Startowa Do nadrzędnej Nowości English Komunikaty Pro Inne English articles O nas Współpraca Linki Polecamy Ściągnij sobie Zastrzeżenie
| |
Czy lekarz korzysta z wolności słowa
Kodeks etyki lekarskiej zabrania lekarzowi publicznego
krytykowania innego lekarza. Złamanie tej normy może mieć daleko idące
konsekwencje zarówno dla lekarza, jak i dla społeczeństwa. Czy taka regulacja
może obowiązywać w demokratycznym państwie prawnym?
Wolność słowa jako zasada konstytucyjna jest podstawą demokratycznego
społeczeństwa. Swoje źródło znajduje w art. 54 Konstytucji RP oraz w
międzynarodowych instrumentach ochrony praw człowieka. Wolność słowa, jak
wszystkie inne wolności konstytucyjne, nie ma charakteru absolutnego - może
podlegać ograniczeniom.
Całkowity zakaz
Przykładem ograniczenia wolności słowa jest norma art. 52 ust. 2 kodeksu etyki
lekarskiej (k.e.l.). Stanowi ona, że lekarz nie powinien wypowiadać wobec
chorego ani jego otoczenia, a także wobec personelu asystującego lub publicznie
niekorzystnej oceny działalności zawodowej innego lekarza ani dyskredytować go w
jakikolwiek sposób.
Należy zastanowić się, czy ograniczenie to spełnia wymogi art. 31 ust. 3
Konstytucji RP, tj. czy całkowity zakaz krytyki innych lekarzy przez osoby
wykonujące ten zawód jest dopuszczalny.
Problem ten powstał niedawno na kanwie sprawy rozpatrywanej
przez Naczelny Sąd Lekarski. Jeden z lekarzy skrytykował na łamach powszechnie
dostępnej prasy prowadzone przez innego lekarza badania medyczne jako - jego
zdaniem - sprzeczne z zasadami sztuki lekarskiej i obowiązującymi w tym czasie
przepisami prawa.
Zarówno okręgowy, jak i Naczelny Sąd Lekarski uznał lekarza za winnego złamania
wyżej wskazanej normy. Krytyczna, ale prawdziwa wypowiedź lekarza, wyrażona w
interesie publicznym - zdrowia dzieci, została przez te sądy uznana za
naruszenie art. 52 ust. 2 k.e.l.
Okręgowy Sąd Lekarski jako przyczynę uzasadniającą całkowity zakaz publicznego
wyrażania negatywnych ocen działania innego lekarza wskazał na konieczność
ochrony jego dobrego imienia. OSL podkreślił: "Ratio legis tego przepisu wynika
z faktu, iż swoją opinię każdy lekarz buduje przez lata pracy, a nawet
jednorazowa publiczna wypowiedź może całkowicie zniszczyć ten dorobek". Sądy nie
badały w związku z tym ani prawdziwości wypowiedzi, ani tego, czy zostały one
podniesione w interesie publicznym. Interesował je jedynie fakt, czy zostały one
złożone. Okręgowy Sąd Lekarski stwierdził: "Przedmiotem postępowania (...) były
wypowiedzi obwinionej na łamach prasy, a nie badanie, czy były one zgodne z
prawdą". Sam fakt krytycznej wypowiedzi przesądził więc o uznaniu winy i
zasądzeniu kary dyscyplinarnej, później jedynie zmniejszonej przez Naczelny Sąd
Lekarski.
Reputacja najważniejsza
Mając na uwadze przedstawiony przykład, należy zastanowić się, które dobro jako
zasada powinno przeważyć - czy interes środowiska, szacunek wobec kolegów, a tym
samym brak krytyki, czy interes publiczny.
Jedynie do pewnego stopnia można zrozumieć argumenty mówiące o konieczności
dbania o dobre imię lekarzy, a tym samym zakazujące ich krytyki przez kolegów.
Nieuzasadniona i nieprawdziwa krytyka zawsze musi być uznana za niedopuszczalną,
gdyż faktycznie w szybkim czasie może wyrządzić wielką szkodę osobie, która na
swoją reputację pracowała przez lata. Poza tym krytykować można tylko wtedy,
kiedy ma się ku temu faktyczne podstawy. Inaczej jest to zniesławienie.
Z drugiej strony, w każdym środowisku zawodowym pojawia się
pokusa rozwiązywania własnych problemów w wewnętrznym gronie, a tym samym
przyjmowania różnych strategii wykluczania osób, które odważą się wyjść z
problemami poza jego nawias. Żadne środowisko zawodowe nie może mieć jednak
prawa do tworzenia standardu zbiorowego decydowania kto, kiedy i kogo może
krytykować.
Błędy mogą się zdarzyć każdemu - zarówno świetnemu lekarzowi,
jak i kierowcy Formuły 1, który zmęczony powoduje zwyczajny wypadek drogowy.
Jeden czyn może oznaczać zaprzepaszczenie całego dorobku osoby wykonującej zawód
zaufania publicznego, ale nie musi.
O zaufaniu, budowanym przez lata, świadczy bowiem liczba i
trafność interwencji medycznych oraz wdzięczność pacjentów. Dlatego też trudno
jest uznać, że jednorazowa, prawdziwa krytyka może zrujnować cały budowany przez
lata dorobek. Lekarz, który popełnił błąd, a ma dobrą reputację, raczej nie boi
się wytknięcia tego błędu, bo potwierdzeniem jego kwalifikacji są tysiące
właściwych terapii i diagnoz, a błędy zdarzają się każdemu. Jeżeli krytyka jest
natomiast nieuzasadniona, potrafi się przed nią obronić.
