|
|
Dylemat: człowiek - ekologia - klimat
(wykorzystuję list, jaki
napisałem kiedyś do Pawła N. - tutaj umieszczono w 2009 r.) Akcja Al Gore’a była najbardziej spektakularna, ale nie jedyna. Faktem są duże zmiany w strefach okołobiegunowych – zmniejszanie się Grenlandii, Antarktydy, topnieją lodowce – także te górskie. Klimat stał się niestabilny – widzimy to na podstawie prognoz pogody (często się nie sprawdzają) oraz porównując w pamięci dane zimy do obecnych. Podnoszenie się poziomu oceanów stanie się rzeczywistym zagrożeniem dla wielu rejonów, gdy proces będzie postępował, woda zaleje miasta położone nad wodą (tam gdzie nie ma lokalnego wyniesienia). Z drugiej strony - idąc za myślą prezydenta Klausa - chcąc sprostać unijnym normom emisji CO2, polskie elektrownie faktycznie będą zmuszone podwoić ceny energii w ciągu kilku najbliższych lat, aby pozyskać środki na gigantyczne inwestycje ekologiczne. A to oznacza gwałtowny wzrost kosztów produkcji w całym przemyśle i usługach. Nazwałbym to kosztem transformacji – ale o tym dalej. Wiele tematów jest wrzucanych do jednego worka i przeciętny obywatel może być zdezorientowany – o co tu chodzi. Okazuje się, że także środowisko naukowców jest podzielone. Widać to po jakże licznych wypowiedziach w mediach, na różnych forach internetowych – istny zalew materiału i … swarów. Osobiście podzielam pogląd (z dalszymi zastrzeżeniami), że zasadniczą przyczyną zmiany klimatu jest działalność Słońca i innych czynników naturalnych, a działanie człowieka jest przeceniane. Wywoływana przez cywilizację emisja gazów cieplarnianych stanowi zaledwie ok. 3% całości, i jest niczym wobec erupcji wulkanów, pożarów lasów, sawann/stepów, wydzielania metanu przez mokradła i tające zmarzliny oraz … zwierzęta hodowlane. Niektórzy naukowcy wykazują, że to nie wzrost stężenia dwutlenku węgla i metanu w atmosferze prowadzi do wzrostu temperatury planety, lecz odwrotnie: to wzrost temperatury prowadzi do wzrostu stężenia CO2 w atmosferze. Natomiast wzrost temperatury jest wywoływany cyklicznymi zmianami aktywności Słońca. Istnieje też teoria (związana
z przepowiedniami katastrofy lub przesilenia w 2012 r.), że układ słoneczny
stopniowo przenikany jest coraz to silniejszym promieniowaniem idącym od strony
jądra galaktyki, co spowoduje daleko idące zmiany na naszej planecie i w
„tworzywie organicznym” (nie koniecznie złe – patrz np. książka „The wave”
tj. Fala Laury Knight-Jadczyk). Okresy ocieplenia i oziębienia klimatu zdarzały się w przeszłości często. Prawdopodobnie wchodzimy w epokę okresowego, naturalnego ocieplenia. Istnieje, co prawda, teoria i dane mówiące o tym, że to może być krótkookresowe zjawisko, po którym nastąpi znaczne oziębienie klimatu. Głos krytyczny wobec „owczego pędu” ekologów a głównie polityków wykorzystujących nastroje proekologiczne był wielokrotnie wyrażany przez gremia naukowe. Np. w 1993 roku, opublikowano Apel Heidelberski, podpisany przez ponad 4 tysiące najwybitniejszych przedstawicieli nauki ze 106 krajów świata, w tym 72 noblistów, który został zablokowany. Mimo że zawierał tylko troskę o rzetelne przedstawieni naukowych faktów, które nie pasują do koncepcji wpływu człowieka na klimat. Przy okazji zeszłorocznego szczytu ekologicznego w Poznaniu i w polskiej prasie pojawiło się szereg artykułów krytycznych, przykładowo: Człowiek nie ma nic do klimatu (wywiad z prof. Zbigniewem Jaworowskim), Globalne ocieplenie to religia, itp. Nie jestem fanem o. Rydzyka, ale muszę mu przyznać dalekowzroczność i odwagę przy podejmowaniu tematu geotermii (także innych specjalistów wypowiadających się głownie w „Naszym Dzienniku”). Jest to czyste źródło energii. Skoro politycy tak się troszczą o przyszłość energetyczną Polski - dlaczego panuje zupełne milczenie o tym źródle? A mamy największe w Europie pokłady złóż termalnych - wystarczających z dużą nawiązką (teoretycznie do 150 razy!) do zaspokojenia naszych wszystkich potrzeb energetycznych, chociaż zdaję sobie sprawę, że ich eksploatacja byłaby kosztowna (zwłaszcza pionierskie zapuszczenie projektów pilotażowych). Wracając do „mitu ocieplenia” i wpływu człowieka, pomimo silnych argumentów jak wyżej, osobiście widzę to zagadnienie szerzej i w ostatecznym rozrachunku proekologicznie. Odnoszę