Startowa Do nadrzędnej Nowości English Komunikaty Anty Inne English articles O nas Współpraca Linki Polecamy Ściągnij sobie Zastrzeżenie
| |
Błękitny szlak
Teresa Maria Zalewska
Zwariowana karuzela.
Wyboru dotyczącego świadomego rozwoju dokonujemy bardzo często pod wpływem
cierpienia. Brak możliwości znalezienia satysfakcjonującego rozwiązania
gnębiących nas problemów, ciekawość wewnętrznego krajobrazu czy kontynuacja
drogi istot, które stały się naszymi ideałami, to rzadziej spotykane przyczyny
zainteresowania sobą wykraczającego poza przyjęty model życia.
Początki są zazwyczaj trudne. Z moich doświadczeń wynika, iż świadoma praca z
podświadomym poziomem życia (stąd wyruszamy na „błękitny szlak”) jest łatwiejsza
i skuteczniejsza, jeżeli wzmacnia ją dobrze rozumiejąca swe potrzeby grupa.
„Upłynnianie” blokad może się wiązać nawet z przyjemnym doznaniem, jeśli
jesteśmy otwarci na sposoby pracy połączone z doznawaniem przyjemności. Poczucie
radości towarzyszące twórczej realizacji poprzez elementy ćwiczeń
energetycznych, choreo – czy muzykoterapię łagodzi ujawnioną w trakcie terapii
zmienność nastrojów czy wręcz dolegliwości somatyczne imitujące nierzadko
schorzenia w ciele fizycznym.
Systematyczna praca nad wykorzenianiem starych wyobrażeń nie powinna jednak
ograniczać się tylko do uczestniczenia w zajęciach warsztatowych. Nowa wizja
siebie i swego życia wspierana poprzez różne techniki pracy w tym - z umysłem
(m.in. wizualizację), powinna znaleźć swoje odzwierciedlenie w kreatywności,
która staje się wówczas swoistym i w moim przekonaniu najskuteczniejszym
katharsis.
Na tym poziomie kreatywność może uwalniać duże pokłady lęku, dla którego
najlepszą przeciwwagę stanowi pasja towarzysząca uruchomionemu działaniu.
To na tym etapie odpowiedź na pytanie „co lubię?”, dotyczy nie tylko naszych
wyobrażeń na ten temat, ale i odczuć. Nie wyobrażam sobie pasjonata kreującego
bez potężnej, wspierającej jego działalność pozytywnej emocji. Wówczas i tylko
wówczas jesteśmy w stanie pokonać wiele ograniczających nasze pole twórcze
ograniczeń mających swoje źródło w głęboko stłumionym lęku..
To bardzo trudny i wypełniony żmudną pracą i licznymi wątpliwościami okres, ale
gdy pozbędziemy się nawet stosunkowo niewielkiej części balastu, odczuwamy ulgę.
Naraz sytuacje, w których przez długie lata dominowały przykre doznania, stają
się obojętne odczuciowo, czasami doświadczamy wręcz satysfakcji, a to najlepszy
miernik naszej osobistej zmiany.
Po różnie długim „treningu” w zakresie kreatywności zharmonizowanej z odczuciami
(kreacja z poziomu intuicji), nasze szanse na stworzenie korzystniejszych
warunków życia wzrastają. Powoli stajemy się ekspertami w zakresie „ustawiania
klocków” na życiowej szachownicy. Ale uwaga: jeśli nadal tli się w nas smykałka
„podróżnika w głąb siebie”, strzeżmy się pułapki materialnej karuzeli. Z moich
obserwacji wynika, iż to na tym etapie adepci rozwoju bardzo często ulegają
iluzji materialnych manipulacji, które… sami stworzyli.
Dla nich nie pozostaje nic innego, jak zwariowany kierat na kole fortuny.
Dokąd wiedzie nas ta transformacja?
Szarada
Czy realizacja Twoich wyobrażeń o sobie i otaczającej rzeczywistości ma
jakikolwiek związek z realnymi potrzebami? – to często zadawane pytanie
uczestnikom zajęć warsztatowych prowadzonych przez Centrum OBK „Vega”.
