta, starając się być postrzeganym, jako naprawiający problem. Zachodnia medycyna walczy przeciwko chorobom, co widać wyraźnie w nazwach i rodzajach różnych lekarstw. Paradygmat biomedyczny okazał się całkiem skuteczny, szczególnie w obszarach, gdzie zostały zidentyfikowane jasne fizyczne przyczyny, które łączyły się z określonym stanem, tak jak w chorobach infekcyjnych, w chirurgicznym opracowywaniu urazów, czy chemicznych modyfikacjach funkcji komórek i ciała. Ta lista osiągnięć medycyny zachodniej robi wrażenie. Możemy do niej zaliczyć: medycynę ratunkową, antyseptykę, transfuzję krwi, chirurgię, przeszczepianie organów i tkanek, leczenie stanów zagrażających życiu (antybiotyki, kortyzon, chemioterapia), a także stanowiących przedmiot zainteresowania psychiatrii (leki psychotropowe) oraz szczepienia. Jednak rosnąca część populacji, włączając w to lekarzy, pielęgniarki i innych pracowników ochrony zdrowia w różnych krajach dostrzega ograniczenia konwencjonalnego podejścia do choroby. I tak:
Należy wreszcie wspomnieć i to, że dobroczynne efekty leczenia medycznego nie są poparte twardymi dowodami. Staje się oczywiste, że model biomedyczny osiąga swoje granice. Ciągle musimy mieć na uwadze, że biomedycyna jest nieodzowna dla leczenia poważnych urazów, chorób zagrażających życiu, czy stanów z nieodwracalnym uszkodzeniem tkanek i innych stanów wymagających technologii medycznych. Nigdy nie powinniśmy wylewać dziecka z kąpielą. Należy natomiast korzystać ze środków konwencjonalnych odpowiednio – i z rozwagą. Jeśli porównamy biomedycynę i homeopatię, możemy odnieść mylne wrażenie, że różnice leżą jedynie w stosowanej technologii i narzędziach. Jednak istotna różnica leży w kluczowych paradygmatach, dotyczących podstawowych koncepcji i filozoficznych perspektyw zdrowia/choroby. Jak już powiedziałem, zachodnia medycyna zaczęła rozwijać się gwałtownie pod koniec XIX wieku wraz z powstaniem eksperymentalnej fizjologii, biochemii i – szczególnie – odkryciem bakterii. W debacie o roli bakterii w rozwoju chorób mamy dwa przeciwstawne punkty widzenia. W Niemczech idee Roberta Kocha przeciwstawiały się ideom Maksa Josefa von Pettenkofera. Koch argumentował, że to mikroorganizmy są winowajcami i skupiał się na eradykacji bakterii, kwarantannie, dezynfekcji i sterylizacji parą wodną. W przeciwieństwie do tego Maks von Pettenkofer argumentował, że choroby są wywoływane pierwotnie przez złą higienę i podkreślał rolę podstawowej prewencji poprzez reformy sanitarne (budowanie kanalizacji i systemów odpływowych). Von Pettenkofer był tak dalece przekonany, że same mikroorganizmy nie wystarczą do wywołania choroby, iż kluczowy eksperyment przeprowadził na sobie samym. Przyjął świeżą kulturę bakteryjną pochodzącą od umierającej na tę chorobę osoby. W wyniku tego doznał nieznacznego ataku biegunki z licznymi bakteriami w stolcu. Mimo iż przyjął znaczną, w porównaniu z przypadkową infekcją, liczbę mikroorganizmów, nie zachorował. Podobny argument w postaci dobrze znanego wydarzenia historycznego, pojawił się we Francji w dyskusji pomiędzy Louisem Pasteurem i Claudem Bernardem. Pasteur argumentował, że mikroby lub zarazki są pierwszym czynnikiem w chorobach zakaźnych. Bernard zaś twierdził, że choroby ciągle unoszą się nad nami, a ich zarazki są rozwiewane przez wiatr, jednak osiedlają się tylko wtedy, gdy grunt jest gotowy na ich przyjęcie. Jak wiadomo ostatnimi przekazanymi słowami Pasteura było zdanie: Bernard miał rację. Zarazek jest drobnostką, podłoże jest wszystkim. Ostatecznie przetrwały jednak idee Pasteura i Kocha, koncentrujące się na zwalczaniu choroby przez zabijanie zarazków. Koch określił bakterie mianem najmniejszych, lecz najbardziej niebezpiecznych wrogów rodzaju ludzkiego, którzy muszą być zniszczeni. W pierwszej połowie XX w. rozwinęło się stosowanie czynników antybakteryjnych, takich jak sulfonamidy, a później penicylina. Antybiotyki te dramatycznie zredukowały zachorowania i umieralność spowodowane infekcjami. Jednak położenie nacisku na zabijanie zarazków doprowadziło do obecnej sytuacji, gdy coraz bardziej rozwijają się bakterie odporne na antybiotyki, co, zdaniem WHO zapowiada, przyszłą katastrofę zdrowotną. Zapomniano po prostu, tak jak powiedział Bernard, że podłoże jest wszystkim, czyli innymi słowy – ważny jest gospodarz i jego zdolność do