wrażenie że (jak w wielu innych aktualnych sporach) oponenci zapatrzeni w swoje argumenty nie potrafią wznieść się na „metapoziom” i często wylewają dziecko z kąpielą. Chociaż mogą mieć rację ci, którzy krytykują nawiedzonych ekologów, to zatracają wgląd, że „zdrowa” ekologia jednak jest ważna. Podobnie, polityczny eurosceptycyzm nie musi oznaczać że inwestycje ekologiczne (z wykorzystaniem funduszy unijnych) są złem. Otóż – zasoby naturalne Ziemi są ograniczone. Niezależnie od jakiejkolwiek polityki – dbanie o te zasoby jest nakazem logiki i odpowiedzialności za przyszłe pokolenia. Od czasów lektury z młodości książki „Małe jest piękne” jestem pod ideowym wpływem koncepcji rozproszonej energetyki (bez drogich linii przesyłowych), samowystarczalności tam, gdzie jest to możliwe, posuniętej autonomii, własnej odpowiedzialności za własne „poletko” i siebie, radykalnego ograniczania biurokracji i centralnego sterowania, wysokiej świadomości ekologicznej – poczynając od siebie. Oczywiście są problemy wymagające dziś rozwiązań globalnych, ale te powinny opierać się na współdziałaniu ludzi autentycznie świadomych i mądrych a nie rozgrywkach egoistycznych polityków. Mam podstawy sądzić, że globalizmem rządzi dziś nie tyle interes publiczny, co spisek wąskich elit – elit w negatywnym sensie, że rządzi tym … zło. Można dociekać przyczyny przyczyn, tajemniczego „jądra zła”. Temat zbyt szeroki i trudny by go tu sensownie ująć. Może nie pierwotną, ale ważną przyczyną jest obecna zachłanność a nawet chciwość uprzywilejowanej mniejszości. Wkrótce ukaże się [PISANE PRZED JEJ UKAZANIEM SIĘ] encyklika papieża z takim przesłaniem w odniesieniu do obecnego kryzysu na świecie. Ale to podpowiada i intuicja. Przyczyną jeszcze głębszą może być strach, jaki jest nam wpajany od tysiącleci, że „dla mnie nie starczy”. (Nie chcę się tu zapędzać w filozofię. Hint: seria książek Neale D. Walscha „Rozmowy z Bogiem” i późniejsze pozycje). Drugim czynnikiem zastanowienia jest niezwykła dynamika zmian. O ile wspomniane cykliczne zmiany klimatu były rozłożone na długie okresy czasowe (oprócz katastrof typu uderzenie wielkiego meteorytu i globalna zagłada fauny – jak w jednej z hipotez), to zauważmy że zjawiska, które wywołały alarm, to historia jednego pokolenia! Wymyśliłem (nieco przejaskrawioną) ilustrację tej dynamiki - zwiekszenie amplitudy i częstości zmian jak w wykresie funkcji chirp
Nastąpiło dramatyczne przyspieszenie zjawisk. Zatem pytanie: co tak przyspieszyło? Przyroda czy industrializacja i wzrost zanieczyszczeń itp.? Osobiście popieram więc
rozsądne działania proekologiczne, nawet te "na zapas", ponieważ wiem o tzw. "efekcie
motyla", który w uproszczeniu mówi, że nawet niewielka zmiana w
niektórych układach fizycznych może (choć nie musi) wyprowadzić je ze stanu
stabilności. Interesowałem się kiedyś trochę pojęciem atraktora matematycznego,
które, podobnie, wskazuje, że pewien ukryty aspekt fizyczny układu złożonego
może „ściągać” go w kierunku zgoła nieprzewidywalnym (na pewnym poziomie
wiedzy). Gazy cieplarniane to nie tylko potencjalnie lub rzeczywiście ocieplanie klimatu. Może bardziej niepokojąca jest dziura ozonowa, która toruje drogę niebezpiecznemu promieniowaniu kosmicznemu i słonecznemu… Nawet gdyby ocieplenie klimatu z powodu człowieka było mitem, to pozostaje ekologia w ogóle jako istotny czynnik, który musimy brać pod uwagę. Myślę, że akcentowanie zjawiska ocieplenia jako mitu może legitymizować nieokiełznane rozszerzanie produkcji. Odsyłam do paru artykułów na mojej (starej, już dano nie rozwijanej) stronie www.BezSamochodu.pl.tl, w szczególności do Jestem za równowagą, nie za rozwojem, z którego tezami w sporym stopniu się zgadzam. Czy rozwój za wszelką cenę jest pożądany, moralny? Jedni (np. obywatele USA) są już tak uzależnieni od swego stylu życia, że trudno im zmienić punkt widzenia, inni – „Południe” i my - zazdrośnie patrzą na ten styl i po latach bez szans próbują odreagować, gonią bez opamiętania ten „ideał”. Także Klaus
i podobni politycy ograniczają (jak się wydaje) swój horyzont do rozwoju
gospodarczego – abyśmy dorównali, abyśmy nie byli gorsi od Ameryki czy kraju
ościennego. Inwestowanie
w nowe nigdy nie jest popularne – zwłaszcza u nas – w kraju „krótkiej kołdry”.