Niektórzy twierdzą, iż choć snują marzenia, trudno im określić potrzeby,
ponieważ mają problem z identyfikacją odczuć. Uważają, że to zasługa systemu
edukacji, który preferuje program promujący rozwój półkuli logicznej. Nierzadko
zrzucają brak umiejętności zarządzania emocjonalną i intuicyjną sferą życia na
niedobór ogólnodostępnej, praktycznej wiedzy na ten temat. Niezależnie od
przyczyny, trudno żyć w harmonii ze sobą pomijając możliwości jakie dla
tworzenia życiowego doświadczenia niesie bogactwo inspiracji ukryte w
intuicyjnej strefie istnienia.
Brak powiązania w kreatywności wyobrażeń z odczuciami, prowadzi nas
niejednokrotnie do głębokiego rozczarowania, żeby nie powiedzieć uczucia
niezdrowej pustki nawet wówczas, gdy cel przedsięwzięcia został osiągnięty.
Często w takich momentach przestajemy rozumieć sami siebie. Odczuwając wielki
dyskomfort usiłujemy sobie z nim poradzić, zagłuszając na wielość sposobów to
jakże przykre doznanie.
Jedną z dość często wybieranych przez uczestników naszych zajęć warsztatowych
możliwości jest stłumienie psychicznego bólu poprzez pospieszną bezrefleksyjną
realizację kolejnego celu.
Czy na tej zwariowanej karuzeli jesteśmy w stanie dostrzec siebie, takimi jakimi
jesteśmy na „tu i teraz”, czy tylko wyobrażenie o sobie będące spuścizną
przeszłych zdarzeń bądź irracjonalnych iluzji?
Przed 2 laty na zajęcia warsztatowe trafiła młoda kobieta. Początkowo z
zainteresowaniem realizowała kolejne elementy pracy ze sobą, bacznie obserwując
grupę. Niewątpliwie poszukiwała. Jak wynikało z jej opowieści uczestniczyła w
większości warsztatów prowadzonych przez różnych narodowości i proweniencji
nauczycieli duchowych, uzdrowicieli czy innych terapeutów.
Plasowała siebie na poziomie urzeczywistnienia Miłości Uniwersalnej,
jednocześnie (jak wynikało z jej wypowiedzi) pozostając w głębokim konflikcie ze
sobą i najbliższymi członkami rodziny.
Zastanawiałam się, jak to możliwe, by wyobrażenie było tak odległe od nurtu
życia, od jego odczuwania. W moim gabinecie bezustannie konfrontowałam się z
neurotykami szukającymi pomocy. Oni z reguły odrzucali wszelkie leczenie, które
bez względu na rodzaj terapii, bywa bolesne. Pragnęli cudu, który leczy bez
bólu.
Podobnie ona pragnąc czuć się „dobrze w swojej skórze”, wymyśliła bardzo sprytny
sposób na trwanie w zaprzeczeniu (I etap uzdrawiania wg Dr Barbary Kubler –
Ross). Utożsamiła się w wyobraźni z istotą na bardzo zaawansowanym poziomie
rozwoju.
Odeszła wraz ze swoją iluzją.
Na pożegnanie zostawiła kartkę z tym pięknym, ale potwierdzającym moje
przypuszczenia tekstem:
„Lalka z soli
Lalka z soli przeszła tysiące kilometrów po ziemi,
Aż pewnego razu dotarła do morza.
Zafascynowała ją ta ruchoma i dziwna masa,
Całkowicie różna od wszystkiego, co dotąd widziała.
- Kim jesteś? – zapytała lalka z soli morze.
Morze odpowiedziało z uśmiechem:
-Wejdź i zobacz.
I lalka weszła w morze,
Ale im bardziej się w nie zanurzała,
Tym bardziej się rozpuszczała,
Aż nie zostało prawie nic.
Nim rozpuścił się ostatni kawałek,
Lalka zawołała zdumiona:
- Teraz już wiem, kim jestem!”.
Pozdrawiam
Teresa Maria Zalewska
(Cykl: Ścieżki samopoznania)
English version
(art. z 2007 r.)
Share
| |
Wyszukiwarka
lokalna
na dole strony
Także w Komunikaty
Zapisz się na
▼Biuletyn▼
(Twoje dane sa całkowicie bezpieczne,
za zapis - upominek)
Twoja
Super Ochrona Medyczna
|