odparcia najeźdźców. Zaabsorbowanie niszczeniem mikrobów odsunęło zainteresowanie optymalizowaniem naturalnej odporności pacjentów. Silny system odpornościowy utrzymuje ludzi w zdrowiu wbrew ciągłej ekspozycji na zarazki, które przenikają każde środowisko. Źródłem dobrego zdrowia jest zdolność układu odpornościowego do radzenia sobie z mikroorganizmami. Jednak byli tacy lekarze oraz naukowcy, których podejście do chorób różniło się od głównego nurtu myślenia medycznego. Już ponad 100 lat temu sir William Osler, ojciec nowoczesnej medycyny, utrzymywał, że o wiele ważniejsze jest, by wiedzieć, jaki rodzaj pacjenta ma chorobę, niż jaki rodzaj choroby ma pacjent. Oraz, że dobrzy lekarze leczą chorobę, natomiast wielcy lekarze leczą pacjenta, który ma chorobę. Kilka dekad później klinicyści i naukowcy z Europy i Północnej Ameryki odpowiedzieli na to, co postrzegali jako rosnący redukcjonizm zachodniej medycyny. Redukcjonizm jest formą myślenia, która identyfikuje choroby z pojedynczymi przyczynami, takimi jak bakterie czy nieprawidłowości biochemiczne i które zwraca zbytnią uwagę na anatomiczną lokalizację chorób w poszczególnych organach i tkankach. Z wielu czynników, które przyczyniają się do choroby – socjologicznych, środowiskowych, fizycznych, psychologicznych – zachodnia medycyna skłania się do izolowania pojedynczego czynnika fizycznego i etykietuje go jako przyczynę. Ta perspektywa stała się coraz trudniejsza do utrzymania, a w dziedzinie zdrowia publicznego i epidemiologii zaczęły być widoczne wątki holistyczne. George L. Engel w 1977 roku napisał swój przełomowy artykuł w piśmie Science : Obecnie dominujący model choroby jest biodynamiczny i nie pozostawia w swej strukturze miejsca na socjologiczne, psychologiczne i behawioralne wymiary choroby. W swoich klasycznych pismach Engel wyraźnie ostrzega przed kryzysem paradygmatu biomedycznego i konceptualizuje nowy model, który uwzględnia aspekty socjologiczne i psychologiczne, jako dające lepsze rozumienie procesu chorobowego. Postawił także swoim czytelnikom pytanie: Jak długo jeszcze nauka medyczna musi być powiązana z XVII-wiecznym światopoglądem? W ostatnich latach model biopsychosocjologiczny Engela znalazł szerokie uznanie w niektórych dziedzinach akademickich i instytucjonalnych, takich jak edukacja i psychologia zdrowotna, zdrowie publiczne czy medycyna prewencyjna. Obecnie ogólnie akceptuje się, że choroba i zdrowie są wynikiem interakcji zachodzących pomiędzy czynnikami biologicznymi, psychologicznymi i socjologicznymi. Wielu autorów do swoich definicji zdrowia włącza aspekty umysłowe i socjalne. Engel stwierdził, że szczególnie w erze, w której w zachodnim świecie raczej przewlekłe niż infekcyjne choroby stanowią główną przyczynę cierpienia, musimy odrzucić obraz specyficznych patogenów i specyficznych chorób i przyjąć koncepcję wieloprzyczynowości. Większość chorób przewlekłych powstaje w wyniku wzajemnego oddziaływania wielorakich wpływów (sieć „przyczynowości”), włączając status socjoekonomiczny i czynniki psychospołeczne, takie jak stresory i styl życia. Aaron Antonovsky argumentował, że nawet, jeśli skupimy się bardziej na zapobieganiu i włączymy koncepcję wieloprzyczynowości, sam paradygmat pozostaje nadal patogeniczny! Podkreślał, że prawdziwym misterium nie jest zrozumienie, dlaczego ludzie stają się chorzy i umierają. Przede wszystkim patogeny są wszechobecne i endemiczne. Prawdziwym misterium okazuje się zrozumienie, dlaczego niektórzy ludzie w pewnych sytuacjach cierpią mniej od innych i kierują się ku zdrowiu. Ten pogląd doprowadził go do stworzenia terminu salutogeneza – budowanie zdrowia. (Salutogeneza, w odróżnieniu od powszechnej patogenezy, nie koncentruje się na powstawaniu chorób, ale na wzmacnianiu elastyczności i samodzielności organizmu. W koncepcji tej aktualny stan zdrowia określa punkt na kontinuum – pomiędzy brakiem zdrowia a idealnym zdrowiem, a nie etykieta choroby lub jej brak. Jest to zbieżne z koncepcją takich nauk, jak biologia systemów i sychoneuroimmunologia – przyp. red.NŚ). [Zaskakująco, podobny pogląd o potrzebie zajmowania się zdrowiem i budowaniem w sobie świadomości zdrowia jako elementu naszej natury – w odróżnieniu od skupianiu się na chorobach, opisał już 100 lat temu Wallace D. Wattles w swojej książeczce Naukowa Metoda Osiągania