Pacjent zapomniany
Powstaje przy tym pytanie, skąd pacjent może wiedzieć, czy dany lekarz
faktycznie będzie leczył go najlepiej, jak potrafi. Mogą go o tym poinformować
tylko specjaliści - inni lekarze. Bez prawa do jakiejkolwiek otwartej krytyki
będzie czerpał swoją wiedzę jedynie z plotek, zasłyszanych opinii czy mitów
krążących wśród pacjentów. Chyba lepiej jednak w tym kontekście dopuścić prawo
innych lekarzy - specjalistów w danej dziedzinie - do uzasadnionej i prawdziwej
krytyki. Taka krytyka powinna być uznawana wręcz za pożyteczną, a więc legalną,
a nie podlegającą sankcjom dyscyplinarnym. W tej sytuacji mamy bowiem do
czynienia z koniecznością pogodzenia potrzeby ochrony dobrego imienia lekarza
oraz dobra pacjenta. Ochrona tego pierwszego nie może prowadzić do
zakwestionowania podstawowej zasady, jaką powinien kierować się lekarz, tj.
dobra pacjenta. Jest ono najważniejszą wartością, wynikającą przecież z
przysięgi Hipokratesa. Dobro to zdecydowanie przeważa nad szkodą dla reputacji
lekarza, powstałą na skutek krytycznej wypowiedzi. A z kolei dobre imię lekarza
oznacza w istocie lepszą ochronę praw pacjenta.
Całkowity zakaz krytyki może doprowadzić nawet do zagrożenia
zdrowia pacjenta. Lekarz, mając świadomość, że za krytyczną pod adresem innego
lekarza wypowiedź grozi mu surowa sankcja - nawet pozbawienie prawa wykonywania
zawodu (art. 42 ustawy o izbach lekarskich) - może nie zdecydować się na
ujawnienie informacji, przykładowo, o niebezpiecznych praktykach stosowanych
przez innego lekarza. Tymczasem taka publiczna wypowiedź, będąca wyrazem
skorzystania z konstytucyjnej wolności słowa, powinna zostać uznana nie tylko za
dozwoloną, ale wręcz wskazaną i służącą ochronie interesu publicznego.
Należy mieć również na względzie treść art. 17 Konstytucji RP,
która obliguje samorząd lekarski do działania w granicach interesu publicznego i
dla jego ochrony. Za taki należy uznać szeroko rozumiane prawo pacjenta do
wyboru dobrego, godnego zaufania lekarza. Możliwość dokonania wyboru zaś jest
gwarancją odpowiedniej samoregulacji rynku usług medycznych (przynajmniej w jego
prywatnym, niepublicznym wymiarze). Zasady wynikające z art. 17 Konstytucji RP
powinny przekładać się na charakter i treść norm etycznych, w tym tych również
odnoszących się do wypowiedzi członków samorządu lekarskiego.
W regulacjach międzynarodowych
Ciekawe wnioski dotyczące omawianego zagadnienia płyną z międzynarodowych
regulacji etyki lekarskiej, w szczególności z międzynarodowego kodeksu etyki
lekarskiej (World Medical Association International Code of Medical Ethics,
źródło: http://history.nih.gov/laws/pdf/ICME.pdf
). Podkreśla się tam, że lekarz
jest zobowiązany zawiadomić odpowiednie organy dyscyplinarne, gdy uzyska
informacje o szkodliwej działalności innego lekarza. Zarazem od lekarza wymaga
się, aby przed złożeniem odpowiedniego doniesienia wyczerpał inne środki służące
wyjaśnieniu spornej sprawy. W grę może tutaj wchodzić rozmowa z lekarzem, z jego
przełożonym, odpowiedni list.
Uznać należy analogicznie, że wykorzystanie alternatywnych
sposobów rozwiązania sporu jest warunkiem dopuszczalności publicznej krytyki
działań innego lekarza. Nie może być ona natomiast zakazana w sposób absolutny,
tak jak to dzieje się na gruncie art. 52 ust. 2 k.e.l., gdyż godzi to w
podstawową zasadę demokratycznego społeczeństwa, którą jest wolność słowa.
Wszystko to prowadzi do wniosku, że dokonując literalnej
wykładni k.e.l., jak to czynią sądy lekarskie, dochodzi do naruszenia wolności
słowa. Właściwym rozwiązaniem, wymagającym jednak zmiany art. 52 ust. 2, byłoby
uznanie publicznej krytyki wśród lekarzy za dopuszczalną pod warunkiem
prawdziwości ujawnianych informacji, działania w granicach interesu publicznego
i dla jego ochrony oraz wcześniejszego skorzystania z alternatywnych sposobów
wyjaśnienia sprawy.
Opublikowano tutaj w 2008 r. na podstawie art. w Rzeczpospolitej z dn. 2006-08-16 autorstwa
Macieja Bernatta i Adama Bodnara (związanych z Helsińskią Fundacją Praw
Człowieka) - pro publico bono.
Dopisek z 2015 r. - sprawa powraca jako bardzo
istotna z punktu widzenia pacjentów - lekarze boją się leczyć skutecznymi
metodami, ale obecnie nie mieszczącymi sie w procedurach, ponieważ grozi im
sankcja prawna lub korporacyjna ze strony Izb Lekarskich, a z drugiej strony nie
mogą wskazać na błędy w procedurach lub postawach szkodzących zdrowiu czy życiu,
bo może to być potraktowane jak donos na lekarza.
Patrz np. Projekt ustawy...
| |
Wyszukiwarka
lokalna
Także w Komunikaty
Zapisz się na
▼Biuletyn▼
(Twoje dane sa całkowicie bezpieczne,
za zapis - upominek)
Twoja
Super Ochrona Medyczna
|