Nie negowałbym więc (jak Klaus) subsydiów na nowe ekologiczne technologie, ewentualnie zastanowić się trzeba jak te środki najlepiej lokować, bo nie wszystko co modne jest efektywne. Oczywiście, są tu grupy interesów. Nawet jeśli rynek proekologiczny to interes na 5 miliardów dolarów (jedna z ocen), to niewątpliwie „big oil” to nieporównanie większy biznes i lobby. Myślę, że „big oil” jest czujny i chociaż będzie bronił swoich pozycji póki będzie można, to skrycie (ale są i projekty oficjalne) inwestuje w alternatywną energetykę, by nie dać się kapitałowo wyeliminować i by znów zarabiać. Stać ich na to. Osobiście bardziej od wielkiej polityki interesuje mnie to, na co sam mogę mieć wpływ, na co wpływ mogą mieć pojedynczy ludzie. Takim aspektem jest motoryzacja i jej indywidualna „konsumpcja”. Daliśmy się zawładnąć maszynom. Daliśmy się zawładnąć koncernom paliwowym, które dyktują ceny (jakże zawyżone) paliw, uzależniając całe gospodarki. OPEC i podobni żądzą światem. Wśród 10 największych firm świata przeważają te właśnie (w nawiasach pozycja w rankingu Fortune): Exxon Mobil (2), Royl Dutch Shell (3), BP (4), Toyota Motor (5), Total (8), General Motors (9). O ropę toczą się wojny. Ropa jest narzędziem szantażu. Motoryzacja to prawdopodobnie tylko jeden z wielu powodów ocieplenie klimatu, ale zatrzymam się na tym temacie przez chwilę. Samochód - i to coraz lepszy, jest wciąż marzeniem przeciętnego obywatela. Ale czy jego cena jest warta celu - indywidualnie i społecznie? Czy samochód to ideał komunikacji? Czy będąc np. ptakiem, w ogóle zainteresowałbyś się samochodem? Tajemnicze pytanie – ale o tym – kiedy indziej…(ew. zajrzyj na wspomnianą www.BezSamochodu.pl.tl ) Czy paliwa kopalne to idealne paliwa? Zła jest sytuacja uzależnienia państw i gospodarek od ropy, od rozgrywek politycznych na tym tle. Złe jest nieograniczone eksploatowanie naturalnych zasobów nieodnawialnych. Szkodliwe dla zdrowia są spaliny i inne trucizny "odsamochodowe", hałas, pyły emitowane przez transport. Zabija on i okalecza coraz więcej ludzi. Miasta zatykają się. Podporządkowane miast samochodom jest zaprzeczeniem "ludzkiej urbanistyki". Budowa dróg pochłania coraz więcej ziemi i... gigantyczne środki. Rośnie ilość wraków samochodowych a utylizacja odpadów za tym nie nadąża. Nie jest dobre, że mamy coraz mniej ruchu... Czy w świecie globalnej wioski i cywilizacji informacji, gdzie mamy dostęp do wielu dóbr i pracy z domu, transport na tak dużą skalę jest konieczny? Zdaję sobie ze złożoności problemów i z siły istniejącego układu. Wiem, że tak widząc sprawy stawiamy politykom trudne zadania. Z drugiej strony – jestem idealistą - o tyle, że wierzę w ekonomię i rozsądek ludzi oraz w to, że dojrzewają rozwiązania z "wyższej płaszczyzny", które rozwiążą wspomniane problemy w sposób dziś trudny do dokładnego przewidzenia. Wiele współczesnych zjawisk nie nastraja optymistycznie, ale wierzę, że kiedyś przyjdzie czas, gdy nasze niektóre wyobrażenia, zwyczaje i techniki wydadzą się śmieszne, nierozumne a nawet będą ocenione jako barbarzyńskie. Leszek Korolkiewicz Dopisek z poźniejszych lat Sa
doniesienia, że ostatnio ilość lodu na Arktyce zwieksza się. Niektórzy naukowcy
oceniają, że może nasz czekać kolejna epoka lodowcowa a nie ocieplenie klimatu.
Bardzo
bulwersującą kwestią są projekty sztucznego wpływania na pogodę (geoinżynieria),
a zwłaszcza tzw. smugi chemiczne (chemtrails).
|
Zapisz się na
(Twoje dane sa całkowicie bezpieczne, Twoja Super Ochrona Medyczna
|
Wyszukiwarka lokalna Umożliwia wyszukiwanie wg stopnia
dopasowania lub dat (patrz opcje wyników po wyświetleniu).
Copyright Leszek
Korolkiewicz 2007-19
admin( @ )lepszezdrowie.info
Zastrzeżenie i
Polityka Prywatności |