Zdrowia, ostatnio udostępnionej po polsku na stronie www.prawdziwysekret.pl. Warto zwrócić uwagę, że chociaż dla niektórych myśli autora wydają się fantastyczne i mają posmak ezoteryki, to coraz bardziej znajdują potwierdzenie w fizyce współczesnej]. W koncepcji salutogenezy zdrowie jest postrzegane jako ruch po kontinuum na osi pomiędzy całkowitym brakiem zdrowia a pełnym zdrowiem. Ważniejsze jest skupienie się na zasobach konkretnego człowieka i jego zdolności do tworzenia zdrowia, niż klasyczne skupienie się na czynnikach ryzyka, złym zdrowiu i chorobie. Ważniejsze jest wzmocnienie elastyczności danej osoby niż interweniowanie w jej ciało, aby obronić się przed chorobą. Salutogeneza jest centralną zasadą homeopatii oraz innych terapii alternatywnych i zyskała bardziej centralną pozycję w zdrowiu publicznym, badaniach promocji zdrowia i praktyce. Bardziej holistyczny pogląd może być widoczny w niektórych rodzących się naukach, takich jak biologia systemów i psychoneuroimmunologia. Zaczynają być one stosowane do wspierania interpretacji, wyjaśniania i przewidywania zjawisk biologicznych. Biologia systemów skupia się na systematycznym studiowaniu kompleksowych interakcji systemów biologicznych, poprzez używanie do ich badania nowej perspektywy (holizmu zamiast redukcjonizmu). W pojęciu biologii systemów, jednostki stanowią żyjące systemy, które są samozdrowiejące, samoodnawiające, homeostatyczne i adaptacyjne. Choroby wynikają z kompleksowych, dynamicznych i specyficznych interakcji pomiędzy różnymi składowymi całego systemu. Psychologiczne stresory, czynniki infekcyjne, urazy itp. postrzega się jako czynniki destabilizujące, podczas gdy wewnętrzne czynniki systemu działają, albo okazują się gotowe do działania dla utrzymania stałości czy homeostazy (...). W homeopatii istota ludzka traktowana jest jako całościowy, dostosowujący (adaptujący) się, samoregulujący, twórczy system biologiczny. W myśl jej założeń zły stan zdrowia/choroba wynika z zakłócenia organizmu przez przyczyny, których należy poszukiwać na płaszczyznach fizycznej i emocjonalnej, socjalnej, umysłowej i duchowej. Leczenie homeopatycznie mobilizuje i stymuluje zdolności samoregulacyjne , odbudowuje balans w psychosomatycznym systemie, pomaga w utrzymaniu zdrowia, dobrostanu oraz wzmocnieniu autonomii i elastyczności pacjenta, a opieka jest zindywidualizowana.
Ponieważ homeopatia nie oznacza bezpośredniej walki z określonymi chorobami, ale mobilizację i stymulację zdolności samoregulacyjnych organizmu, jej działanie nie jest ograniczone do określonych chorób, lecz okazuje się możliwe do zastosowania przy wszystkich ich rodzajach. Ponieważ ochrona życia zawsze była najwyższym priorytetem, w poważnych, zagrażających życiu chorobach (sepsa, rak itp.) homeopatię wdraża się jako drugą metodę. Jeśli potrzebne okazują się rozwiązania techniczne (operacje z powodu uniemożliwiających funkcjonowanie odchyleń anatomicznych), nie jest ona wskazana. Ze stosowania homeopatii płyną liczne korzyści. Oto niektóre z nich:
Nikt nie zamierza rugować zachodniej medycyny konwencjonalnej. Holistyczny i biomedyczny model nie powinny ze sobą walczyć, lecz spróbować koegzystować, jako dwie odmienne, ale niekoniecznie niekompatybilne możliwości podejścia do zagadnień zdrowia. Oba modele mają swoje plusy i ograniczenia. Biomedycyna jest bardziej wskazana, gdy konieczne są intensywne interwencje, takie jak leczenie poważnych urazów i chorób zagrażających życiu czy stanów z nieodwracalnym uszkodzeniem tkanek i innych sytuacji wymagających technologii medycznej. Homeopatia jest natomiast bardziej odpowiednia z punktu widzenia odbudowy własnych naturalnych systemów pacjentów w celu walki z chorobami i utrzymania zdrowia.
Od redakcji NŚ: Prezentowana przez nas publikacja została oparta na fragmentach wystąpienia dra Tona Nicolai na Międzynarodowej Konferencji Homeopatia w Europie: praktyka, idea, badania, która odbyła się 1 października 2011 r. w Warszawie. -- Patrz też artykuły: i późniejsze ( > lokalna wyszukiwarka)
|
Zapisz się na
(Twoje dane sa całkowicie bezpieczne, Twoja Super Ochrona Medyczna
|
Wyszukiwarka lokalna Umożliwia wyszukiwanie wg stopnia
dopasowania lub dat (patrz opcje wyników po wyświetleniu).
Copyright Leszek
Korolkiewicz 2007-19
admin( @ )lepszezdrowie.info
Zastrzeżenie i
Polityka Prywatności |